Istnieje legenda, że kto przejdzie
dwadzieścia dziewięć schodów i na ich końcu wypowie życzenie, to ono
się spełni. I tak dzieje się z dwoma najlepszymi koleżankami: obie
tańczą w balecie, jednak przez cały czas wygrywa tylko jedna z nich.
Druga skazana jest przebywanie w cieniu zwyciężczyni, jednak chce to
zmienić i wybiera się na "schody marzeń", by wypowiedzieć życzenie.
Wraz z tym zaczyna się jej koszmar...
"Whispering Corridors 3" jest azjatycką produkcją, która oferuje
bardzo długie wprowadzenie, opowiadające o losach dwóch
przyjaciółek. Dopiero po wypowiedzeniu życzenia przez jedną z nich
zaczyna się prawdziwy horror, który jednak nie przypomina innych,
typowych, filmów grozy. Azjatyckie produkcje cechuje specyficzny
klimat, który sprowadza na widza ciarki, jednak brak w nich
potworów, dużej ilości krwi (chyba, że w filmy gore). I tak właśnie
„inny” jest ten obraz.
Pierwsza połowa filmu pokazuje obraz wręcz komediowy, jednak później
przeradza się to w dramat. Warto jest poczekać, ponieważ druga
połowa oferuje nam dużo dobrego kina grozy. Efektów specjalnych może
nie ma za wiele, jednak te które są, stają na wysokim poziomie.
Trzeba przyznać, że w filmach azjatyckich głównym składnikiem
klimatu filmu jest muzyka - świetnie skomponowana i nieźle
odzwierciedlająca to, co dzieje się na ekranie. Gra aktorska także
bez większych zarzutów.
Film obrazuje nam, co może zdziałać wyobraźnia, gdy stracimy
bliskiego przyjaciela. A w dodatku, gdy to my mieliśmy wpływ na jego
życie, na to, co się wydarzyło. To dobry pomysł na film. Uważam, że
"Whispering Corridors 3" spodoba się większości widzów, choć sam
początek nie zapowiada rewelacyjnego widowiska. Warto jednak
poczekać i dać mu szansę na rozkręcenie się. Polecam go wszystkim.