|
Colin Childress jest znanym
i uwielbianym rysownikiem komiksów, które w szerokim nakładzie rozchodzą się do
grona fanów. Jednak autor ożywia potwora, którego narysował, za pomocą „Necronomicon”
księgi umarłych. Niszczy go, lecz sam ginie w płomieniach. Po trzydziestu
latach, ludzie dalej pamiętają o jego komiksach. Zainspirowana jego twórczością
Whitney Taylor przyjeżdża do domu w którym rysował sam mistrz. Chce ona
dokończyć jego dzieła, lecz nieświadoma dziewczyna daje życie potworowi, który
zabija wszystkich, którzy podwiną mu się pod rękę. Ale czy tym razem uda
powstrzymać się potwora…
Tytułowy bohater jest
tworem wyobraźni, który został narysowany. Ożywia go zaklęcie z księgi umarłych.
Pozwala mu to żyć swoim własnym życiem, które polega na zabijaniu i konsumowaniu
ludzi. Postać potwora bardzo przypomina prawdziwe komiksowe kreacje. Niewiadomo
z jakich przyczyn potwór zabił swojego stwórcę, nie jest to w filmie w ogóle
wyjaśnione, można snuć tylko domysły. Najdziwniejszym faktem jest to, że do
filmu zaangażowano tylko kilku aktorów, których liczba nie przekroczyła
dziesięciu osób. Gdy już jestem przy ocenianiu aktorów to wspomnę coś o ich
grze. Z tego co zauważyłem to niektórych aktorów role ich przerosły, grali
sztywno i nieprzekonywująco. Lecz reszta zagrała dość dobrze, nie popełnili dużo
rażących błędów, które wpłynęłyby by na ich filmowe kreacje.
Bardzo dużym minusem filmu
jest brak dobrych efektów specjalnych. Te które można zobaczyć prawie każdy
mógłby zrobić w dobrym programie. Nie dość, że jest ich bardzo mało, to jeszcze
są bardzo mało realne, na przykład: podczas sytuacji gdy potwór zjada ludzi, nie
dość, że przy tych scenach prawie nic nie widać, jak to przebiega, to jeszcze są
mało efektowne i widać, że to są kukły. Choć muzyka i efekty dźwiękowe w każdym
filmie są podstawą dobrej ekranizacji, to tutaj zostały zepchnięte na dalszy
plan. Ale i tak jeszcze najlepiej wyszły z całości filmu. Choć nie ma tutaj za
dużo akcji, w których można by było przekonać się o tym. Film nie wnosi nic
nowego w świat horroru, wszystko już kiedyś było, włącznie z potworem.
„Mieszkaniec Podziemi” nie przypomina standardowego kina grozy, jest to raczej
dramat z elementami fantazy, a z horroru jest tu około piętnaście minut.
„Mieszkaniec Podziemi” jest niecodziennym filmem, ponieważ główny bohater jest
potworem komiksowym, który przenosi się w rzeczywisty świat. Gra aktorów, muzyka
i efekty specjalne są bardzo słabe. Ogólnie film nie ma dużo dobrych akcji, ale
tak odmienny film należy a nawet trzeba zobaczyć.
ZOBACZ RÓWNIEŻ

DVD |

CIEKAWOSTKI |

KSIĄŻKI |

SYLWETKI |

MUZYKA |

DOWNLOAD |
AUTOR:
PASTOR |
|