|
|
    
BATMAN: EPILOG (TOM 10)
    

"Batman: Epilog" to
dziesiąty i zaraz ostatni tom z Nowe DC Comics. Komiks
składa się z czterech opowiadań nie związanych ze sobą. W "Futures End" dostajemy obraz Batmana,
który zmęczony jest już życiem, jest schorowany. Jednak nie chce
zostawić Gotham bez opieki. Ubrany w zbroje włamuje się do laboratorium Luthora,
gdzie w licznych korytarzach znajduje się mnóstwo pułapek. Stawka jest
duża, chodzi o przyszłość, a tylko tak może zdobyć związek
chemiczny, aby stworzy pierwszego klona. Czy mu sie uda?
Drugie historia rozgrywa się w
posiadłości Bruce'a. Wayne ponownie wprowadza się do swojego domu, gdzie przez pewien czas
znajdowało się więzienie. Gdy ostatni więźniowie, w tym Clayface, Mr Freeze i Czlowiek Zagadka,
zostają wyprowadzani z posiadłości w celu przewiezienia ich do innego więzienia, uciekają.
Planują zemstę na Wayne. Czy im sie to uda? W jaki sposób osiągną
swój cel?
Trzecia historia zatytułowana "Gotham" to klasyczna
opowieść o nietoperzu. Batman rozpoczyna polowanie na osobę odpowiedzialną za
paraliż miasta.
Ostatnim spotkaniem z Batmanem jest historia
przedstawiająca więzi rodzinne łączące Bruce'a z rodzicami, jak
również z Alfredem. Złoczyńca kradnie Wayne'owi pewien przedmiot
myśląc, że się na tym dorobi. Jednak ma on tylko wartość sentymentalna dla Bruce. To
zwykła pamiątka rodzinna. Co zrobi Bruce? Czy policzy się ze
złodziejem?
Ostatni tom Batmana nie powala na kolana. Fajnie,
że jest i to wszystko. Zbiór ten jest zlepkiem luźnych historii niezwiązanych ze sobą. Dostajemy
dość duży wachlarz fabularny, który średnio pasuje do siebie. Opowiadania są zbyt
krótkie abyśmy zaczęli żyć nimi. Dodatkowo ciężko wczuć się w klimat,
który co chwile się zmienia. Zastanawiałem się, czy jakbyśmy zmienili
kolejność samych opowiadań, czy byłby z tego jakiś sensowny i chronologiczny tom. Częściowo na pewno. Od
wydarzeń z dzieciństwa po nieuchronny koniec życia Bruce.
Ciężko mi tutaj znaleźć coś co zapadło mi w pamięć, chyba jedynie ostatnia historia o
przywiązaniu, miłości i przekształcaniu człowieka w
największego obrońcę Gotham. Reszta z nich stoi na dobrym poziomie, lecz nie
wyróżnia się niczym szczególnym. Weźmy pod uwagę "Gotham". Zwyczajny
dzień, Batmana podczas przemierzania miasta w celu odnalezienia sprawcy zamieszania. W tle dochodzą
również wycinki z tak zwanej gazety, mówiące jak zmieniał się stosunek ludzi do niego.
Czytając to ma się wrażenie, że dostajemy coś co przykuwa
naszą uwagę, ale za chwile ciężko wyrazić się o tym
pochlebnie. Podobnie jest z drugą historią. Jest przewidywalna i tylko brak dennych
rozmów nie kładzie całkowicie tej noweli. Trochę nie rozumiem pierwszego zeszytu o
chęci zdobycia czegoś co sklonuje Batmana. Wygląda to trochę jak krzyk o
chęć życia za wszelka cenę. Jednak, gdy będziecie ją czytać, zwróćcie
uwagę, jak chce tego dokonać i ile ma być klonów. Dziwne. Graficznie nie ma tu
żadnej spójności. Pierwsza historia jest dla mnie słaba. Kreska jest brudna,
często mało czytelna z abstrakcyjnym wypełnieniem tuszem. Mam jeszcze
małą obiekcje co do złoczyńcy naszkicowanego przez Rossmo w "Liście",
jest iście wzięty z pierwszej historii, abstrakcyjny i kiczowaty. Reszta
opowiadań posiada dość dobrą kreskę, z odpowiednią ilością
szczegółów, czytelna, nieprzesadzona, ładnie wpasowująca się w daną historie. Jak zawsze Egmont stanął na
wysokości zadania. Wydanie jest świetne. Twarda oprawa z bardzo dobrej
jakości papierem kredowym i nadrukiem. Na końcu zamieszczone są trzy alternatywne postery, trochę mało, ale dobre i to. Mimo,
że jest to ostatni tom Batmana z New 52, ciężko mi go
wliczyć do tej serii. Luźne opowiadania nie związane fabularnie. Czyta się szybko i nie
uświadczymy uczucia nudy, ponieważ są one zbyt krótkie. Polecam jako dodatek do serii, a nie jego integralną część.
|
|