|
Co
roku tysiące ludzi przybywają do Hollywood w poszukiwaniu szczęścia.
Niektórym się udaje.
Inni wracają do domu. A jeszcze inni znikają na zawsze.
Nell Barrows (nauczycielka) i jej mąż Steven
(student medycyny), wprowadzają się do mieszkania w starym budynku Lusman
Arms. Od początku kobieta nie czuje się tam najlepiej - pomieszczenia nie są
zbyt zadbane, lokatorzy są dziwni, a zza ścian dobiegają niepokojące hałasy.
Pewnego dnia Nell dostrzega zniknięcie sąsiadki, nie mogąc jej nigdzie
znaleźć, zaczyna podejrzewać, że zostało popełnione morderstwo.
Nieoczekiwanie giną kolejni sąsiedzi… Kobieta zaczyna na własną rękę
śledztwo w tej sprawie, stara się także odkryć przeszłość domu. Dowiaduje
się przerażających rzeczy. Teraz to ona jest na celowniku mordercy…
Reżyserem tegoż filmu jest Tobe Hooper, twórca takich klasyków jak
„Teksańska masakra piłą mechaniczną” i „Duch”.
Fabuła filmu
jest bardzo wtórna, nieoryginalna i wątła. Na szczęście film nie jest
totalnym niewypałem, może otrzymać miano zaledwie średniaka. Bo ile razy
mamy przerabiać schemat: wielki dom, morderca i kobieta szukająca
rozwiązania tajemnicy morderstw. Trochę to monotonne, jedyne co mogło
uratować ten film przed klęską, to aktorstwo i realizacja.
Aktorstwo mnie zaskoczyło, gdyż Hooper
zadbał o dobrą obsadę. W głównych rolach obsadził
Angelę Bettis
(„May”, „Mroki lasu”) i Brenta Roama („Piekielna głębia”, „Wstrząsy 4”).
Smaczkiem jest obsadzenie w małej rólce Sheri Moon („Dom 1000 trupów”,
„Bękarty diabła”, „Halloween”), żony Roba Zombie. Ogólnie rzecz biorąc
aktorstwo to mocna strona filmu.
Realizacja
pozostawia wiele do życzenia, film sprawia wrażenie jakby był kręcony
amatorsko. To duży minus, bo film zyskałby dużo gdyby był dobrze
zrealizowany.
Sceny gore są
bardzo pomysłowe, lecz trochę nie dopieszczone. Nie pokazano krwawszych
ujęć, a krew była bardzo sztuczna. Morderca do zabijania używał zestawu dla
majsterkowicza, czyli: młotek, wiertarka, piła tarczowa, gwoździarka i jakiś
żrący środek chemiczny. Dziwi mnie to, że twórca „Teksańskiej masakry piłą
mechaniczną” szczędzi nam krwi i brutalności. Co do charakteryzacji nie mam
wątpliwości, była bardzo dobra. Morderca jest świetnie ucharakteryzowany,
przez co wygląda ohydnie i przerażająco. Duży plus dla aktora, który wcielał
się w rolę Człowieka cienia (tak nazwano mordercę), zachowuje się tak
niezdarnie, jak małe dziecko, a zarazem okrutnie.
Film ma mało
sensowną fabułę, niepotrzebnie wpleciono tam watki czarnej magii, sama
historia zabójcy jest niewyobrażalnie głupia, nie wytłumaczono nam czemu
wygląda tak nieludzko, nie sądzę żeby wpłynął na to fakt, że urodził się w
trumnie. Jak to powiedział jeden z sąsiadów: „Urodził się ze śmierci”.
Bezsensowne to, ale rekompensuje nam to wygląd i zachowanie oprawcy.
Uprzedzam, że dostaniemy za pewne kolejne części tego filmu, gdyż zabójca to
chyba nowy Jason, nieśmiertelny i niepokonany…
Na koniec
przypomnę iż film ten to remake „The Toolbox Murders” z 1978 roku, oryginału
nie widziałem, więc nie będę się wypowiadał na jego temat. Przyczepię się
jeszcze do beznadziejnego tytułu, nasi dystrybutorzy popisali się
inteligencją, tytuł „The Toolbox Murders”, znaczący „Morderstwa
narzędziami”, zamienić na „Krwawa masakra w Hollywood”… Pogratulować.
Reasumując, to film na jeden raz i nikt nie będzie się porywał na kolejne 91
min z dziełem Hoopera, pozostaje zadać sobie pytanie: Co się stało, że
wielki twórca horrorów tak obniżył poziom?
 |
::PLUSY::
+
aktorstwo
+ charakteryzacja mordercy
+ pomysłowe morderstwa
+ gościnny występ Sheri Moon
::MINUSY::
- realizacja
- wtórność
- nieśmiertelność zabójcy
- przynudza
::OCENA FILMU::
5/10 |
 |
|
|
AUTOR:
DEJW |
|
|