|
Podejrzewam, że historia Candymana jest znana, mimo to małe przypomnienie: Przed
laty syn niewolnika –Daniel Robitile odkrył w sobie duszę artysty, miał
sportretować córkę pewnego bogacza i zakochali się w sobie, a ona (przecież nie
on…) zaszła w ciąże. Ojciec dziewczyny nie mógł pozwolić na związek z synem
niewolnika. Wynajęci chłopi pobili Daniela i odpiłowali mu prawą dłoń, resztę
ciała zaś obsmarowali w miodzie z pobliskich uli. Gdy Daniel umierał od użądleń
ludzie głośno krzyczeli jego przezwisko CANDYMAN. Gdy wypowiedzieli je piąty
raz, mężczyzna umarł. Teraz, gdy ktoś 5 razy w stronę lustra wezwie jego
przezwisko Daniel się zjawi, z hakiem zamiast dłoni i rozerwie cię na strzępy. O
tym, że to nie tylko legenda przekonali się bohaterowie dwóch poprzednich
odsłon. Mogłoby się wydawać, że w 2 części ujrzeliśmy koniec Candymana, lecz
jest jeszcze coś, co pozwala mu istnieć…
Tym razem
głównym przeciwnikiem Candymana jest jego pra pra wnuczka- Caroline. Jako
potomek Daniela jest ona honorowym gościem podczas otwarcia galerii z jego
obrazami, chcąc zdementować wszelkie mity o swym dziadku i udowodnić, że jego
legenda to właśnie tylko legenda, więc wzywa jego imię 5 razy w stronę lustra…
Trzecia
część jest moim zdaniem najsłabsza z całej trylogii, zawodzi tu tylko/aż
scenariusz, bo zarys całej fabuły jest świetny, lecz kuleje tu poprowadzenie
pomniejszych akcji składających się na całość, a jak mała zębatka zawodzi w
całej machinie… Zbyt często zagląda do nas nuda.
Z
aktorstwem jest różnie, główna bohaterka jest nieco zagubiona na planie. Sam
Candyman i jego doniosły głos są fascynujące, Tony Todd ma charyzmę. Wykreował
bohatera pełnego zła niosącego cierpienie zrodzone z własnego bólu, którego
niegdyś sam zaznał.
Muzyka i
dźwięk idealnie wkomponowują się w melancholijny klimat filmu i sugestywnie
podkreślają akcję. A groza ??? Tutaj bywa różnie, Jest element zaskoczenia, ale
nie ma prawdziwego strachu, owszem przestraszymy się (co najmniej raz, sami
musicie to zobaczyć) ale to strach odruchowy. Po prostu nagle, niespodziewanie,
coś uderzy, pęknie, wyskoczy itp. Ja wyżej cenię grozę osiąganą przez
subtelniejsze czynniki. Na pochwałę zasługują efekty specjalne, choć fajerwerki
wybuchów na końcu filmu były bardzo niestosowne, zepsuły nieco artystyczny wyraz
sceny.
Gdyby
popracowano nad akcją i uniknięto efekciarstwa, „Candyman 3 Dzień umarłych”
byłby naprawdę świetnym filmem, a tak jest tylko niezły. Niestety nigdy się nie
dowiemy w jakim kierunku poszli by teraz twórcy bo zakończenie nie zapowiada
kolejnych odsłon, ale Freddy Kruger czy Jason też mieli swoje OSTATECZNE filmy….
ZOBACZ RÓWNIEŻ

DVD |

CIEKAWOSTKI |

KSIĄŻKI |

SYLWETKI |

MUZYKA |

DOWNLOAD |
AUTOR:
UNKNOWN |
|