SPIS WEDŁUG TYTUŁÓW ORYGINALNYCH

0-99A  B  C  D  E  F  G  H  I  J  K  L  Ł  M  N  O  P  Q  R  S   U  V  W  X  Y  Z  Ż  Ź


 



 

TEXAS CHAINSAW MASSACRE:
THE BEGINNING



 

 

::TYTUŁ POLSKI::
Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną: Początek

::REŻYSERIA::
Jonathan Liebesman

::SCENARIUSZ::
David J. Schow,
Sheldon Turner

::MUZYKA::
Steve Jablonsky

::OBSADA::
Jordana Brewster, Taylor Handley, Diora Baird

::KRAJ::
USA

::ROK::
2006
 

::CZAS TRWANIA::
 91 min.


 
 

Pierwsza "Teksańska masakra piła mechaniczną" to absolutna klasyka horroru, wręcz kamień milowy w historii kina grozy. Kiedy debiutancki film Tobe Hoopera wchodził do kin w 1974 roku na zawsze zmienił oblicze gatunku. Nagle zamiast różnorakich potworów, do znudzenia eksploatowanych wampirów, czy modnych w latach sześćdziesiątych przybyszów z kosmosu, pokazano, że ZŁO czyha tuż obok ciebie. Ucieleśnieniem zła okazała się rodzina, oczywiście z odrobiną patologicznej przemocy oraz obłędu, ale wciąż to rodzina - jak dotąd rzecz święta i nietykalna w amerykańskich filmach. Zrobiony za niewielkie pieniądze (około 140 tysięcy dolarów) film okazał się ogromnym przebojem i doczekał trzech kolejnych części. Lecz tylko dwójkę zrealizował jeszcze Tobe Hooper w 1986 roku (tym razem w konwencji czarnej komedii gore, rodzinka kanibali zajmuje się produkcją chili. Jednak dla wielu to właśnie pierwsza część serii jak jedyna posiadał ten właściwy a zarazem niepowtarzalny klimat, charakteryzujący się surowymi, często niedbałymi ujęciami, oszczędną muzyka oraz niedoświadczoną obsadą, która sprostała wszelkim wymaganiom widowni, kreując obecnie znane na całym świecie postacie. Juz od pierwszych ujęć popadamy w skrajność a wszystko za sprawą podpowiedzi fabularnych, zwiastujących tragedię. Niekorzystny układ planet, makabryczne wiadomości usłyszane w radiu, budzące strach majaczenia pijaczka czy wreszcie napotkany autostopowicz, którego piątka młodych ludzi, podróżujących vanem, na swoje nieszczęście zabiera. Dowiadujemy się także o makabrycznym odkryciu policji na miejscowym cmentarzu. Zwłoki wielu denatów zostały zbezczeszczone i skradzione. To rodzina Sawyerów lubiła ozdabiać swój dom różnymi gadżetami robionymi z kości. Co ciekawe ten pomysł na koszmarny wystrój zaczerpnięto ze sprawy Eda Geina (podobnie jak zamiłowanie Leatherface'a do przywdziewania maski z ludzkiej skóry). Ed Gein został złapany w 1957 roku w stanie Wisconsin. Sąsiedzi powiedzieli potem, że był miłym, acz skrytym człowiekiem. W jego domu policja znalazła rozkładające się zwłoki, abażury i fotele z ludzkiej skóry, liczne naczynia zrobione z kości. Później niektórzy ludzie w miasteczku Plainfield z przerażeniem przypomnieli sobie, że czasami kupowali od niego mięso. A oskarżony podczas przesłuchania stwierdził z rozbrajającą szczerością, że nigdy nie był na polowaniu... Ta prawdziwa historia zainspirowała również Roberta Blocha (który mieszkał w tym samym stanie co Gein) do napisania "Psychozy". Od ponad trzech dziesięcioleci legenda Teksańskiej masakry piłą mechaniczną była jedną z najbardziej przerażających i zapadających w pamięć opowieści przeniesionych na duży ekran. Od czasu, gdy pierwotny film zadebiutował w 1974 roku, fani debatowali nad genezą tej opowieści – jednak teraz New Line Cinema, we współpracy z Michaelem Bayem, pokazuje, jak do tego wszystkiego doszło, w obrazie Teksańska masakra piłą mechaniczną: Początek.

       

Jest rok 1969. Wybuchła wojna w Wietnamie. Zbiera ona katastrofalne żniwo po stronie amerykańskiej, straty są niezliczone, a trwający pobór do wojska ma wykarmić machinę wojenną. Przychodzi w końcu czas na 18 - letniego Deana Hilla. Jednak zanim Dean zgłosi się do miejscowego ośrodka mobilizacyjnego, jego brat, Eric, który niedawno wrócił ze służby w Wietnamie, zamierza sprawić Deanowi niespodziankę. Mimo obaw oddanej mu narzeczonej, Chrissie, Eric planuje ponownie zaciągnąć się wraz z Deanem do ukochanej piechoty morskiej w nadziei, że będzie mógł przypilnować swojego błądzącego w życiu brata. Niestety, plany Deana nie licują z zamierzeniami Erica. Prosta strategia Deana zakłada uchylenie się od poboru i wyjazd na południe, do Meksyku, przy poparciu ze strony jego zdeterminowanej dziewczyny, Bailey. Zanim jednak któraś z par zda sobie sprawę z prawdziwej walki, jaką będą musiały stoczyć, chłopcy i ich dziewczyny jadą przez Teksas, chcąc po raz ostatni dobrze się zabawić. Niepewni swojej przyszłości stają się jednymi z pierwszych ofiar najsłynniejszej rodziny, która na potrzeby własnych uciech stworzyła prawdziwe piekło na ziemi... Zapewne znasz już dalsze losy ofiar, ale czy znasz swoich sąsiadów? Pamiętaj początki są najkrwawsze, najokrutniejsze, najbardziej... To się może wydarzyć wszędzie...

Igranie z oczekiwaniami widza filmowego reżyser rozpoczął już na poziomie tytułu. Tytuł "Teksańska masakra piła łańcuchową" każe nam oczekiwać filmu bardzo krwawego, mało ambitnego, nastawionego na eksploatację makabry i okrucieństwa. Widz, który spodziewa się tego rodzaju spektaklu przemocy może poczuć się rozczarowany. Progresywna formuła horroru, jaką realizuje "Teksańska masakra piłą łańcuchową", stawia przed widzem nowe wyzwania, zwłaszcza pod kątem percepcji filmowego obrazu i transponowanej przez niego ideologii. Tego rodzaju kino igra z odbiorczymi przyzwyczajeniami, motywami i oczekiwaniami. Aktywizuje "pamięć kinematograficzną", traktując widza jako równoprawnego twórcę znaczeń oglądanego filmu. Moim zdaniem „The Texas Chainsaw Massacre The Beginning” stanowi brakujące ogniwo po między pierwowzorem a kolejnymi częściami, które kolejno zmieniają formułę oraz znaczenie, po części ewoluują, lecz w żadnej z nich nie zostało dopowiedziane właściwe pochodzenie oraz motywacja postaci kultowych, ich szaleństwo oraz sens istnienia. Ta część nie tylko dopełnia wątek fabularny pierwowzoru, lecz również stanowi znaczącą wskazówkę do pełniejszego zagłębienia się w świat fascynacji przemocą, przez co możemy zaliczyć ją do jednej z najlepszych części kontynuacji, jakie powstały do tej pory.

       

Zazwyczaj na tym etapie wypowiedzi staram się odnieść do poszczególnych części twórczych produkcji, miedzy innymi do reżyserii, obsady, bądź rozwoju fabuły pod kątem realizacji. Nie mniej jednak chciałbym tą część nieco przekształcić w formę wypowiedzi naukowej w oparciu o wszelkiego rodzaju czynniki. Dla osób nie zainteresowanych kwintesencją przemocy emanującą z tej pozycji radzę przejść do części podsumowującej, dla ciekawskich bądź nieświadomych zaprezentuje spektrum przemocy, zatem zaczynamy... Agresja ma charakter cielesny. Filmowe okrucieństwo przypomina nam o biologicznej istocie człowieczeństwa, o jego cielesności i fizjologii. Poczucie estetyki i współczesna medycyna nakazują nam dbać o własną fizyczność, doskonalić ją, dążyć do ustalonych odgórnie kanonów piękna. Film natomiast, czy to wojenny, czy sensacyjny, czy też grozy, ukazuje ciało jako bezradne, podatne na ciosy, ranione, deformowane, zdekonstruowane. Wizualizacja filmowej przemocy podkreśla nasz lęk o cielesność, o zaburzenie jego integralności, o naruszenie jego tabu. Lata sześćdziesiąte, a zwłaszcza siedemdziesiąte nauczyły widza odbierać przemoc w kategoriach fizjologicznych odbierając wiarę w moc ciała. Ten czynnik doskonale prezentuje się w obrazie Jonathana Liebesmana, w pewnych momentach nabiera wzniosłego znaczenia, po części zostaje gloryfikowany jako główny składnik fabuły. W klasycznym westernie czy filmie gangsterskim prezentowane akty okrucieństwa nie budziły w widzu ani moralnego, ani estetycznego sprzeciwu, gdyż widz pozostawał wobec nich zdystansowany. Za pomocą montażu, muzyki, reżyserii akcentującej obecność autora, czy świadomości istnienia efektów specjalnych, odbiorca przyjmował rolę świadka wydarzeń ekscytujących, czasem straszliwych, ale tylko fikcyjnych. Ten efekt działa na widza również w tej pozycji, przez co powstaje kolejna teza analizy sukcesywności tej produkcji a mianowicie... Odarte z estetycznego sztafażu i wygrywanych rytuałów typowych dla konwencjonalnego ujęcia filmowej przemocy, okrucieństwo gore, szokuje, ale także fascynuje. Czy to niezastanawiające, że człowiek może być zafascynowany wartościami jednoznacznie negatywnymi? Starając się odpowiedzieć na pytanie o przyczyny fascynacji filmową makabrą nie sposób pominąć skutków jej oddziaływania. W tej kwestii istnieje pewien wciąż utrwalany od nowa stereotyp, że sztuki medialne, a więc film także, propagują okrucieństwo, gloryfikują przemoc i zobojętniają na cierpienie innych. Jednak w tym przypadku mamy do czynienie nie tylko z fikcyjną percepcją przemocy, lecz również z ciekawym aczkolwiek wciąż retrospektywnym planem działania, którego zakończenie poznajemy w pierwowzorze.


       

Fenomen fascynującej przemocy współczesna psychologia stara się wyjaśnić posługując się tzw. zasadą hedonicznej asymetrii. Wedle niej przeżycia straszliwe lub obrzydliwe budzą większe zainteresowanie, łatwiej skupiają uwagę odbiorcy. Przekazy pozytywne i przyjemne traktowane są z obojętnością jako zwyczajne niewymagające wytężonej uwagi. Negatywne informacje skłaniają, bowiem do większej czujności, są swoistym ostrzeżeniem o konieczności podjęcia ucieczki albo obrony. Niosą ze sobą konsekwencje, których zlekceważenie może okazać się fatalnym, a nawet śmiertelnym błędem. Ten aspekt pierwotnego zachowania reżyser wykorzystuje dosłownie, jednak właściwym elementem obrazującym w danym przykładzie nośnik przemocy stają się postacie odgrywane przez aktorów w zróżnicowanych kategoriach wiekowych, co przekłada się na warsztat aktorski oraz doświadczenie. Ich ekspresja twórcza staje się jednym z głównych elementów trawestacji przemocy w formie interferencji pomiędzy oprawcą a ofiarą, zatem ich zdolności aktorskie w danym przypadku muszą być na najwyższym poziomie, by oddać autentyzm zajść. Ów wywód doskonale odnosi się do obsady, której naturalne zachowanie w nieobliczalnych sytuacjach oraz w sposobie odgrywania poszczególnych scen całkowicie przekonuje widza, co do autentyczności prezentowanych zajść.

       

Nie ma tez, co ukrywać, że przemoc jest po prostu atrakcyjna. Wprowadza element odmienności i niezwykłości do realnej egzystencji widza. Pozwala doświadczać odczuć i reakcji niedostępnych w rzeczywistości: śmiertelnego strachu, dominacji nad druga osobą, świadomości cielesnej słabości, bezsilności w obliczu śmierci. Atrakcyjność tej pozycji uwzniośla muzyka ilustracyjna, której elementy skutecznie wkraczają w pryzmat przeżyć, starają się pełnić funkcję narracyjną w momentach kulminacyjnych oraz rozładowywać napięcia w formie aspektu dopełnia scen. Te dwa graniczne przykłady pozwalają lepiej zrozumieć, na czym polega przemoc wobec widza. Autorzy filmowej makabry stosują, bowiem z upodobaniem strategię ofiary. Widz, (który zdecydował się wytrwać do końca seansu) zmuszany jest do identyfikacji z upokarzaną, bitą, torturowaną lub uśmiercaną w okrutnie wyrafinowany sposób ofiarą. Najbrutalniejsza metoda gwałtu dokonywana na wrażliwości estetycznej odbiorcy wynika z istoty filmowego medium. To, co bowiem prezentowane jest na ekranie stanowi wycinek rzeczywistości zamkniętej polem widzenia kamery. Twórcy gore skupiają z sadystyczną rozkoszą uwagę widza na odrażających obrazach sponiewieranego ciała. Wydłubywane oczy, wypruwane wnętrzności, wyrywane kończony, fontanny krwi, wypełniają wielkie zbliżenia, w których oko widza nie znajduje żadnego bezpiecznego i neutralnego punktu. Odbiorca postawiony zostaje twarzą w twarz z fizjologią okrucieństwa. Przemoc obrazów gore godzi jednak głębiej niż tylko w estetyczne i percepcyjne przyzwyczajenia widza. Stanowi także gwałtowny atak wymierzony w etyczne wartości wyznawane przez większość ludzi. Dobro ma się wyjątkowo źle w krwawej odmianie kina grozy; albo nie ma go wcale, albo jest słabe i żałosne. Dane zagadnienie odnosi się bezpośrednio do twórców efektów wizualnych, których zadaniem jest jak najdokładniejsze odwzorowanie zajść, po przez zastosowanie szeregu elementów, miedzy innymi sztucznej krwi, lateksu, bądź urządzeń elektronicznych imitujących pierwowzór cielesności człowieka. W tym przypadku mamy do czynienia z szeregiem scen, w których widz zostaje przekonany do wizualnych zdarzeń, które przypominam są tylko fikcją, bowiem ich jakość przekonuje nas do ich autentyczności.

       

Koniec wieku, a w szczególności rok 1999 zapowiadał ponowny bujny rozkwit gatunku, który z uniesioną głową spoglądał w nowy wiek. Film grozy miał dwa wyjścia: pójść za ciosem i nadal tworzyć małe dzieła sztuki, albo zapaść się w mroczne odmęty przeciętności, ogranych schematów, ciągłego powtarzania znanych sytuacji fabularnych, nieciekawych scenariuszy, czyli groźnej stereotypowości. Prawdziwy fan horroru to jednak niepoprawny optymista, który ciągle wierzy, że jego ukochany gatunek wyda na świat kolejne dziełka pokroju „Texas Chainsaw Massacre”. Zatem wielu popada ze skrajności w skrajność poszukując kolejnych doznań, lecz czasami zamiast bezpośrednio krytykować odtwórczość kolejnych produkcji należałoby najpierw zrozumieć sens ich powstawania. Mam nadzieję, że czytelnicy, którzy wytrwali do końca mojej wypowiedzi nie mają mi za złe zawiłość formy, bowiem oprócz naukowych informacji pragnąłem przybliżyć również niezastąpioną formę, przez wielu nazywaną komercyjną, która przyćmiewa prawdziwą istotę kinematografii gatunku zwanego potocznie horror. Czyżbym był optymistą, bowiem otrzymałem to, czego się spodziewałem, pozycję godną polecenia moim znajomym jak i wam...

 

::PLUSY::
+ przedstawienie pełnej historii Thomas’a Hewitta,
+ liczne sceny gore,
+ utrzymanie klimatu w mrocznej i przerażającej konwencji,
+ posoka przelewana litrami,
+ znakomita gra aktorów,
+ efekty specjalne na wysokim poziomie,
+ niezła ścieżka dźwiękowa,
+ przekroczenie granic dobrego smaku w ukazywaniu scen mordów,
+ czasem wydaje się zbyt krwawy.


::MINUSY::
- Nie znalazłem

::OCENA FILMU::

9/10
   

   

AUTOR: REQUIEM