Id
Software to firma – legenda.
Jej założyciel, John
Carmack jest postacią znaną wszystkim miłośnikom
gier komputerowych. Każda jego nowa gra jest w
pewnym sensie przełomem. Wolfenstein z rewolucyjnym
widokiem, pierwszoosobowym; Quake z genialną grafiką
i innowacyjnym modelem rozgrywki; czy Quake 3 z
najbardziej dynamicznym multiplayerem (na owe czasy
oczywiście). Gdy pojawiły się informacje o
kontynuacji kultowego Doom’a, fani zaczęli odliczać
dni do premiery, a czasopisma i wortale zamieszczać
liczne artykuły na ten temat. Po miesiącach
spekulacji, czy gra będzie kolejnym przełomem i
wyczekiwania, nadszedł dzień premiery. Czy warto
było czekać?
No cóż…i tak, i nie.
Zależy czego się spodziewaliśmy po grze. Ale
zacznijmy od fabuły. Jest rok 2145. Podobnie jak w
poprzednich częściach wcielamy się w żołnierza
elitarnego oddziału Marines. Tym razem zostajemy
wysłani na Marsa, gdzie znajdują się liczne centra
badawcze. Naszym celem jest po prostu dbanie o
bezpieczeństwo w potężnym kompleksie. Jednak już w
drodze po odbiór ekwipunku, jakiś naukowiec mówi
nam, że zaczną się dziać dziwne rzeczy. Nie
przejmujemy się jednak jego bełkotem i ruszamy
dalej. Po otrzymaniu pistoletu, latarki i czegoś w
rodzaju palmptopa, nazwanego w grze PDA, dostajemy
pierwszą misję. Z pozoru błahe zadanko, sprawia, że
mamy (nie)przyjemność zobaczyć, jak w bazie
otwierają się wrota piekieł, przez które przedostają
się różnego rodzaju monstra. Po uporaniu się z
jednym, z nich, zaczyna się prawdziwa gra…
Jesteśmy więc w
mrocznych, ciasnych korytarzach, zdani tylko na
siebie. Wokół zaś czają się diabelskie pomioty,
których celem jesteśmy niestety my oraz pozostała
przy życiu garstka żołnierzy i naukowców. O ile
fabuła nie jest jakoś oryginalna, o tyle wygląd
potworów, to jedna z największych zalet w
grze. Doskonale zaprojektowane zombie, rewelacyjny,
potężny i budzący respekt Hell Knight, które
pokonanie graniczy czasem z cudem, Archville mający
moc przywoływania innych istot, czy Pinky, którego
pierwsze pojawienie się jest naprawdę świetnie
zaprojektowane. Warto też wspomnieć o Lost Souls
(płonących, latających głowach), czy pająkach, które
w grupie potrafią być bardzo niebezpieczne.
Do walki z nimi mamy
zróżnicowany, aczkolwiek niezbyt obszerny arsenał.
Pięści (w ogóle nie nadające się do walki), kultowa
już piła łańcuchowa, pistolet, shotgun, wyrzutnie
rakiet czy granaty. Z ciekawszych, należy wyróżnić
BFG(Big Fucking Gun), który jest najpotężniejszą
bronią w grze. W pewnym momencie pojawia się też
Soul Cube, tajemniczy artefakt, który JEDNYM
pociskiem rozwala każdego, oprócz jednego z bossów.
Którego? Zobaczcie sami.
Odnośnie patrzenia; w
grze jest ciemno, przeważnie, gdy wchodzimy do
jakiegoś pomieszczenia lampy gasną. Zdarza się też,
że przechodzimy jakimś wąskim korytarzem i na głowę
spada nam martwy naukowiec, albo marines. Często
zdarza się też, że wyglądający na martwych, nimi nie
są. Doskonałe są motywy, gdy przemieszczamy się,
kucając, kanałami, wychodzimy z nich, gaśnie
światło, a potem przed naszą twarzą ukazują się
zombiaki czy Impy. Genialny jest też motyw łazience.
Trzeba przyznać, że gra ma klimat. Nie straszy może
jak F.E.A.R, ale, sprawdzonymi chwytami, potrafi
zaskoczyć i sprawić, że serce bije mocniej. I
dobrze. Taki ma być horror. Doskonale pomagają w tym
ciasne i mroczne korytarze, z których nie ma
ucieczki. Pojawia się jednak problem. I to duży. Nie
można bowiem trzymać jednocześnie broni i latarki.
To duże, i bezsensowne utrudnienie, które powoduje
frustrację, gdy co chwilę musisz zmieniać latarkę na
shotguna i odwrotnie. W sieci jest na szczęście
dostępny patch, który to usuwa. Jest też inni
mankament: klimat, który na początku jest świetny,
potem niestety opada…i robi się coraz nudniej.
Co do grafiki, to
wiadomo, Id zawsze spisuje się na medal. Cienie i
efekty świetlne są fantastyczne. Wygląd Marsa i
piekła również. Wadą jest tylko kiepska fizyka (nie
można rzucać przedmiotami i rozbijać szyb) oraz to,
że graficy, tworząc bardzo małe i zamknięte
pomieszczania, poszli na łatwiznę. Co do dźwięku nie
mam zarzutów.
Czas na podsumowanie.
Jeśli ktoś spodziewał się rewolucyjne gry na miarę
pierwsze Quake’a to się bardzo zawiedzie. Doom 3 nie
jest żadnym przełomem. Jeśli zaś, liczyliście na
dobrą, pełną mocnych wrażeń, dynamiczną strzelankę
okraszoną świetną grafiką, to macie szczęście, D3
taki właśnie jest. Czy warto zagrać? Jak
najbardziej, choćby po, żeby samemu się przekonać,
że Carmack i jego ekipa nigdy nie schodzą poniżej
pewnego poziomu.
AUTOR:
COREY JORDISON |