SPIS WEDŁUG TYTUŁÓW ORYGINALNYCH

0-99A  B  C  D  E  F  G  H  I  J  K  L  Ł  M  N  O  P  Q  R  S   U  V  W  X  Y  Z  Ż  Ź


 



 

HOUSE OF THE DEAD 2: DEAD AIM



 

 

::TYTUŁ POLSKI::
Dom Śmierci 2

::REŻYSERIA::
Michael Hurst

::SCENARIUSZ::
David Nerlich,
Andrew Traucki

::MUZYKA::
Joe Kraemer

::OBSADA::
Mark A. Altman, Justin Shenkarow, Lorin Eric...

::KRAJ::
USA

::ROK::
 2005

::CZAS TRWANIA::
90 min.


 
 

Uwe Boll to człowiek ze wszechmiar nietuzinkowy, doktor literatury, pisarz i reżyser. Mimo totalnych klap finansowych, które przynoszą kolejne jego filmy, nie tylko kręci następne, ale sięga daleko w przyszłość, planując coraz bardziej ambitne produkcje. Jednym z pierwszych przedsięwzięć twórcy (z takim określeniem pewnie nie wszyscy by się zgodzili, ale co tam), był film oparty na znanej grze pod tytułem „House of the dead”. Oczywiście obraz Bolla zebrał fatalne recenzje, nie przeszkodziło to jednak młodemu reżyserowi Mikeowi Hurstowi, aby sięgnąć po ten sam pomysł i nakręcić sequel.

Na szczęście „House of the dead 2” to film o niebo ciekawszy od pierwszej odsłony cyklu. Spotykamy oto nieliczny przypadek, kiedy kolejna realizacja jest lepsza od pierwowzoru. Pytanie tylko, czy po tak fatalnej części pierwszej sam fakt, że można wyprodukować coś bardziej udanego, zasługuje już na pochwałę.

Fabuła rozpoczyna się w momencie, kiedy szalony naukowiec porywa a następnie zabija przypadkowo spotkaną dziewczynę. Zaciąga ją do swojego laboratorium i podaje tajemnicze serum, które ma moc wskrzeszania zmarłych. Coś jednak idzie niezgodnie z planem i kobieta przeistacza się w zombie, które na domiar złego postanawia skonsumować doktorka. Plaga śmierci rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie. Do pomocy zostaje wezwana specjalna jednostka rządowa AMS, której jedynym celem, jest walka z żywymi trupami. Dostają zadanie znalezienia a następnie zdobycia krwi pierwszego zarażonego hypersapiens (bo tak nazwali nieumarłych twórcy filmu), dzięki któremu, będzie można wyprodukować lekarstwo na wirusa, a tym samym uratować ludzkość, przed falą chodzącej śmierci.

Scenariusz jak zwykle w filmach o umarlakach przedstawia się niemal szablonowo i nie zaskakuje niczym nowym, jednak nie o to przecież chodzi. Przeciętny widz zombie-movies zwraca uwagę na zachowanie i wykonanie nieumarłych, gore, klimat strachu i obcowania ze śmiercią. Czy „House of the dead 2” spełnia te kryteria?

Otóż, jest nienajgorzej, ale mogłoby być lepiej (Cóż za głęboka myśl, nieprawdaż?).

Flaki i owszem latają po ekranie, wnętrzności są wyjadane prawie garściami, mózgi rozbryzgują się efektownie po ścianach, charakteryzacja i wykonanie zarażonych zasługują na uznanie. Jednak dawka głupoty, wciskanej w filmie jest nie do strawienia, nawet dla najbardziej zatwardziałego maniaka martwych ludków. Scenariusz i opowiadana historia jest tak naiwna, że momentami powoduje u odbiorcy przemożną chęć wyłączenia odtwarzacza, a samo zachowanie się komandosów po prostu przechodzi ludzkie pojęcie. Przedstawienie dwóch przykładów, pozwoli najlepiej uświadomić prymitywizm scenariusza autorstwa Marka Altmana.

Trójka ocalałych przy życiu komandosów zostaje uwięziona w niewielkim pomieszczeniu. Zombie nacierają z coraz większym impetem na zabarykadowane drzwi a żołnierzom zaczyna brakować amunicji. Zauważają kratkę wentylacyjną, którą należy sforsować, aby otworzyć sobie drogę ucieczki ze śmiertelnego pokoju-pułapki. Czy użyją ciężkiego przedmiotu, albo chociaż wojskowego buta, aby utorować sobie przejście? Ależ skąd? Jeden z żołnierzy, ryzykując życiem smaruje się wnętrznościami zombie i wychodzi z pomieszczenia. Truposze, po wnikliwym obwąchaniu żołnierza (czy zombie mają węch?) stwierdzają, że nie nadaje się on do konsumpcji. Bohater w ostatniej chwili, niemal cudem otwiera kratkę wentylacyjną, przekręcając (uwaga!) dwa niewielkie zatrzaski. Takiego rozwoju wydarzeń chyba nikt by się nie domyślił.

Kolejne ujęcie, w którym doświadczony żołnierz - weteran znajduje dwójkę zombiaków i jakby nigdy nic zaczyna się do nich przytulać. Robi samemu sobie zdjęcia, pozując na tle martwych ciał, aby ostatecznie zostać ugryzionym przez komara – zombie (tak to nie pomyłka). Podobnych bezsensowności jest w filmie więcej, przez co traci on na realizmie, gubi klimat i tajemniczość, którą czuje się przy filmach Romeo czy chociażby Fulciego.

Wracając do samego wykonania „House of the dead 2”, to na uwagę bez wątpienia zasługują efekty specjalne, wygląd zombiaków oraz sceny gore. Tego w filmie nie brakuje. Spotkamy nawet odrobinę erotyzmu i ładne panie wojskowe, paradujące w bieliźnie przed kamerą. To chyba taki kwiatek do kożucha, który zdaniem twórców miał podnieść oglądalność. Sama historia, nie kończy się happy-endem, co otwiera możliwość realizacji kolejnych części „Domu śmierci”. Gra aktorska jest na fatalnym poziomie a popisy poszczególnych żołnierzy z jednostki specjalnej AMS, wołają o pomstę do nieba. Zupełna amatorszczyzna.

Podsumowując, film to ani dobry ani zły. Szybka akcja i zawrotne tempo rozgrywającej się na ekranie historii, pozwalają zapomnieć o kiepskim scenariuszu i słabej grze aktorów. Umarlaki pojawiające się w sporych ilościach powodują, że bez problemu można wytrzymać do końca, nawet się specjalnie na seansie nie nudząc. Miejmy nadzieję, że jeśli nakręcą część trzecią, będzie ona jeszcze lepsza od części drugiej, czego mogę sobie i wam drodzy czytelnicy życzyć w nowym 2009 roku.



 

::PLUSY::
+ Wygląd i charakteryzacja zombiaków
+ Dużo gore
+ Szybkie tempo akcji
+ Dobra muzyka

::MINUSY::
- Fatalna gra aktorska
- Naiwny scenariusz

::OCENA FILMU::
5
/10



 

   

AUTOR: WOJCIECH KULAWSKI