|
Motyw miłości macierzyńskiej, pełnej
poświęcenia i bezinteresowności, istnieje w rozmaitych tekstach kultury od
zawsze. Swoje miejsce znalazł i w horrorze, np. w kultowym japońskim Dark
Water Hideo Nakaty, którego echa zdecydowanie pobrzmiewają w
hiszpańskiej Wyspie zaginionych już od czołówki.

W obu filmach głównymi bohaterkami są samotne
matki, a akcja skoncentrowana jest wokół ich relacji z dziećmi. Dla obu
potomstwo jest celem i sensem życia. Bohaterka Wyspy zaginionych
Maria (w tej roli Elena Anaya) zabiera swojego małego synka na wyspę Hierro.
Podczas przeprawy promem zasypia na chwilę, a chłopczyk, przebywający pod
opieką załogi, znika bez śladu. Po kilku dniach kobieta zostaje poproszona o
zidentyfikowanie zwłok, ale nie rozpoznaje dziecka, choć policja stara się
jej wmówić, że to jej syn. Maria, tracąc zaufanie do lokalnych stróżów
prawa, decyduje się prowadzić śledztwo na własną rękę.

W wiele recenzji Wyspy zaginionych
zwracano uwagę na staranne wykonanie i przemyślaną scenografię filmu.
Rzeczywiście, sposób filmowania, gra światłem i kolorem, muzyka doskonale
komponują się z przeżyciami wewnętrznymi bohaterki oraz nadają obrazowi
specyficznego nastroju - napięcie miesza się to z bezgranicznym smutkiem.
Akcja toczy się bardzo powoli, niektóre ujęcia służą wyłącznie temu, by na
własnej skórze odczuć zamęt w duszy bohaterki, co przez część widzów może
zostać uznane za dłużyzny. Film ten nie jest horrorem, a i nazwanie go
thrillerem wydaje się drobnym nadużyciem. Wyspa zaginionych zawiera
pewną dawkę suspensu, ale nie straszy, przedstawiane wydarzenia są
dramatyczne ze względu na ładunek negatywnych emocji, jaki ze sobą niosą, a
nie z powodu dynamicznej, pełnej wybuchów i pościgów akcji. To film
przejmujący i smutny, zdecydowanie nie lekki i przyjemny.

Obraz Ibaneza nie ustrzegł się niestety już
niemal typowej dla hiszpańskiego kina grozy wtórności. Sposób filmowania,
przedstawiania zdarzeń oraz zwrot akcji na zakończenia zostały ewidentnie
zaczerpnięte z kina azjatyckiego. Wystarczy mieć zaledwie kilka obejrzanych
produkcji japońskich czy koreańskich, by przewidzieć zakończenie Wyspy
zaginionych. To jednak, choć nieco rozczarowuje, nie przeszkadza w
oglądaniu i delektowaniu się atmosferą filmu. Wyspa zaginionych nie oferuje
gwałtownych, ekscytujących emocji, przeciwnie - może skłonić do rozmyślań i
przede wszystkim przygnębia, dlatego nie nadaje się na wesoły i beztroski
wieczór ze znajomymi przy piwku i chipsach. Natomiast widzowie otwarci,
poszukujący w filmach tzw. przesłania powinni być usatysfakcjonowani.

|
::PLUSY::
+
nastrój
+
scenografia
+
refleksyjny
+
fabuła
+ główna bohaterka
::MINUSY::
- nieco przewidywalny
- sceny na granicy niepotrzebnej dłużyzny
::OCENA FILMU::
10/10 |

|
|
|
AUTOR:
KAROLINA GÓRSKA |
|
|