|
I w końcu... po długim
oczekiwaniu... nadeszła chwila premiery „Land of the dead”. Nie boję się
użyć tu określenia „najbardziej oczekiwanego horroru tego roku”. Bardzo
ciekawiło mnie, co zaprezentuje nam George A.Romero, a widząc takie hasła
reklamowe jak „Zupełnie nowy rozdział w historii horroru”, czy „Legendarny
reżyser powraca do gatunku, który stworzył” zaostrzyłem sobie tylko apatyt
na ten film. Z drugiej strony dręczyła mnie pewna obawa, czy w dzisiejszym
skomercjalizowanym przecież świecie, nie zatraci on klimatu i nie będzie
przesiąknięty hollywoodzkimi „bajerami” .Czym prędzej wybrałem się na
premierę…
To kontynuacja wydarzeń
z „Nocy żywych trupów”. Z niewiadomych powodów umarli powstają z grobów i
dziesiątkują ludzkość. Jednym z ostatnich bastionów oporu ludzi jest
ufortyfikowane miasto. Niestety, nawet w obliczu zbliżającej się zagłady,
mieszkańcy nie potrafią się zjednoczyć. Najbogatsi schronili się w
eleganckim wieżowcu, a reszta żyje w slumsach. Panuje tam anarchia i totalne
bezprawie. Uzbrojone oddziały strzegą dostępu do miasta, czasem wyjeżdżając
poza jego tereny w poszukiwaniu prowiantu. Niestety zombie stają się coraz
mądrzejsze, zaczynają się komunikować, a ich jedynym celem jest teraz
zdobycie miasta pełnego ludzkiego mięsa…
Tak przedstawia się
fabuła 4 części serii, traktującej o żywych trupach. Po ponad 20 latach
George wraca do swojego gatunku i to w bardzo dobrym wykonaniu. Jest to
jednak i film akcji. Przez całe 90 minut coś się dzieje. Producenci
zaserwowali nam chyba jedną z najlepszych charakteryzacji zombie w historii.
Wyglądają świetnie, jest ich cała masa i nawet sposób, w jaki się poruszają,
nie może budzić jakichkolwiek zastrzeżeń. Również elementy gore są bardzo
dobre: ciała są rozszarpywane, narządy wewnętrzne jedzone, a umarlaki nawet
obgryzają kości. Nie jest to kolejna produkcja o żywych trupach, w której
wszystko sprowadza się tylko do walki z nimi. Bardzo ciekawie Romero
przedstawił społeczeństwo. Jak zwykle bogaci, „odcięci” od problemów świata,
żyją w swoim wyidealizowanym świecie nie przejmując się losem biednych, a
zajęci są tylko pomnażaniem stanu swoich kont. Zauważyć tu można odbicie
ostatnich wydarzeń z naszego świata – piętno terroryzmu: zbuntowana grupka
najemników kradnie broń rakietową i żąda okupu, grożąc wystrzeleniem
pocisków w stronę miasta. Kolejną rzeczą godną uwagi jest poziom
inteligencji zombiaków. Zaczynają myśleć, organizują się w większe grupy, a
niektóre nawet używają broni. Jest to rozwinięcie wątku z „Dnia żywych
trupów”. Zapewne dla niektórych będzie to stanowiło minus, ale czy
chcielibyście oglądać kolejny taki sam film o zombie, jak do tej pory?
Wydaje mi się, że jest to dobre posunięcie twórców – bardzo nowatorskie. Co
dalej - efekty specjalne są bez zarzutu. Do gry aktorskiej nie można mieć
większych uwag. Zobaczymy tu m.in. Asia Argento, córkę znanego reżysera
Dario, a także przelotnie Tom Savini, grającego jednego ze śmierdzieli.
Należy także wspomnieć o scenografii: zabarykadowane miasto, puste ulice,
walające się śmieci podkręcają nastrój, do tego dochodzą jeszcze świetne
zdjęcia wykonane przez Mirosława Baszaka (najlepiej prezentuje się ujęcie,
na którym zombie, przy blasku księżyca, wychodzą z wody). Film może nie
sprawi, że będziecie ze strachu obgryzali paznokci, ale ma jedna wielką
zaletę - klimat. Reżyserowi udało się, pomimo upływu 20 lat od nakręcenia
ostatniej części, podtrzymać nastrój i jak na produkcję, która doczekała się
czwartej kinowej odsłony, jest wielkim osiągnięciem. Ciekawe tylko, czy
powstanie kolejna część :]
Jest to pozycja
obowiązkowa pozycja dla wszystkich interesujących się kinem grozy, a w
szczególności dla fanów serii. Część nie dorównuje może „Nigt of the living
dead”, ani nie jest jakimś przełomowym dziełem, ale z pewnością warto ją
zobaczyć.
ZOBACZ RÓWNIEŻ

DVD |

CIEKAWOSTKI |

KSIĄŻKI |

SYLWETKI |

MUZYKA |

DOWNLOAD |
AUTOR:
ROLAND |
|