|
Statek widmo to trzeci już, po Domu na Nawiedzonym Wzgórzu (1999)
i Trzynastu duchach (2001), horror wyprodukowany przez studio Dark Castle
Entertainment Roberta Zemeckisa, Gilberta Adlera i Joela Silvera, a także
pierwszy nie-remake. Powstał on bowiem w całości na pomyśle Marka Hanlona, który
napisał również scenariusz wspólnie z Johnem Pogue (autror m.in. trylogii
Sekta). Film wyreżyserował natomiast wieloletni dyrektor artystyczny w
Industrial Light & Magic, Steve Beck (Trzynaście duchów), co przełożyło
się na fantastycznie wykonane efekty specjalne.
Tytułowym statkiem jest luksusowy włoski liniowiec Antonia Graza, który zaginął
w niewyjaśnionych okolicznościach podczas rejsu w 1962 roku. Dopiero po
czterdziestu latach odnajduje go kapitan lotnictwa, Kanadyjczyk Jack Ferriman (Desmond
Harrington; Droga bez powrotu), po czym wynajmuje załogę małego statku
ratowniczego Arctic Warrior, w której skład wchodzą: kapitan Murphy (Gabriel
Byrne; Endo f Days, Stygmaty), Epps (Julianna Margulies), Dodge (Ron
Eldard), Munder (Karl Urban; Doom), Greer (Isaiah Washington) oraz Santos
(Alex Dimitriades), w celu przyholowania statku do portu. Siódemka bohaterów
wyrusza w podróż, licząc na ogromne zyski, gdyż według prawa morskiego, każdy,
kto znajdzie porzucony wrak na wodach międzynarodowych staje się jego
właścicielem. Po przybyciu na miejsce, odkrywają oni ogromną ilość złota, ale
też i straszną prawdę o tym, co naprawdę wydarzyło się na pokładzie Antonii
Graza.
Historia opowiedziana jest w ciekawy sposób i trzyma w napięciu do samego końca,
w którym dowiadujemy się, kto tak naprawdę stoi za tajemniczym zniknięciem
statku. I muszę przyznać, że jest to dość ciekawe i nieprzewidywalne
zakończenie. Tu należą się słowa pochwał dla scenarzystów, jak również, za dwie
fantastyczne sceny retrospekcji. Szczególnie pierwsza z nich, w której zerwana
stalowa linka przecina w pół bawiących się na pokładzie pasażerów, zapada na
długo w pomięć. Jest to chyba jedna z najlepszych scen gore w ostatnich latach.
Również dalsza część filmu obfituje w krew i mocne obrazy. Duża tu zasługa
stojących na wysokim poziomie efektów specjalnych. Animacja statku, szczególnie
w scenie zatonięcia, wypada bardzo realistycznie. Innym plusem jest świetna
scenografia autorstwa Grahama „Grace” Walkera, który wcześniej pracował na
planie takich filmów jak Królowa potępionych czy też Pitch Black.
Wystrój Antonii Graza tworzy wspaniała atmosferę grozy i tajemniczości, którą
dodatkowo potęguje doskonała ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Johna
Frizzella (Trzynaście duchów, Alien: Ressurection).
Podobnie jak przy swoim poprzednim filmie, także i tym razem reżyser Steve Beck
zadbał o dobrą obsadę. Może nie są to aktorzy z najwyższej półki, ale grają oni
na dobrym poziomie, a ich kreacje są wiarygodne i realistyczne. Szczególnie
Desmond Harrington wypada ciekawie w roli czarnego charakteru.
Podsumowując, Statek widmo to bardzo dobrze wykonany od strony fabularnej
jak i technicznej oraz trzymający w napięciu horror, który powinien spodobać się
przede wszystkim widzom, lubiącym bardziej nowe, cechujące się szybką akcją i
montażem, widowiskowe obrazy, niż starsze produkcje. Niemniej jednak polecam go
wszystkim miłośnikom kina grozy, gdyż jest to jeden z najoryginalniejszych
obrazów ostatnich lat.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
AUTOR:
PAUL |
|