Jako
wielbiciel grozy pod każdą postacią, czekałem na ten
tytuł z wypiekami na twarzy, śledząc każde
doniesienia. Studio Quantic Dream stworzyło grę,
która stała się legendą jeszcze przed premierą.
Obsypana zachwytami i pochlebstwami czekała na sądny
dzień premiery. 24 lutego wyruszyłem na poszukiwania
swojej kopii. Kilka godzin później mogłem cieszyć
się już w domowym zaciszu własnym egzemplarzem
edycji kolekcjonerskiej. Nietuzinkowe pudełko z
imitacjami kropli deszczu, a wewnątrz: origami do
złożenia, płytka z grą oraz kodzik, dzięki któremu
pobrać mogłem dynamiczny temat do konsoli, dodatkowy
epizod oraz ścieżkę dźwiękową. Z
soundtrackiem wynikło trochę problemów, ale nie mam
zamiaru się o tym rozpisywać. Sony nie popisało się
tym razem... przemilczmy ten fakt. Płytka
powędrowała do czytnika konsoli, ręce mocniej
ścisnęły pada, a uszy otulone słuchawkami
wyczekiwały każdego dźwięku. Zaczęło się...
Heavy
Rain to historia czwórki bohaterów. Mamy takie
osobliwości jak: architekt Ethan Mars, prywatny
detektyw Scott Shelby, młoda dziennikarka Madison
Paige oraz agent FBI Norman Jayden. Jednak to Ethan
Mars wysuwa się tutaj na pierwszy plan. Sam wstęp
gry już na to wskazuje. Wtedy to rozpoczynamy naszą
przygodę z innowacyjnym
sterowaniem, bo inaczej tego nie nazwę. Samouczek
doskonale przygotuje nas do dalszych wojaży w
uniwersum gry. Kierując Ethanem, zwiedzamy jego
apartament, a zarazem wykonujemy poranne czynności
(prysznic, toaleta, ubiór itd.). Krzątamy się po
mieszkaniu do czasu, gdy pod dom podjeżdża żona
Ethana wraz z dwójką synów. Grzecznie pomagamy
wnieść zakupy (lub jak przystało na prawdziwego
mężczyznę, ignorujemy kobietę hehe), po czym
rozpoczyna się prawdziwa rodzinna sielanka. Po kilku
minutach akcja przenosi nas na zatłoczoną ulicę.
Szczęśliwa familia zmierza do centrum handlowego.
Tutaj małżonkowie rozdzielają się. Żona Ethana
zabiera jednego z synów i udaje się do butiku z
obuwiem. W tym momencie rozpoczyna się dramat,
którego konsekwencją będą przerażające wydarzenia i
wybory z nimi związane. Ethan traci z oczu syna
Jasona. Bierzemy udział w rozpaczliwych
poszukiwaniach w obrębie gmachu centrum handlowego.
Odczuwalny jest klimat paniki i piętrzącego się
zdenerwowania. Kiedy myślimy, że cała sytuacja
zakończy się happy endem, nagle dostajemy w twarz
z otwartej ręki. Dochodzi do tragedii...
Quantic Dream stworzyło grę nietuzinkową, podobnie
jak w 2005 roku w przypadku produkcji „Fahrenheit”.
Oba tytuły łączy wiele, a szczególnie filmowe
przedstawienie historii w iście hollywoodzkim stylu.
Skupmy się jednak na Heavy Rain... To, co bije po
oczach to grafika, nie sposób oderwać wzroku.
Dopiero dłuższe obcowanie z grą przyzwyczaja do
olśniewającej oprawy graficznej. Co ciekawe,
bohaterowie gry mają swych odpowiedników w
rzeczywistości i to na nich się wzorowano, to oni
podkładali oryginalne głosy. Już tutaj powoli
zaciera się granica pomiędzy wirtualnym światem, a
rzeczywistością. Według mojej skromnej oceny oprawa
wizualna stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie. Nie
obyło się bez drobnych potknięć, ale błędy te toną
gdzieś w całokształcie produkcji. Nie zwracałem na
nie uwagi. Drugą mocną stroną dzieła Quantic Dream
jest ścieżka dźwiękowa. Normand Corbeil stworzył
utwory idealnie współgrające z obrazem. Znajdziemy
tu spokojniejsze, a zarazem budujące napięcie nuty.
Wszystko harmonijnie dopięte i przemyślane, co
odczuwamy w każdej minucie gry. Podobnie jest z
fabułą, choć nie do końca, bo ta zawiera kilka
błędów i nielogiczności, ale o tym za chwilę.
Historia zawarta w Heavy Rain z powodzeniem mogłaby
zostać sfilmowana. Mamy tutaj do czynienia z rasowym
thrillerem przez duże „T”. Chwile spędzone z grą to
doskonały seans ociekający wciągającą fabułą i całą
plejadą przeróżnych postaci. Grę chłonie się jednym
tchem, niczym wciągającą lekturę. Brniemy w historię
z wypiekami na twarzy, a ta co rusz płata nam figle,
poezja. I tutaj stajemy przed wyborem: grać do
upadłego i poznać całą historię czy może smakować
kawałek po kawałeczku, z dnia na dzień. Ja wybrałem
tę drugą opcję. Poświęciłem kilka wieczorów, nie
chcąc odkrywać wszystkiego w jeden dzień. A jeśli
mówimy już o wyborach, to Heavy Rain w dużej mierze
na nich właśnie się opiera. Wielokrotnie przyjdzie
nam wybrać jedną z kilku opcji, co będzie miało
swoje konsekwencje w przyszłości. Nie jest to może
system aż tak rozwinięty jak reklamowali twórcy, ale
to miła odskocznia od innych produkcji, gdzie cały
czas idziemy „jak po sznurku”. Wstawki QTE (Quick
Time Events), polegające na szybkim wciskaniu
sekwencji klawiszy, również są ciekawym elementem,
często wymagającym niezłego refleksu. Wszystko to
pozwala nam czynnie uczestniczyć w wydarzeniach
zawartych w grze. Nie oderwiecie wzroku od
telewizora, a i sama historia wciągnie Was jak
bagno. Sama końcówka i poznanie „tego złego”
niejednego z Was zaskoczy. Znajdziemy co prawda
kilka nielogicznych rozwiązań i niedopowiedzeń,
jednak nie stawia to całości w złym świetle. Małe
potknięcie, które można twórcom wybaczyć. David
Cage z Quantic Dream powiedział kiedyś, że jego
marzeniem jest, aby każdy przeszedł tę grę tylko
jeden raz, tak jak w życiu. Chyba jego marzenie nie
jest trudne do zrealizowania. Heavy Rain, mimo
możliwości ukończenia na kilka sposobów, jest grą na
jeden raz. Taki jest przykry fakt. Na pocieszenie
mogę napisać, że ten jeden raz wystarczy, aby fabuła
i zakończenie pozostały Wam w pamięci na bardzo
długo.
Słówko
o polskiej lokalizacji Heavy Rain. Wielki szacunek
dla Sony za to, że wiele gier spod ich skrzydeł
pojawia się u nas w polskiej wersji językowej. Tak
też było i w tym przypadku. Możemy wybrać polski
dubbing i/lub polskie napisy. Co do jakości tego
pierwszego hmmm.... powiem tak, Magdalena Różdżka
ciekawie i z polotem podołała roli, gorzej z resztą
podkładających. Ale tę kwestię pozostawiam Waszej
indywidualnej ocenie.
Reasumując, opisywany exclusive PS3 to pozycja
obowiązkowa dla miłośników ekranowej i wirtualnej
grozy. Rzadko zdarza się nam uczestniczyć w
obserwowanych wydarzeniach w tak czynny sposób. To
my kierujemy losami bohaterów, my wytyczamy im
ścieżki i decydujemy za nich. Jesteśmy świadkami, a
zarazem sami pociągamy za sznurki. Oby więcej takich
gier, bo ten układ odpowiada mi w zupełności.
Na sam
koniec zostawiłem największy chyba minus. Jeszcze
przed premierą zapowiedziano kilka dodatków, które
będzie można zakupić w PlayStation Store. DLC miały
tworzyć cykl zatytułowany „Kroniki Heavy Rain”. W
czym tkwi problem? Ano w tym, że ukazała się tylko
jedna część, a mianowicie „Taxidermist”. Po pewnym
czasie David Cage oznajmił wszem i wobec, że
pozostałe nie ukażą się. Pozwólcie, że nie będę tego
komentował. Powiem tylko, że traktowanie graczy po
macoszemu nie jest fair.
Moi
drodzy, jak widzicie Heavy Rain nie jest tworem bez
wad. Uwierzcie mi jednak, że mimo wszystko Quantic
Dream stanęło na wysokości zadania i stworzyło grę
wyjątkową, aczkolwiek nie doskonałą. Wizualny
majstersztyk o wciągającej fabule i ciekawej ścieżce
dźwiękowej. Małe potknięcia nie umniejszają wartości
tej gry. Warto poświęcić jej kilka godzin i zanurzyć
się w mrocznej historii, w której przeplatają się:
miłość, nienawiść, poświęcenie i determinacja. Heavy
Rain dostarczy Wam niezapomnianych emocji.
Niejednokrotnie serce Wam mocniej zabije, a może
nawet łza spłynie po policzku. Rzadko która gra
potrafi wyzwolić we mnie takie emocje, Heavy Rain
tego dokonało. Szczerze polecam.
AUTOR:
PABLO |