Wydawało mi się, że po tak słabej drugiej
części nie powstanie nic lepszego. Jednak myliłem się. I to dobrze.
Znowu powrócono do klimatu pierwowzoru. Postawiono na strach, a nie na
głupkowate i komiczne sytuacje. Powrót do korzeni przywrócił blask tej
serii. Oczywiście trzecia część nie jest tak dobra jak pierwowzór, ale
wiele elementów uległo poprawie. Zacznę może od początku.
Kanibalistyczna rodzina osiadła w leśnym domku, gdzie żyła sobie swoim
normalnym życiem, nie zważając na innych. Do głowy przychodzi od razu
kompozycja dwudziestego pierwszego wieku, a mowa tutaj o "Wrong Turn".
Musze przyznać, że czasami ma się wrażenie jakby "Texas Chainsaw
Massacre 3" posłużyła twórca wspomnianego wcześniej filmu do sklecenia
dość przyzwoitej historii. Jak zawsze akcja tej produkcji i całej sagi
rozkręca się z minuty na minutę, rozgrzewając, a zarazem podkręcając
atmosferę panująca podczas oglądanie. Głównymi czynnikami napędzającym
klimat filmu są oczywiście efekt zaskoczenia i muzyka. To właśnie te dwa
czynniki przyczyniają się do końcowego powodzenia tej produkcji.
Kanibalistyczna rodzina powiększa się z
każdą częścią. Nie zawsze wychodzi to na dobre, ale tym razem jest
inaczej. Duża ilość kanibalów sprawia, że potencjalne ofiary mają małe
szanse ucieczki, a co za tym idzie, większa zabawa i lepsze widowisko.
Jak już wcześniej wspomniałem, wiele elementów uległo znacznej poprawie,
jak na przykład efekty specjalne. Jedynie co pozostaje na tym samym
poziomie to gra aktorów. Jest ona nie za ciekawa i czasami nie
przekonywująca. Jednak są to błahostki, bo liczy się efekt końcowy,
który jest o niebo lepszy niż w części drugiej. Jak widać z powyższego
opisu "Texas Chainsaw Massacre 3" zasługuje na bliższe zaznajomienie i
przyswojenie sobie fabuły. Według mnie jest to jedna z najlepszych
części po pierwowzorze, który jest bezkonkurencyjny. Dlatego też
zachęcam każdego, aby zobaczył ten film i sam go ocenił. Polecam.