|
Gdy w
1968r. niejaki, mało znany reżyser George A. Romero wyreżyserował nisko
budżetowy hit wszechczasów, nazwany potem antologią żywej śmierci
rodzące się kino grozy we Włoszech masowo zaczęło kręcić filmy grozy o
podobnej tematyce wedle wzorców amerykańskich. Rozkwit kinematografii we
Włoszech tworzyli niezwykle utalentowani reżyserzy, którzy przy
niewielkim nakładzie tworzyli ciekawe nawiązania wdając się w niebywałą
polemikę z amerykańskim półświatkiem Hollywood. Zatem niebywale udaną
odpowiedzią na kontynuacje Georgea A. Romero Nocy Żywych Trupów była
produkcja wyreżyserowana, przez Lucio Fulci pod enigmatycznym tytułem
Zombie Flesh Eaters. Mania żywej śmierci owładnęła ówczesne kina
światowe owocując kolejnym częściami obu pozycji, jednak to zazwyczaj
bywa pierwowzór od zawsze jest niedoścignionym autorytetem oraz wzorem,
który trudno pobić pod jakimkolwiek względem. Szkoda tylko, że widzowie
na Włoską wersję wydarzeń musieli czekać niemal dziesięć lat, jednak
warto było… Bowiem Lucio Fulci zaprezentował wizję nieco odmienną, przez
co interesującą. Film rozpoczyna się od zastrzelenia zwłok przez
tajemniczego mężczyznę. Następnie akcja przenosi się na wybrzeża Nowego
Yorku, wokół którego dryfuje jacht, do którego podpływa patrol policji.
Po przeszukania jak się wydaje opuszczonej łodzi dochodzi do wypadku a
mianowicie z kajuty wyłania się tajemnicza postać odgryzająca jednemu z
policjantów część ciała a następni rzuca się na pozostałych. Dochodzi do
strzelaniny, w której śmiertelnie raniony napastnik wpada do morza,
policjant niestety umiera a całe śledztwo przejmuje nowojorski detektyw.
Ciało zostaje przewiezione do miejscowej kostnicy i poddane sekcji zwłok
a na jacht zostaje wezwana córka właściciela w celu wyjaśnienia
tajemniczych wydarzeń, jednak dziewczyna nie jest pomocna w rozwiązaniu
sprawy. Jacht pozostaje pod opieką policji, jednak w nocy dochodzi do
włamania, którego dokonuje dziennikarz Peter West, który na miejscu
zastaje Anne, córkę właściciela łódki. Wspólnie doszukują się wszelkich
informacji na temat wydarzeń, które przytrafiły się jej ojcu, podczas
przeszukania pomieszczeń odkrywają dziwną adnotację dotyczącą miejsca
pobytu ojca w formie listu pożegnalnego. Przekonawszy swojego wydawcę,
który zgodził się pokryć koszty podróży lecą na jedną wysp, z której
zdołają wynająć łódź, która przewiezie ich na, uważaną przez tubylców za
przeklętą, wyspę o tajemniczej nazwie Natool. W tym celu przekupują
miejscowego taksówkarza, który przewozi ich do miejscowego portu, gdzie
poznają małżeństwo, które ma zamiar spędzić dwa miesiące na zwiedzaniu
miejscowych archipelagów. Wspólnie wyruszają na wyprawę ich życia,
dopłynąwszy do wybrzeży jednej z wysp ich łódź jest zaatakowana przez
rekina. Uszkodzony wał przy silniku skutecznie uruchamia ich w miejscu,
gdzie panuje śmiertelna zaraza, dziesiątkująca miejscową ludność, która
jest pod opieką amerykańskiego lekarza, który stara się wynaleźć
antidotum na chorobę, która przywraca zmarłych do życia. Nasi
wczasowicze wkrótce zmierzą się z krwiożerczymi pożeraczami ludzkiego
mięsa, którzy skutecznie dziesiątkują ludność przemieniając ich w
bezmózgie istoty… Wkrótce świat się zmierzy z plagą, która może zgładzić
wszelki gatunek…
Lucio Fulci
jest reżyserem nieszablonowym, który wykazuje pewną charakterystyczną
tendencję dla jego twórczości, bowiem czerpie to co najlepsze od mistrzów
grozy przekładając na własny język filmu. Charakterystycznym elementem w
jego horrorach jest zbliżenie kamery w celu uchwycenia mimiki twarzy a w
szczególności oczy. Ta produkcja nieco odbiega od twórczości a zarazem nurtu
twórców pochodzenia włoskiego, bowiem jest nad wyraz dopracowana, jej
scenariusz jest doskonale skonstruowany, przez co film ogląda się z
zainteresowaniem. Po mimo kilku nawiązań do twórczości amerykanów reżyser
postawił na indywidualizm postaci wobec zagrożenia. Fabuła w oparciu o dosyć
popularny motyw zombie bazuje raczej na zaskoczeniu, grze emocji i dźwięku,
przez co efekt końcowy poniekąd zaskakuje. Charakteryzacja zombie została
wykonana przez Gianetto De Rossi, który w nowatorski sposób posłużył się
surowym ciastem i mąką w celu uzyskania efektu gnijącego mięsa oraz
rozkładających się zwłok. Film mimo wielu niedociągnięć osiągnął status
kultowego a to za sprawą szeroko pojętej kampanii reklamowej, która w
historii kina zapisała się jako najbardziej kontrowersyjna. Warto zauważyć,
iż pierwowzór został nakręcony w języku włoskim, jednak tuz przed premierą
wytwórnia zastosowała dubbing, którego efekty są odczuwalne podczas seansu,
niestety w negatywnym słowa tego znaczeniu. Poniekąd etniczna muzyka
ilustracyjna podsyca atmosferę zaskoczenia, kreując świat leków i obaw,
często myląc widza, jednak po dłuższych chwili zaczyna skutecznie zniechęcać
dźwiękiem i prostacką drapieżnością. Scenariusz stanowi środek historii,
która po zakończonym seansie wydaje się niedokończona, przez co można tylko
pożałować, iż Lucio Fulci nie był w stanie dokończyć prac nad częścią drugą.
Zatem klasyka tamtych lat wciąż pozostanie w pamięci widza urzekając
sposobem wykonania i profesjonalnym aktorstwem nieco odbiegającym od
standardów włoskich tamtego okresu. Dla niektórych ta pozycja jest z
sentymentem wspominana, dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji jej
obejrzeć gorąco zachęcam, bowiem trudno o coś lepszego z tamtych lat…
ZOBACZ RÓWNIEŻ
AUTOR:
REQUIEM |
|