|
Seria "Nasties
Video" odnosiła się do najbardziej zdemoralizowanych i turpistycznych
produkcji audiowizualnych, które w realistyczny sposób ukazywały gwałty,
śmierć, rozboje, przemoc, oraz wszelkiego rodzaju patologie. Jako
przykład zakazanych pozycji wytypowano początkowo pięć tytułów, mowa tu
oczywiście o "Driller Killer", "SS Experiment Camp", "Death Trap", "I
Spit On Your Grave", oraz "Cannibal Holocaust", które poddane zostały
kontroli przez DDP (Director of Public Prosecutions) w rezultacie każda
z kopii tych filmów miała być wycofana w krajowego rynku. W październiku
1982 roku, z inicjatywy BVA (brytyjskie stowarzyszenie video) i BBFC
(brytyjska rada cenzorów) kontrola filmów staje się regularną praktykę,
a specjalny raport z wytycznymi zostaje rozesłany do wszystkich
oddziałów dystrybutorskich. W połowie 1984 roku wydana zostaje pierwsza
lista "video nasties", na której znalazły się aż 62 filmy. Wydanie
listy, która miała być uaktualniana każdego miesiąca spowodowało, że
większość producentów wkroczyło na drogę sądową jednak przez opieszałość
sądów, wiele spraw - po dzień dzisiejszy - pozostało bez
rozstrzygnięcia!
Artyści w początkowym
stadium swojej twórczości często cierpią na brak weny twórczej, borykają się
z wieloma problemami finansowymi oraz miewają wzloty i upadki emocjonalne.
Reno, jak jeden z wielu młodych twórców zalicza się do tej grupy. Wraz z
swoją dziewczyną i jej przyjaciółką wynajmuje obskurne mieszkanie w jednej z
biedniejszych nowojorskich dzielnic. Jego poczucie własnej wartości ulega
zniekształceniu, kolejne frustracje spowodowane brakiem zadowalających
efektów naniesionych na zamówiony obraz opóźniają szybki zastrzyk gotówki.
Zalegając z czynszem ulega ciągłej presji ze strony właściciela lokalu, jego
oaza spokoju zostaje naruszona przez głośnych sąsiadów zza ściany, którzy
stanowią zespół „The Roosters”. Muzycy wciąż hałasują, ich muzyka, jeżeli
można to nazwać muzyką skutecznie zniechęca do pracy chłopaka. Ciągłe
imprezy u sąsiadów powoduje skrajne wyczerpanie organizmu u Reno, który
podczas bezsennych nocy zmuszony jest zasiadać przed telewizorem. Śledząc
kolejne reklamy, jego uwagę przyciąga zestaw narzędzi elektronicznych, które
składają się z akumulatora zasilającego niewielkich rozmiarów wiertarkę,
które wkrótce stanie się własnością artysty. Za ostatnie pieniądze nabywa ów
zestaw, który wkrótce znakomicie spełnia rolę narzędzia zbrodni, dzięki
któremu skutecznie rozładowuje napięcie i stres. Dla niewtajemniczonych
dodam, że nie chodzi tu o przydomowe naprawy, lecz o krwawe mordy przy
użyciu urządzenia. Jego pierwszymi ofiarami stają się bezdomni, których po
nocach wyszukuje, zwabia w zaciemnione miejsce gdzie oddaje się krwawemu
upustowi własnych emocji. Kiedy odkrywa narastającą przyjemność z zadawania
bólu, ów czynność staje się jego hobby przesłaniając codzienne problemy,
które się nawarstwiają. Wkrótce jego obraz zostaje ukończony, jednak nie
spotka się z przychylną opinią na temat jakości nabywcy, jego dziewczyna
zrywa z nim odnajdując ukojenie w ramionach swojego byłego męża a właściciel
mieszkania coraz bardziej naciska na spłatę czynszu. Dochodzą do tego
nierozwiązane porachunki z amatorskim zespołem, co nie wróży nic dobrego…
Wkrótce jego hobby przerodzi się w niezwykle krwawą wendettę, która po kolei
rozwiąże niedokończone porachunki dostarczając mu przy tym niezwykłą
satysfakcję…
Niestety po raz kolejny
historia kinematografii zawiera drobne przekłamanie, ponieważ ku mojemu
zaskoczeniu film, który historia kina na swoich kartach zapisała jako
wybitnie drastyczny okazał się trudnym do przetrawienia thrillerem z
domieszką elementów gore. W filmie skupiono się na rozwoju
charakterologicznym psychopaty, który nie może poradzić sobie z problemami
osobistymi. Sceny morderstw możemy potraktować jako sporadyczne przypadki
przekoloryzowania ciekawej historii, która bez gore nie straciłaby na
wartości merytorycznej. Ta produkcja skonstruowana jest w formie
biograficznego dokumentu, który doskonale rozpatruje czyn jednostki wobec
otoczenia. Muzyka Josepha Delii skonstruowana jest formie podkładu
ilustracyjnego, który po genialnym, wręcz klimatycznym początku filmu
zmienia się w elektroniczną hybrydę, składającą się z pustych dźwięków, ów
zabieg często spotkamy w wczesnej twórczości Johna Carpentera.
Przekonywujący debiut Jimmy Lainea, który wręcz żyje rolą, emanuje wtórnym
turpizmem a odgrywana rola niewątpliwie sprawia mu przyjemność. Niestety
pozostałe kreacje aktorskie wydają się sztuczne, zauważamy nadużywaną
gestykulację oraz plastyczną mimikę twarzy podczas zgonu. Nie jest to wina
obsady, lecz mało wiarygodnych postaci, które są niekiedy sztuczne i
przerysowane a ich umieszczenie w fabule równa się masowemu stworzeniu
sztucznego otoczenia. Tło akcji jest ponure, utrzymane w tonacjach ciemnych,
bądź czerwonych, osępiałe twarze, zmęczeni życiem ludzie oraz dramatyzm dnia
sprawiają wrażenie iluzyjnego, mistycznego społeczeństwa, które jest
pozbawione głębszych celów. Nie zaskakują również efekty specjalne,
charakteryzacja po mimo sporej ilości lateksu oraz krwi pochodzenia
zwierzęcego jest przerysowana, wyzwala emocje zwrotne, lecz tych momentów w
filmie jest niewiele. Reżyser nie epatuje się przemocą, on nią uzupełnia
fabułę. Abel Ferrara, reżyser nietuzinkowy, owiany legendą zapoczątkował
swoją produkcją najsłynniejszą listę zakazanych filmów w Stanach
Zjednoczonych, przez co jego pozycja uzyskała otoczkę zakazanego owocu,
który kusi widza. Niestety dla większości widzów ów film będzie sporym
rozczarowaniem, przeciętną produkcją, która oprócz legendarnej pozycji
niewiele wnosi, czasem nawet ujmuje. Ale to tylko moje odczucia, jak zawsze
wybór należy do was, ja wstrzymuje się od głosu…
ZOBACZ RÓWNIEŻ

DVD |

CIEKAWOSTKI |

KSIĄŻKI |

SYLWETKI |

MUZYKA |

DOWNLOAD |
AUTOR:
REQUIEM |
|