PAINKILLER  /  G R Y  /  ARENA HORROR
   


:: INFORMACJE O GRZE ::

:: TYTUŁ ORYGINALNY ::
Painkiller

:: TYTUŁ POLSKI ::
Painkiller

:: PRODUCENT ::
People can fly

:: WYDAWCA PL ::
Dobra gra

:: GATUNEK ::
FPS

:: ROK WYDANIA ::
2004


:: OCENA ::

:: GRYWALNOŚĆ ::
5+/6

:: GRAFIKA ::
5+/6

:: DŹWIĘK ::
5/6

:: FABUŁA ::
3/6

:: TRUDNOŚĆ ::
4/6

:: OGÓLNIE ::
5/6
 

 


Polska nie jest krajem przodującym w dziedzinie gier komputerowych. Jedynie futurystyczny FPS CHROME został dostrzeżony za oceanem. By zmienić ten stan rzeczy nie musieliśmy długo czekać. A to za sprawą PAINKILLERa produkcji rodzimego PEOPLE CAN FLY.  Menu gry i ekran loadingu są utrzymane w ładnej mrocznej konwencji, także i intro jest bardzo klimatyczne, widzimy głównego bohatera –Daniela który wraz z żoną ginie w wypadku samochodowym. Następnie znajdujemy się w tajemniczej jakby gotyckiej katedrze gdzie nie mniej tajemnicza osoba wyjaśnia nam co musimy zrobić. Piekło szykuje się do ataku na niebiosa, te zaś nie mogą walczyć otwarcie, naszym zadaniem będzie zgładzenie czterech generałów armii Lucyfera a w zamian będziemy mogli znów być z żoną.  Tyle teorii. Zaraz po filmiku znajdujemy się na jakimś mrocznym cmentarzu z dziwnym przedmiotem przed nosem (widok z perspektywy pierwsze osoby), przedmiot owy to broń biała zastępująca noże znane z innych gier, to cacko zwie się PAINKILLER, gdy tylko wciśniemy LPM rozkładają się wirujące ostrza wyglądające jak metalowe śmigła helikoptera perfekcyjnie szatkujące wrogów, w alternatywnym trybie strzału broń wydziela pomarańczowy strumień światłą raniącego wrogów. Broń to bardzo ważny element wszystkich strzelanin, w PAINKILLERZE mamy tylko 5 rodzajów broni ale każda ma dodatkowy tryb ognia, co zasadzie podwaja ilość broni. Potem do naszych rąk trafia strzelba, wygląda nieco fantazyjnie ale swoją role spełnia-sianie ołowiem. Ciekawym patentem jest to że w alternatywnym trybie strzelamy lodowymi pociskami zamrażającymi wrogów, pięknie się rozsypują. Mamy też dostęp do kołkownicy, czegoś co wygląda jak kusza strzelająca drewnianymi belkami przebijającymi wrogów na wylot i przybijającymi ich do ściany, innym trybem ognia tej broni jest wystrzeliwanie granatów. Wyrzutnia rakiet to potężna broń dodatkowo że jej alternatywą jest minigun ale ja największą sympatią obdarzyłem ostatnie narzędzie zniszczenia, w podstawowym trybie szybko wystrzeliwuje małe metalowe gwiazdki  (shuirkeny) wbijające się w wrogów, a w alternatywnym trybie emituje wiązkę elektryczną. Kwestie giwer mamy za sobą.

Przeciwnicy. Ci są bardzo odmienni. Od tępych zombiaków, zakapturzonych mnichów z toporami, szaleńcami bez dłoni i stóp, przez martwych Ninja na toksycznie bekających pijakach (!!!) kończąc. Wrogów jest zawsze naprawdę sporo, atakują chmarami i dbają o to by lufa naszej broni nie ostygła. Pod tym względem PK przypomina Serious Sama, tyle że w mroczniejszych klimatach. Co kilka etapów mamy do pokonania GIGANTYCZNEGO Bossa, pisząc gigantycznego odbierzcie to dosłownie, nie zawsze wystarcza celnie strzelać by pokonać takiego kolosa, niekiedy trzeba trochę pogłówkować nad sposobem powalenia giganta. Dodam ze pojedynki z Bossami są naprawdę emocjonujące dobrze zrealizowane, a pamięta się o nich długo.

Plansze na jakich uczynimy rzeźnię są niezwykle zróżnicowane, najpierw gra utrzymuje nieco gotycki ponury klimat, cmentarze, podziemia, katedry z witrażami. Potem klimat plansz zmienia się jak w kalejdoskopie, odwiedzamy fenomenalnie wykonany dom wariatów, ciekawą wizualnie operę, stare fabryki, średniowieczny zamek, stare miasteczko opanowane przez zombie czy zrujnowany klasztor. Monotonii nie będzie, ale fakt że klimat nie zawsze trzyma poziom i niekiedy odnoszę wrażenie że dany level ma tylko sztucznie wydłużyć czas gry. 

Rozgrywka jest raczej schematyczna, trafiamy dodanej części poziomu,  kosimy potwory i zbieramy ich dusze, po uzbieraniu 66 zmieniamy się w demona (genialny filter wizualny, czarnobiałe środowisko i wrogowie w czerwonej poświecie), jesteśmy wtedy nieśmiertelni. Z porozbijanych beczek i skrzyń zbieramy złoto którym płacimy za użycie specjalnych umiejętności- kart czarnego tarota. Karty zaś zdobywamy spełniając określone warunki misji, musimy np. przejść poziom używając TYLKO jednej broni, albo zabić określoną ilość przeciwników tip. 

Grafika jest bardzo dobra. Ale by w pełni się nią cieszyć potrzebujemy mocny komputer. Dźwięk też trzyma poziom i nawet teraz kojarzę określone motywy muzyczne i odgłosy walki.

Painkillera powinien kupić każdy zwłaszcza że w Polsce gra zaraz po premierze kosztowała 19 złotych… Ale gra mogła by być i za darmo a nie uratowało by ją to gdyby była słaba. PK dostarcza wiele kilka godzin rozwałki bez głębszego myślenia. Dobry relaksator na dwugodzinną sesję, w większych dawkach może męczyć. Nie polecam osobą które po prostu nie lubią strzelanek.

AUTOR: BOOF X

 


:: GALERIA ::










ZDJĘCIA ZNALEZIONE W INTERNECIE