SPIS WEDŁUG TYTUŁÓW ORYGINALNYCH

0-99A  B  C  D  E  F  G  H  I  J  K  L  Ł  M  N  O  P  Q  R  S   U  V  W  X  Y  Z  Ż  Ź


 



 

UNDERWORLD



 

 

::TYTUŁ POLSKI::
Underworld
 

::REŻYSERIA::
Len Wiseman

::SCENARIUSZ::
Len Wiseman, Kevin Grevioux, Danny McBride

::MUZYKA::
Paul Haslinger

::OBSADA::
Kate Beckinsale, Scott Speedman, Michael Sheen

::KRAJ::
USA, Niemcy, Węgry, Wielka Brytania

::ROK::
2003

::CZAS TRWANIA::
 121 min.


 
 

Chociaż horror jest jednym z najbardziej skonwencjonalizowanych filmowych gatunków, a jego historia sięga początków kina, to ustalenie nie budzącej wątpliwości definicji horroru nadal pozostaje nie lada wyzwaniem. Można bez większej przesady stwierdzić, że tyle jest definicji, ilu autorów próbujących zamknąć filmowy horror w uniwersalnej formułce. Jest jednak element, który w sposób mniej lub bardziej wyraźny, łączy różnego rodzaju rozumienie tego pojęcia. Tym elementem jest groza. Często, choć oba terminy mają różny zakres semantyczny, używa się jako synonimu "horroru" określenia "film grozy". Zaludniające filmowe ekrany potwory, szaleńcy, duchy i inne ikony horroru nazywamy "budzącymi grozę". Naszą reakcję na filmowe straszydła określamy stosownie "uczuciem przeszywającej grozy". Wreszcie, jest ona wpisana w samą nazwę horroru, który jest łacińskim terminem oznaczającym - "strach, przerażenie, grozę". O ile groza może obyć się bez horroru, o tyle horror bez niej - nie. Ale ten podstawowy, kanoniczy element horroru, jest równie trudny do zdefiniowania, jak stanowiący jego najpełniejszą transpozycję filmowy gatunek. Zatem muszę przyznać, że pisząc o tym filmie odczuwam coś na kształt satysfakcji, którą bez specjalnego ryzyka pomyłki można nazwać masochistyczną. Jednak zanim zacznę rozwijać meritum prezentowanego artykułu, mam tu na myśli pełniejszą ocenę (krytykę!) Pragnę najpierw nieco przybliżyć zarys fabuły, która powala na kolana, błagając Boga o pomstę niebios...

       

W mgnieniu oka wojna dobiegała końca. Najgroźniejszy przywódca Likaon, Lucjan, został zabity. Tej nocy ognia i zemsty wilcza horda została rozpędzona. Zwycięstwo wydawało się bliskie i należne wampirom. Minęło prawie 600 lat... Ale odwieczna wojna nie skończyła się. Likaonów było teraz mniej, ale ryzyko wzrosło. Księżyc stracił władzę nad wilkołakami. Co starsze mogły ulegać przemianie, gdy zechciały. Zmieniła się broń, ale rozkaz pozostał ten sam: Wytropić i wybić po kolei... Wampirom szło nam znakomicie. Może zbyt znakomicie. Kończyła się era takich jak Selene - Zabójców. Jak ubiegłowieczna broń, była przestarzała. Szkoda, bo po to żyła. Początki tejże wojny pamiętają tylko najstarsi - przebywający w stanie uśpienia Victor, nestor krwiopijca, jego przepełniony ambicjami następca Craven. Wedle oficjalnej wersji, wojna należy już do przeszłości od czasu, kiedy rzeczony Craven pokonał i unicestwił przywódcę Lycanów, Luciana. Ten sukces przyniósł mu sławę, ale czy rzeczywiście wydarzenia potoczyły się tak, jak je przedstawił? Po mimo wielu polowań, Selene zauważa, że wilkołaków wciąż przybywa, gromadzą się w tunelach pod miastem, rosną w siłę, by raz na zawsze zakończyć wojnę. Strategiczną bronią wilkołaków ma się okazać człowiek, Michael Corvin, który jest potomkiem pierwszego nieśmiertelnego, który dał początek obu rasom, nieświadomy swoich możliwości staje się obiektem polowania. Na pomoc przybywa mu Selene, łamiąc przy tym rozkazy swojego zwierzchnika, tylko ona dopatrzyła się spisku, który ma za zadanie obalenie pradawnych. Prawdziwa wojna dopiero się rozpocznie, przeżyją nieliczni, wkrótce nastanie nowy porządek...

       

Na wstępie części drugiej chciałbym przeprosić czytelników, których odczucia względem tej pozycji urażę, bądź nieco skrzywię ich światopogląd na to banalne „love story”. Przepraszam również za część streszczającą fabułę, jednak muszę przyznać, iż ta część to również nie lada wyczyn, bowiem trudno streścić pozycję filmową, która opiera się na bezsensownym bełkocie i zlepku scen miłosnych, przeplatanych przemocą oraz walką. Len Wiseman, reżyser, współtwórca scenariusza oraz niedoszły, można by rzec, że były partner Kate Beckinsale (Selene) dał upust swoim fantazjom erotycznym, tworząc infantylną wersję „Romea i Julii” w odniesieniu do klasycznej legendy horroru o wilkołakach oraz wampirach, co z jednej strony przyniosło niebotyczne zyski, bowiem film bazuje na naiwności widzów skuszonych kampanią reklamową, jednak z drugiej strony należy mu się pochwała za ciągłość akcji oraz scenerię, która została wyjątkowo solidnie dopracowana. Zacznę, zatem od rzeczy trudniejszej, czyli od ( w danym przypadku) odnalezieniu walorów całego przedsięwzięcia, należą do nich niewątpliwie płynne ujęcia scenerii oraz scen walki, uchwycenie szczegółu oraz zamaskowanie wpadek i braków budżetowych. Warto również zwrócić uwagę na stroje postaci (pomijam głównych bohaterów), świetnie wykreowany, gotycki fason kreacji wieczorowych u kobiet oraz nieco awangardowy u mężczyzn. Po mimo scen tonących w ciemnościach, miejsc mało interesujących Tony Pierce Roberts (odpowiedzialny za zdjęcia) uchwycił perspektywiczną głębię, nadał przedmiotom kształtów, zachował również subtelne, nieco nowatorskie przechodzenie ujęcia z miejsca na miejsce, bez ucinania sekwencji. Paul Haslinger skomponował ciekawą ilustrację muzyczną, która poniekąd podnosi rangę tej pozycji, mi osobiście nie pozwoliła do reszty usnąć, charakteryzuje się współgraniem dźwięku z obrazem, podkład wkomponowuje się w zawirowanie zdarzeń, przez co staje się charakterystyczny i wymowny. Do puli walorów produkcji można by dorzucić również efekty specjalne oraz wyczyny kaskaderów, którymi ta pozycja jest przeładowana, lecz na tym muszę zakończyć gloryfikowanie tej produkcji a zacząć dobijać gwóźdź do trumny...

       

Jak już wcześniej wspomniałem, Len Wiseman dał upust swoim fantazjom erotycznym co się kumuluje na postaciach, które są transparentne, pozbawione indywidualnego zróżnicowania charakterologicznego. Zamiast skupienia się na rozbudowaniu fabuły, reżyser stanowczo skupił się nad uwydatnieniem ciała Kate Beckinsale, po przez włożenie go w lateksowy, nieco przyciasny strój vampa, co dla wielu staje się niewątpliwym walorem całej produkcji, nie mniej jednak przypominam, że z założenia to miał być horror. Pokuszę się również zarzucić reżyserowi wtórność, podczas seansu miałem wrażenie, że mam powtórkę z wcześniejszych, znacznie bardziej komercyjnych kmiotów, których tytuły pominę milczeniem, by nie reklamować kiczu. Banał poprzedzony banałem, tak w skrócie można podsumować fabułę, która po mimo ciekawej konwencji przeradza się w bezsensowną walkę pomiędzy klanami, co gorsza naszpikowaną efektami specjalnymi, które zachwycają jedynie nielicznych laików (wielbicieli kina akcji). Powiem szczerze, iż po mimo szczególnego sentymentu dla Kate Beckinsale, aktorki, która posiada wypracowany warsztat u boku wspaniałych gwiazd Hollywood tym razem nasuwa mi się stwierdzenie, iż jej zdolności aktorskie ograniczyły się do roli w kiepskim filmie erotycznym, to samo ma się do pozostałych aktorów, którzy ratują się jedynie urodą oraz mimiką twarzy po, której możemy wywnioskować iż producent oszczędzał na jedzeniu dla aktorów (przepraszam za sarkazm i zjadliwość). Reżyser rozpaczliwie usiłuje poruszyć emocje widza i zainteresować go dramatem wojny między wyklętymi gatunkami i moralnym aspektem solidarności ponadgatunkowej, a jedynym efektem, jaki osiąga, jest szyderczy śmiech i od czasu do czasu dyskretne ziewnięcie.

       

Na początku wypowiedzi napisałem iż: „Zatem muszę przyznać, że pisząc o tym filmie odczuwam coś na kształt satysfakcji, którą bez specjalnego ryzyka pomyłki można nazwać masochistyczną.”. Na zakończenie chciałby pozostawić was z tym nieco banalnym pytaniem: Czy uważasz, że widziałeś już największy kicz w swoim życiu, nic już cię nie rozczaruje, czy na pewno jesteś na tyle zdesperowany by sięgnąć po tą pozycję? Jeżeli na większą część mojego pytania odpowiedziałeś twierdząco, zatem zapraszam cię na seans. Po obejrzeniu tej pozycji zapewne dojdziesz do tego samego stwierdzenia, co ja a mianowicie, że jesteś recenzentem albo masochistą. Ja wybieram opcję pierwszą...

 


 

::PLUSY::
+ Wstrzymuje się od głosu!

::MINUSY::
- Wstrzymuje się od głosu!

::OCENA FILMU::

3/10
   


 

   

AUTOR: REQUIEM