|
Początek gatunku slashera, jako jednego z odmian horroru, rozpoczął się w
latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Jednaka dopiero takie filmy jak
„Halloween” a zwłaszcza „Piątek trzynastego” przyczyniły się do boomu tego
typu produkcji. Mimo, że ostatnie lata wniosły pewne ożywienie do formuły
slashera, to działo się głównie za sprawą remake-ów („Wzgórza mają oczy”,
„Piątek trzynastego” czy „Halloween”). Twórcy, chcący wnieść coś nowego do
konwencji fabularnej, w której psychopatyczny morderca zabija kolejne
ofiary, stoją przed niełatwym zadaniem. Czasami się to udaje, jak w
przypadku Krzyku Wesa Cravena, jednak najczęściej efekt jest mizerny. Jak
jest w przypadku filmu Tonyego Giglio pod tytułem „Ofiara spełniona”?
Narzeczeni Mike (Josh Randall) i Sherry (Brianna
Brown) wybierają się na wycieczkę w góry zachodniej Virginii. Korzystając z
sugestii nieznajomej kobiety, napotkanej na szlaku, wybierają najtrudniejszą
drogę o nazwie timber falls. Na trasie spotykają trójkę miejscowych, którzy
grożąc strzelbami, za okazyjną cenę pięćdziesięciu dolarów, sprzedają parze
bimber własnej roboty. Dalej jest już tylko gorzej. W nieznanych
okolicznościach znika Sherry. Mike, poszukując jej, trafia w ręce
psychopatycznej rodzinki, nadgorliwie kultywującej dekalog i prawa boże.
Nietrudno odgadnąć, co wydarzy się dalej.
Reżyser Tony Giglio nawet nie próbuje
zaskoczyć widza niczym nowym. Konwencję slashera oddał bez żadnych
zbytecznych dodatków, zapożyczonych z innych dziedzin horroru. Jedynym
elementem różniącym „Timber falls” od innych produkcji pokroju „Teksańskiej
masakry piłą mechaniczną” jest motyw katów, obsesyjnie wierzących w prawa
stwórcy. Rodzinka skłonna jest do największych okrucieństw, aby tylko ukarać
grzesznika. Motyw fanatycznej wiary oprawców jest jednak przerysowany i
wypada nieco sztucznie. Na całość patrzy się bez żadnych emocji, czekając na
kolejne ograne do bólu motywy. Nawet metody torturowania są doskonale znane
z innych filmów. Można zobaczyć wszelkiego rodzaju noże, maczety, sierpy i
inne ostre narzędzia. Nie zabraknie również zdeformowanego psychopaty,
obsesyjnie próbującego dobrać się do Sherry. Wszystko to już było.
Jeśli jednak spojrzy się na „Timber falls”
jako na sposób zagospodarowania dziewięćdziesięciu minut życia, to czasu
tego nie można uznać za zmarnowany (mając na przykład w perspektywie wizytę
u teściowej). Oczywiście wymagający widz, spodziewający się intelektualnej
rozrywki na poziomie, nie znajdzie w obrazie żadnej świeżości. Jednak przy
odpowiednim nastawieniu i z pomocą podstawowych atrybutów kinomana (piwo i
orzeszki), obraz Tonyego Giglio ogląda się całkiem znośnie. Kilka ładnych
górzystych widoków Virginii, urodziwa Brianna Brown, paradująca bez ubrania,
oraz kilka ciekawych scen gore potrafi przyciągnąć do telewizora.
W produkcjach tego typu aktorzy powinni mieć
duże pole do popisu. Zagranie psychopaty w ciekawy i przekonujący sposób,
nigdy nie było łatwym zadaniem. Równie trudna próba stoi przed aktorem,
odtwarzającym rolę ofiary, w której oczach widz powinien zobaczyć
autentyczny strach i przerażenie. Niby wszystko to jest, jednak zamiast
siedzieć bez ruchu i obserwować poczynania bohaterów, człowiek wierci się i
rozgląda, nie mogąc skupić uwagi na rozgrywających się na ekranie
wydarzeniach.
Cóż można napisać o „Timber falls”? Z jednej
strony film przewidywalny aż do bólu, bez żadnego powiewu świeżości z
drugiej w miarę przyzwoity slasher (chociaż trup wcale się gęsto nie ściele).
Minusem jest motywy postępowania psychopatycznej rodzinki, działającej pod
wpływem boskiego impulsu. Na plus kilka pięknych scenerii, urodziwa Brianna
Brown oraz kilka scen gore.
Dla mało wzmagającego widza niezaznajomionego
z konwencją slashera, może to być pozycja godna uwagi, dla starych wyjadaczy
będzie to strata czasu. Lepiej po raz kolejny obejrzeć „Koszmar z ulicy
wiązów”. Co właśnie zaraz uczynię.

|
::PLUSY::
+ Urodziwa Brianna
Brown
+ Kilka ciekawych scen gore
+ Ładne krajobrazy gór Virginii
::MINUSY::
- Przewidywalność
- Motyw działania morderców
- Nienajlepsza gra aktorska
::OCENA FILMU::
4/10 |

|
|
|
AUTOR:
WOJCIECH KULAWSKI |
|
|