SPIS WEDŁUG TYTUŁÓW ORYGINALNYCH

0-99A  B  C  D  E  F  G  H  I  J  K  L  Ł  M  N  O  P  Q  R  S   U  V  W  X  Y  Z  Ż  Ź


 



 

MIRRORS



 

 

::TYTUŁ POLSKI::
Lustra

::REŻYSERIA::
Alexandre Aja

::SCENARIUSZ::
Alexandre Aja,
Grégory Levasseur

::MUZYKA::
Javier Navarrete

::OBSADA::
Kiefer Sutherland, Paula Patton, Julian Glover...

::KRAJ::
USA, Rumunia

::ROK::
2008

::CZAS TRWANIA::
110 min.


 
 

„Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie?”

Tym bajkowym cytatem postanowiłem rozpocząć nie bajkową recenzję. A miało być tak pięknie. Alexandre Aja na stołku reżyserskim. Za pierwowzór uchodził całkiem (podobno, bo nie widziałem jeno posiłkowałem się recenzjami) niezły koreański horror „Into the mirrors”. W głównej roli zobaczyć mogliśmy Kiefera Sutherlanda. A na dokładkę początek filmu zamieszczony w sieci na kilka tygodni przed premierą rozgrzewał do czerwoności. Jak zwykle pozbawiony jakichkolwiek uprzedzeń do tego remake’a (jak już wspominałem, oryginału nie widziałem)  zasiadłem wygodnie w fotelu i postanowiłem raczyć się seansem. I niestety, mogę napisać, że jak zwykle nie dostałem zbyt wiele oprócz jednego wielkiego rozczarowania i góry rozpaczy. Ale po kolei.

 

Były policjant Ben Carson (Kiefer Sutherland) najmuje się do ochrony zniszczonego przez pożar ogromnego centrum handlowego Mayflower. Ta praca ma stanowić dla niego ostatnia okazję na powrót do normalnego życia. Ben naznaczony jest bowiem piętnem alkoholizmu (popadł w chorobę po tym, jak nieumyślnie postrzelił tajniaka za co zawieszono go w policji), a do tego jego życie rodzinne nie układa mu się w ogóle. Podczas swego nocnego stróżowania, nasz bohater zaczyna słyszeć i dostrzegać różne dziwne zjawiska, za które odpowiedzialne wydają się być pozostawione wewnątrz spalonego budynku lustra. Postanawia rozwikłać tę zagadkę sprowadzając przy tym niewyobrażalną grozę na swoich bliskich.

 

Początek filmu jak z nut. Akcja logicznie i sprawnie zazębia się i pierwsze 30 minut jest naprawdę ciekawe. Kulminacje dostajemy w momencie, kiedy coś niedobrego spotyka siostrę naszego bohatera. I... no właśnie. To połowa filmu, a jest to właściwie szczytowy punkt całego obrazu i jednocześnie najmocniejsza scena. Od tego momentu nic nie jest w stanie nas wystraszyć, a fabuła zaczyna kuleć w zastraszającym tempie. Końcówka (nie chcę spoilerować, więc celowo pomijam fakty związane bezpośrednio z treścią fabuły-musicie sami zobaczyć aby zrozumieć) to już bluźnierstwo i niechlujstwo fabularne rzucone w twarz widza. Średnio rozgarnięty widz kiedy zacznie łączyć ze sobą wszystkie elementy łamigłówki, powinien złapać się za głowę i krzyknąć jakieś bardzo niecenzuralne słowo. Zdradzę tylko tyle, że, jak to mój kumpel określił podczas seansu, scenariusz co chwilę wypierniczał się o rafy bezmyślności i kiczu. Jedyne, co tak naprawdę trzyma się kupy w „Lustrach” to efekty specjalne i generalnie cała strona wizualna filmu. Ale nie o to przecie z chodzi! Gdzie się podział Aja znany chociażby ze swojego debiuty „Haute tension”? Albo z całkiem udanego remake’u „The Hills have Eyes”?

 

Oglądając „Mirrors” łapałem się za głowę-jak można się tak zeszmacić?! I wiecie co? Przychodzi mi na myśl tylko jedno-to Hollywood. Fabryka snów tak działa na utalentowanych reżyserów, którzy skuszeni łatwą kasą i prostą robotą lecą do Stanów kręcić swoje filmy, a tam gubią gdzieś ten cały blask i magię, jaką oddziaływali na nas wcześniej. Szkoda, że Alexandre Aja doświadczył tego samego i wysmażył nam kolejnego amerykańskiego gniota. Bo cóż z tego, że aktorstwo stoi na całkiem niezłym poziomie; zdjęcia i muzyka współgrają ze sobą i wzajemnie się uzupełniają; klimat też nawet jest wyczuwalny (ale tylko gdzieś tak do połowy)...ale gdzie fabuła? A już szczytem debilizmu jest zakończenie, które jak mniemam miało być zaskakujące i iście przewrotne a wyszło tak dramatycznie słabo jak kolejny odcinek „Mody na sukces”. I tylko Ci, którzy nie oglądają horrorów, nie czytają książek i nie znają bajek, nigdy tego zakończenia nie przewidzą (jak rozumiem film jest tylko i wyłącznie dla Amerykanów bo tylko ich na to stać).

 

Cóż mogę napisać więcej o tym chyba największym rozczarowaniu roku? Ano pozostaje mi wierzyć, że Alexandre zbłądził tylko raz i nie podąży drogą np. M Night Shyamalana i nie zostanie „Królem Gniotów” czego mu zresztą bardzo gorąco na ten Nowy Rok życzę.



 

::PLUSY::
+ Kiefer Sutherland
+ Zdjęcia
+ Efekty

::MINUSY::
- Fabuła
- Zakończenie
- Po 45 minutach seansu nic nas nie zaskoczy

::OCENA FILMU::
3/10



 

   

AUTOR: SZEWSKI