Yoo Jin przeprowadza się z Seulu do
miasteczka Y. Niestety nie jest lubiana przez koleżanki, które
często jej dokuczają. Wraz z innymi dziewczynkami postanawia rzucić
klątwę. Wszystko idzie dobrze, do momentu, póki bohaterka nie
otwiera oczu – wówczas duch wkrada się do jej ciała i opanowuje je.
Istota zabija coraz to więcej osób. Sprawą zaczyna interesować się
jedna z nauczycielek, która postanawia zbadać sprawę...
Specyfiką japońskich horrorów jest to,
że wszystkie są jakby identyczne. "Bushinsaba'' również nie odchodzi
od tej odchodzi od reguły. Mamy tu motywy zapożyczone z ,,Ringu''
(dziewczynka z opuszczonymi na twarz włosami), czy też Ju-On -
klątwa spoczywająca na człowieku. Przez to film wiele stracił. Ma
jednak i dobre strony: klimat trzyma widza w napięciu do samego
końca, między innymi dzięki muzyce, która świetnie współgra ze
scenami.
Gra aktorska jest bez zastrzeżeń,
fabuła nieprzewidywalna. Film sam w sobie nie jest może za ciekawy,
ale na pewno nie uśniecie podczas seansu. Powiem szczerze, że nie
przepadam za japońskimi obrazami (chodzi o ich język:)), ale ten
jest wyjątkiem. Polecam ''Bushinsabę'' wszystkim miłośnikom
japońskich horrorów oraz tym, którzy dopiero zaczęli swoją przygodę
z filmami grozy.