|
27 lipca 2007
r. był przez polskich fanów Davida Lyncha najbardziej wyczekiwanym dniem w
roku. Wtedy to właśnie miała miejsce premiera jego najnowszego filmu o
intrygującym tytule „Inland Empire”. Film wokół, którego krążyły legendy,
jakoby kręcono go bez scenariusza, aktorzy nie wiedzieli nawet kogo grają i
o czym jest historia. Ciekawość widzów potęgował fakt, iż Lynch zaprosił do
współpracy Karolinę Gruszkę, Krzysztofa Majchrzaka, czy Leona Niemczyka
(notabene jedna z jego ostatnich ról). Po sieci krążyły opinie, że to
najlepszy film reżysera. Nadszedł więc czas, aby zweryfikować to
stwierdzenie.

Dwie. Tyle
osób było na sali kinowej w pewnym dużym kinie na pierwszym seansie Inlanda.
Nie zdziwiło mnie to zbytnio. Pozwoliło jednak na jeszcze lepsze zagłębienie
się w klimat filmu opowiadającego o kręceniu remake’u pewnego dzieła, nad
którego scenariuszem krąży fatum, a rzeczywistość zaczyna się mieszać ze
snem. Jaki jest więc sam film? Jaki jest „Inland Empire”? Świetny, to po
prostu wielkie dzieło! Magia kina w najczystszej postaci. Cudowna podróż po
łódzkich fabrykach i ciemnych zakamarkach ulic oraz ludzkich dusz.
Mistrzowskie przemieszanie fikcji i rzeczywistości. Liczne wątki, intrygujące
postacie. Wspaniała, budująca klimat muzyka Badalamentiego, wielkie role -
Dern zagrała chyba jedną z najlepszych ról w karierze, doskonale wcielając
się najpierw w wytworną aktorkę, a potem prostytutkę, zagubiona w tytułowym
Inland Empire jest fenomenalna; za Gruszką akurat nie przepadam, ale mnie
nie drażniła jak w innych jej filmach; Theroux grał krótko, ale to aktor, o
którym jeszcze usłyszymy; Irons gra rolę drugoplanową i doskonale do niej
pasuje - tajemniczy klimat, jedna scena jak z najlepszego horroru... Nie ma
końca komplementów na ten film.172 minuty mijają ekspresowo, a każda scena
jest jak łyk ambrozji. Każdą sceną można się po prostu delektować. Trzeba
jednak powiedzieć wprost: nie jest to film dla każdego. Mnie, jak już
pisałem te ok. 3 h minęły błyskawicznie. Nie nudziłem się ani przez chwilę.
Ale są osoby, które stawiają zarzut, iż fabuła jest bezsensowna. Według
mnie, „Inland Empire” jest jednym z najbardziej zrozumiałych (jeśli można
tak powiedzieć o tego typu filmie) ze wszystkich dzieł reżysera. Nie wliczam
tutaj oczywiście „Dzikości serca” czy „Prostej historii” bo tam wszystko
jest oczywiste. Bardziej pasuje porównanie do „Zagubionej autostrady” czy „Mulholland
Driver”. We wszystkich tych tytułach Uważne oglądanie pozwala ułożyć
historię w logiczną całość, połączyć genialnie rozrzucone elementy
układanki. Wspaniały, mroczny klimat filmu oraz opowiadana historia
intryguje na tyle, że czas w kinie mija niezwykle szybko.

Lynch jest
wizjonerem. Ma sen, albo podczas picia kawy w kawiarni zobaczy zachowaniu
innych ludzi, czy też wystroju wnętrza jakiś szczegół, który sprawia, że w
jego głowie pojawia się pomysł na film. Ma własny, niepowtarzalny styl,
NIGDY nie poszedł w komercję.. Zawsze kręci filmy tak, jak chce i wbrew temu
co mówią różni ludzie, jego filmy mają sens, a poszczególne sceny mają
znaczenie. Wiadomo, że mógłby film, gdzie wszystko jest podane na talerzu,
ale on kręci dzieła, gdzie są tysiące interpretacji, a ja jestem zadowolony,
że po wyjściu z kina, mogę się zastanawiać na tym, co autor chce powiedzieć
i odkrywać znaczenie scen i symboli. Na tym polega magia kina.
Odpowiedzieć na pytanie, czy warto iść na seans ma dwa warianty:
1.Jeśli jesteś fanem Lyncha nawet się nie zastanawiaj. Biegiem po bilet!
2.Jeśli nie jesteś fanem Lyncha, a chcesz i masz odwagę zagłębić się w świat
miłości, morderstwa, zdrady i tajemnicy, które występują w dwóch
przenikających się światach to jest to film dla Ciebie. Podróż, po
zakamarkach ludzkiej duszy, której nigdy nie zapomnisz.

Jaka jest więc
ocena? Nie mam wątpliwości: 10/10. Film bez wad (no może ta, że w Laura
Elena, którą bardzo lubię występuje tylko przez kilka sekund, ale dla innych
widzów to żadna wada)
Skoczysz więc ze mną w tę
przepaść?
 |
::PLUSY::
+ Klimat
+ Muzyka
+ Doskonałe aktorstwo Dern i Majchrzaka
+ Fabuła
+ 172 minuty obcowania z prawdziwym, magicznym kinem
+ Mroczne zdjęcia
+ Lynch w najwyższej formie
+ ...po prostu dzieło!
::MINUSY::
- Brak
::OCENA FILMU::
10/10 |
 |
|
|
AUTOR:
COREY JORDISON |
|
|