Lata
70. To według wielu fanów horroru okres, w którym powstały
największe filmy grozy. Wymienię chociażby Egzorcystę (1974),
Omen (1976), Halloween (1978) czy też Alien (1979). Wśród wielu
niezapomnianych obrazów z tamtej dekady, jednym z najbardziej
ciekawych jest bez wątpienia The Amityville Horror. Jego
wyjątkowość, która odróżnia go od innych horrorów o nawiedzonym
domu, polega na tym, że jest to film oparty na faktach.
Dnia 18 grudnia 1975 roku młode
małżeństwo, George i Kathy Lutz, wraz z trójką dzieci wprowadza
się do dużego domu w Amityville na Long Island. Początkowo
rodzina jest zachwycona nowym zakupem - trzy piętrową rezydencją
z garażem, basenem i własną przystanią na łodzie. Nie zniechęca
ich fakt, że rok temu zostali tam brutalnie zamordowani
poprzedni właściciele - rodzina DeFeo. Jednak dziwne zjawiska,
niewytłumaczalne zdarzenia powodują, że zaczynają szukać pomocy
u duchownego - ojca Delaney, twierdzącego, że dom jest
nawiedzony. Mijają kolejne dni, a zło zagraża rodzinie coraz
bardziej...
Tak pokrótce przedstawia się fabuła. Filmu, w którym twórcy
wzięli sobie do serca regułę, że "najbardziej straszy to, czego
nie widać". Było to znakomite posunięcie, gdyż wzmocniło realizm
całej historii. Innym plusem tego horroru jest, bez wątpienia,
muzyka autorstwa Lalo Schifrina, za którą został nominowany do
Oscara i Złotego Globu. Kompozycja ta doskonale oddaje klimat
ponurego domu na Long Island. Obsada gra swoje role przekonująco
i z zaangażowaniem. Opętanie George’a Lutza to mistrzostwo gry
aktorskiej, znakomita przemiana z kochającego męża i ojca w
zimnego, bezdusznego drania. Film posiada niesamowity klimat i
mimo wolno posuwającej się akcji, wciąga i zaskakuje. Wielu
widzów uważa, że minusem jest nic nie wyjaśniające zakończenie.
Jednak to dobrze, że twórcy nie zdecydowali się dopisać czegoś
od siebie, zostawiając je takie jak w książce.
Horror ten odniósł bardzo duży, jak na owe czasy, sukces
komercyjny, zarabiając prawie 90 milionów dolarów. Zdobył też
kilka nominacji do prestiżowych nagród filmowych (m.in.
wspomniane nominacje za muzykę). Jego sukces spowodował, że do
dnia dzisiejszego powstało 7 kontynuacji i remake. Przyczyną
tego jest niewątpliwie fakt, że opiera się na prawdziwej
historii, ale także jest to sprawnie opowiedziana historia o
nawiedzonym domu.
Zanim przejdę do podsumowania, jeszcze
słowo o remake’u, który powstał w 2005 roku. Mimo, że jest
uważany za całkiem straszny horror, jednak bardzo odbiega od
wydarzeń opisanych w książce Jay’a Ansona. Twórcy chcąc stworzyć
bardziej przerażającą wersję, dodali od siebie dużo
nieprawdziwych elementów. Sam George Lutz był niezadowolony i
zaskarżył nawet producentów o ukazanie go w złym świetle.
Dlatego też, jeśli chcecie zobaczyć film, który odpowiada wersji
wydarzeń według Lutza, polecam wam oryginał.
Podsumowując, wyreżyserowany przez Stuarta
Rosenberga obraz jest dobrym, wciągającym horrorem. Tajemniczy
klimat, dobra muzyka i gra aktorów, ciekawa fabuła to tylko
niektóre plusy tego filmu, który do dziś uchodzi za jeden z
klasyków gatunku i wart jest polecenia każdemu szanującemu się
fanowi kina grozy.