Laura Kinney pragnie uciec od przeszłości, od opinii zabójczyni. Jak zawsze w takich przypadkach, przeszłość sama ją znajdzie. Nie musi długo czekać. Jej wrogowie znaleźli sposób, żeby nad nią zapanować. Dzięki zapachowemu wyzwalaczowi, Kimura przejmuje nad nią kontrolę, a ta jak dzika bestia jest nie do powstrzymania. Akcja prowadzi nas do Madripooru, w którym to celem Laury staje się Tyger Tiger... Nick Fury wraz ze swoim zespołem rusza za X-23, czeka nas interesujące spotkanie... Dodatkowo w albumie znajduje się Annual, w którym to zobaczymy, jak wygląda życie Gwen Stacy i Laury z innej rzeczywistości. Żeby tego było mało zamieniają się one ciałami, Gwen jako Wolverine, a Laura jako Spider-Man...
Annual to jak zawsze specyficzny zapychacz, który zazwyczaj stoi na dobrym poziomie. Tutaj jest on średniakiem. Czyta się go dobrze, lecz "zamiana" i wynikające z niej skutki raczej śmieszą, niż urozmaicają opowieść. Dobrze, że jest ona krótka, przez co szybko przez nią przebrniemy.
Trochę zastanawiam się, czy Tom Taylor nie za bardzo chce z Laury zrobić kopię Wolverine. Wygląda ona, jakby była stuprocentową kopia swojego "ojca". Jej życie polega jedynie na walce z przeszłością, uporaniu się z teraźniejszymi oponentami i ucieczką przed nadchodzącym zagrożeniem. Taylor w ciekawy sposób prezentuje nam, jak można zrobić z kogoś marionetkę i posłuszną dla siebie maszynę do zabijania. Oczywiście nie można zarzucić braku akcji, jest jej aż nadto. Autor rzuca Laurę w wir akcji, gdzie nie ma chwili na zastanowienie. Panujący destrukcyjny klimat wyzwala w niej niekontrolowaną agresję, którą przelewa na swoich wrogów. Nie wiem, czy Taylor nie przesadził z wstawieniem tak dużej ilości postaci, co może powodować małe zagubienie, kto z kim i dlaczego. Pamiętajcie, że nie jest to "Ms. Marvel", gdzie autor zasypuje nas wiadomościami z jej życia prywatnego, Laura takowego nie posiada. Liczy się walka i przetrwanie.
Warstwą graficzna nie odbiega znacząco od tej z poprzednich tomów. Mocna kreska o wyrazistych konturach, cieniach, dość prostym kadrowaniu, jak również poprawnej palecie barw. Wydanie Egmont, jak zawsze na niezłym poziomie. Standardowo otrzymujemy miękka oprawę, gruby papier kredowy i co najważniejsze świetny nadruk. Polecam.