|
Belize. Grupa wojskowych wraz z
towarzyszącą im dziennikarką Julią Evans, mają sprawdzić granicę państwa i
zamontować tam kamery. Wywiad wojskowy ma doniesienia o nielegalnym
przekraczaniu granicy i działaniu rebeliantów. To rutynowa akcja, która ma
zająć dwa, góra trzy dni. Oddział po drodze spotyka miejscową ludność,
wszystko idzie dobrze… Docierają do wyznaczonego miejsca rozlokowania kamer.
Rano okazuje się, że zniknęły wszystkie kamery. Od tego momenty muszą
walczyć o przeżycie. Przyjdzie im stawić czoła najeźdźcom z kosmosu. Czy
komuś uda się przeżyć?
„Alien Origin” to kolejny film
niskobudżetowy, który poraża nas swoją tandetą od samego początku. Pomysł
dobry, ale.. Wszystko byłoby w porządku, dobra historia, sposób jej
przekazania… Ale z kim walczą żołnierze. Co z liśćmi? Z gałęziami? Niby coś
tam jest, ale kto to widzi? Po prostu bezsensu. Pseudo kosmici atakują ich
fajerwerkami, widać to na każdym ujęciu. Żenada. Ani razu nie zostajemy
uraczeni obecnością kosmity. Nie liczę tego na końcu, bo i tak tam
praktycznie nic nie widać, ciągłe zakłócenia. Przez chwilę uczestnicy
wyprawy dostają się na pokład statku kosmicznego, najlepsze jest to, że
wiele fabryk, tych nawet z polski, posiada lepszy klimat, niż ten ukazany w
filmie. Brak strachu. Brak napięcia. O efekcie zaskoczenia nie ma mowy.
Najlepsze jest to, że w ciągu jednej minuty wiemy wszystko o filmie. Na
początku autorzy wklejają nam urywki z tego co się wydarzy. Tylko
pogratulować kompromitacji. O efektach specjalnych, linii melodycznej nie
będę się wypowiadał, bo nie ma o czym. Nawet nie wiem jak ocenić grę
aktorską, filmowcy dobrze wykreowali ten element, ponieważ film zrobiony
jest w formie reportażu i ciężko to ocenić. Muszę tylko pochwalić autorów za
lokacje, po prostu mistrzostwo świata. Reszta do kitu. Nie polecam.

|
::PLUSY::
+ lokacje
+ pomysł
::MINUSY::
- cała reszta
::OCENA FILMU::
2/10 |
 |
|
|
AUTOR:
PASTOR |
|
|