Para nastolatków jadąca przez pustynię zostaje zaatakowana podczas
postoju przez obcą istotę. Istota ta podąża za ludźmi, by zgładzić ich
gatunek. Do akcji wkracza Cleo wraz z miejscowym szeryfem. Muszą jak
najszybciej powstrzymać obcą istotę przed większą masakrą ludzkiego gatunku…
Jak sam tytuł wskazuje film opowiada historię o obcym gatunku chcącym
zapanować na ziemi. Jednak, żeby zobaczyć jego postać to trzeba długo
poczekać, ponieważ dopiero pod sam koniec widoczny jest kosmita. Od samego
początku film jest bardzo dziwny, nie posiada on stałej akcji, własnego
ciągłego klimatu itp. „Alien 51” przypomina amatorską produkcję, nie ma
sensownej fabuły, która byłaby do końca przemyślana, tylko jest kiepska i nic
dobrego sobą nie prezentujące. Film jest nudny, czuje się to już od
pierwszych minut. Ani jedna scena morderstwa nie jest pokazana, są tylko
ofiary.
Można powiedzieć, że efekty specjalne w tym filmie nie istnieją. Jest
ich tak mało, że można było by je policzyć na palcach jednej ręki. Muzyka
stoi na słabym poziomie, z wielu przyczyn. Jedną z nich a zarazem
najważniejszą jest brak dobrego klimatu, który powinien być stworzony przez
dźwiękowców. Jedną dobrą stroną muzyki jest fakt, że dobrze odzwierciedla to,
co dzieje się na ekranie. Gra aktorów także daje dużo do zrozumienia, że film
ten jest kiepski.
„Alien 51” jest marną imitacją horroru. Efekty specjalne,
muzyka, gra aktorów, fabuła są kiepsko zrobione, zamiast straszyć to te
elementy nudzą. Raczej nie polecam tego filmu, bo fani dobrego kina grozy nie
znajdą tu nic dla siebie.