|
Strach to ciekawe zjawisko,
naprawdę. Ilość rzeczy, których boi się człowiek jest prawie tak niepojęta, jak
różnorodność powodów. Jedni boją się pająków, drudzy robali, jeszcze inni
panikują, gdy widzą myszy i trupy, albo gdy lewica dochodzi do władzy:P. Boimy
się diabła, policji, podatków, końca świata, braku miejsca lub jego nadmiaru
(rzadziej jednego i drugiego naraz). Jednak czy istnieje jakiś niezmienny
mianownik dla całej ludzkości, źródło jakiegoś pierwotnego lęku, wspólnego
wszystkim bez względu na wiek, opcje polityczną i orientację seksualną?
Obstawiam, że tak i prawie na pewno owe, tajemnicze „coś” można określić jednym
słowem – potwór.
Więc czym jest potwór? Cóż...
pewnie was nie zaskoczę, ale może to być np. OLBRZYMI pająk albo OLBRZYMIA mysz
:P, oczywiście mógłby to być też OLBRZYMI trup albo 30metrowy Leszek Miller albo
cokolwiek innego byle było duże, wredne i złe :P. Jednak na nieszczęście
wszelkiej maści psychiatrów, pedagogów i hipnotyzerów, większość z nas za
potwora uważa dziką, włochatą, śmierdzącą, przez boga zapomnianą bestię, której
czuć z pyska naszym sąsiadem! I taki jest właśnie Rawhead!
Jak tu nie pisać pochwalnych
listów do Cliva Barkera za to, że wyszedł naprzeciw naszym potrzebom? Dał nam
potwora! Dał nam zło, bez którego życie byłoby nudne i bez sensu, i dzięki
któremu Jezusa nie objęła jeszcze redukcja zatrudnienia (krążą słuchy, że to
dlatego, iż nie pobiera pensji, ale ja tam w to nie wierze :P). Król Trupiogłowy
jest typowym monstrum: ma ponad 3 metry wzrostu, nieregularne rysy, fryzurę jak
Nigel Kennedy i skórzane ciuchy. Nie mówcie mi tu przypadkiem, że widzieliście
kilku takich na Woodstocku tylko pochwalcie – bo to jest wiejski potwór i na
dodatek przesiedział ostatnie dwa tysiące lat pod kamieniem! Nie dziwmy się
więc, że po tym jak został uwolniony, lekko sfrustrował go widok faceta w
ogrodniczkach i gumiakach, i podenerwowany ogólnymi zmianami popędził do wsi
wymordować resztę tych dziwolągów. I tu pojawia się problem zasilający fabułę –
LUDZIE WCALE A WCALE NIE CHCĄ UMIERAĆ! Jako, że drzewo genealogiczne Rawheada
sięga samego piekła, ostatni, dzielni ziomkowie właśnie w kościele znajdą
pociechę i wskazówki, jak ubić legendarne, krwiożercze bydle.
Kiedyś ktoś powiedział, że
dobry film to taki, którego fabułę można zawrzeć w jednym zdaniu, i jeśli takie
przyjmiemy kryteria, to mamy do czynienia z epokową produkcją :P. Łatwo się
pokumać, że Midas nie przyłożył do niej ręki, jednak kto wie, czy właśnie nie
niskie nakłady uczyniły ten film kultowym, a bez wątpienia jednym z
niezapomnianych horrorów mojej młodości! Jest tu wszystko czego trzeba by dobrze
spędzić czas: prosta, zrozumiała fabuła, klarowne dialogi, zamysł, który czuć od
początku do końca, potwór brawurowo zagrany przez Heinricha von Schellendorfa
(plotka głosi, że bez charakteryzacji :P), wątek kryminalny, dobre efekty
specjalne no i klimat! Klimat przez duże „Ky” bo to na pewno największa zaleta
tego filmu! Kicz to jest - co tu kryć, ale czyż nie kino klasy B podbija serca
na długie lata? Chciałbym móc sprawdzić ile z wyświetlanych dzisiaj obrazów
będziemy pamiętać w 2026 roku. No ile? A to się pamięta! Te produkcje żyły i
żyją nadal w naszych wspomnieniach, przypominają nam atmosferę starych
wypożyczalni i pierwsze odtwarzacze VHS, na których katowaliśmy klasyki.
Niektórzy twierdzą, że magia
lat 80tych to przeszłość, ale wg mnie to serce bije nadal i bije dla nas. Każdy
jest po części dzieckiem bez względu na wiek więc nie bójmy się tego pokazać i
wracajmy do filmów, które dzisiaj „mądre głowy” uważają za chłam, a przy których
świetnie bawiliśmy się lata temu. Niech sobie gadają! Rawhead Rex to młodość i
radość, po prostu „czyste kino”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ

DVD |

CIEKAWOSTKI |

KSIĄŻKI |

SYLWETKI |

MUZYKA |

DOWNLOAD |
AUTOR:
HUMUNGUS |
|