|
|
    
100 NABOI (TOM 2)
    

„100 Naboi” to jedna
z najbardziej rozpoznawalnych serii wydanych przez Vertigo,
imprint DC Comics prezentujący opowieści dla dojrzałego
czytelnika. W wielu rankingach klasyfikowana jest na
wysokich pozycjach i ma naprawdę dobrą opinię zarówno wśród
fanów, jak i krytyków. W Polsce nie była dotąd
zaprezentowana w całości, ale ten stan rzeczy niedługo się
zmieni – temat podjął bowiem Egmont Polska, a ten zwykł
doprowadzać sprawy do końca. Na tę chwilę mamy już za sobą
premierę dwóch tomów zbiorczych, z czego drugi to rzecz
świeżutka, która dopiero co wylądowała na księgarskich
półkach.
Agent Graves
kontynuuje swoją misję i oferuje kolejnym ludziom, których
dotknął zły los możliwość niewykrywalnego skorzystania ze
stu naboi i wywarcia sprawiedliwości na osobach, które są
odpowiedzialne za ich złe położenie. Na drugi tom po raz
kolejny składa się kilka osobnych epizodów, które prezentują
zarówno perypetie osób, którym Graves umożliwia zemstę, jak
i takich mówiących o szerszym kontekście całej historii,
skupiających się na rozwinięciu kwestii tajemniczej Firmy i
zatrudnianych przez nią Minutemanów, do których onegdaj
należał stojący zazwyczaj w cieniu agent.
Drugi zbiorczy tom
cyklu zauważalnie różni się od pierwszego. Tym razem
Azzarello zaczyna w końcu w pewnym stopniu udzielać
odpowiedzi na niektóre z zadanych wcześniej pytań.
Zasygnalizowany w końcówce pierwszej odsłony serii szerszy
kontekst całej opowieści zostaje tu rozbudowany, głównie
dzięki poświęceniu większej uwagi poszczególnym graczom (czy
to indywidualnym, czy organizacjom). Nareszcie zostaje
nakreślone czym właściwie zajmował się wcześniej agent
Graves w ramach Minutemanów i jaki był charakter działań tej
organizacji i trzeba przyznać, że to co wymyślił Azzarello
jest całkiem satysfakcjonujące, przede wszystkim dlatego, że
w umiejętnie pogłębia świat przedstawiony.
Scenarzysta
zdecydował się także na ujawnienie nam informacji jakiego
typu organizacją jest tajemnicza Firma. Także w tym
przypadku odpowiedzi (jakkolwiek wciąż niewyjaśniające
wszystkich wątpliwości) są wystarczające, by utrzymać
zainteresowanie odbiorcy. Dobrym manewrem było
zasygnalizowanie, że przeszłość Trustu (tak bowiem zwie się
organizacja) sięga naprawdę odległych czasów i pokazanie, że
jest to instytucja potężna i bardzo wpływowa, dla której
mało jest rzeczy niewykonalnych. Powiązania między nią a
Minutemanami pozwalają z kolei na utrzymanie stanu napięcia
i permanentnej niepewności, zrodzonej z oczekiwania na
kolejny krok oponenta.
Dobre wrażenie
sprawiają także bohaterowie zaprezentowanych tu historii.
Autor nie wprowadza jednak na scenę postaci jednoznacznych,
nie ma tu chyba żadnej, którą można by bez dwóch zdań uznać
za całościowo pozytywną czy negatywną. Każdy mierzy się ze
swoimi demonami, które przyjmują różne kształty. Niektórzy
są zniszczeni przez narkotyki, inni sprawiają wrażenie
zepsutych przez ogrom posiadanej władzy i wpływów. Mamy tu
nawet prawie że archetypiczną wersję noirowego detektywa,
który na co drugim kroku staje na skraju katastrofy. Nie
zamierzam zagłębiać się w charakterystykę kolejnych postaci,
tej przyjemności każdy powinien zaznać samemu, jednak mogę
powiedzieć, że praktycznie całe dramatis personae jest
interesujące i godne uwagi.
W materii odbioru
ilustracji Eduarda Rosso nie zmieniło się u mnie za wiele –
tak jak nie podobały mi się wcześniej, tak nie podobają mi
się nadal, ale na przestrzeni trzydziestu sześciu
zaprezentowanych dotąd zeszytów cyklu przynajmniej nieco
przyzwyczaiłem się do ich specyfiki. Tym razem z góry było
wiadome, że nie ma co spodziewać się fajerwerków, i w
istocie ich nie otrzymaliśmy. W jednym z wchodzących w skład
całości zeszytów zastosowano jednak manewr polegający na
gościnnym udziale innych rysowników i to te kadry pokazują,
jak ładnie „100 Naboi” mogło wyglądać. Najpewniej taka
opinia jest tylko moją fanaberią, bo co czytam recenzję na
temat tego cyklu, to rysunki są zazwyczaj bardzo chwalone.
Jedno jest pewne – warto samemu wyrobić sobie własne zdanie
na ten temat.
W drugim zbiorczym
tomie „100 Naboi” nabiera charakteru i wskakuje w końcu na
wyższy poziom. Brianowi Azzarello udało się w interesujący
sposób poszerzyć świat przedstawiony, dzięki czemu cała
opowieść nabiera powoli rumieńców. Pod względem fabularnym
jest tu naprawdę dobrze, co stanowi krok do przodu względem
pierwszej odsłony. Ten stan rzeczy pozwala z kolei zrozumieć
dlaczego seria jest często uznawana za jedną z ciekawszych w
katalogu Vertigo. Jeśli w kolejnych tomach scenarzysta
utrzyma ten wysoki poziom, to czeka nas dużo komiksowego
dobra.
|
|