|
|
    
BUG: KSIĘGA 1
    
Różnego
rodzaju wizje przyszłości to dla twórców dosyć atrakcyjna
tematyka, ponieważ pozwala im popuścić wodze fantazji i
zaprezentować własne koncepcje rozwoju ludzkości i
technologii. Szeroko pojęta fantastyka to ponadto pole do
popisu dla autorów z dużą wyobraźnią, a gatunek, choć
pozwala na wiele, to też wiele wymaga. Kluczowe są między
innymi spójność i atrakcyjność świata przedstawionego,
fabularnych założeń oraz, w przypadku tytułu mającego nieco
większe niż rozrywkowe ambicje, poruszenie kwestii, które
skłonią czytelnika do własnych przemyśleń. „Bug”, nowy
frankofoński komiks na naszym rynku, wydaje się być sci-fi z
nieco większymi aspiracjami.
Jest rok 2041. Na
Ziemię, po wypełnieniu misji, wraca z Marsa statek
kosmiczny. Załoga pojazdu została mocno przetrzebiona, żywy
jest tylko jeden astronauta. Nie wiadomo co wydarzyło się w
przestrzeni kosmicznej, jednak ocalały, Kameron Obb,
dysponuje tajemniczymi zdolnościami. Mężczyzna posiada
dostęp do wiedzy zawartej w internecie i może z niej czynnie
korzystać. Z kolei sieć na Ziemi ulega potężnej awarii.
Nieznany bug powoduje, że cała datasfera ulega zniszczeniu.
Ludzkość nie radzi sobie bez technicznego wspomagania, na
planecie szerzy się chaos. Obb może być kluczem do
zrozumienia zaistniałej sytuacji, a być może nawet jej
naprawienia.
Świat bez
zaawansowanej technologii to częste założenie wielu tytułów
zahaczających o postapokalipsę. Po części „Bug” też
kwalifikuje się, żeby go do tej szufladki zapakować – utrata
wszystkich, zbieranych od dekad danych, faktycznie mogłaby
być dla ludzkości swego rodzaju kataklizmem. Bilal stara się
pokazać w jaki sposób to wydarzenie wpływa na życie nie
tylko jednostek, ale przede wszystkim narodów. Snuta przez
autora wizja nie jest zbyt optymistyczna – spowodowany
wydarzeniem chaos staje się punktem zapalnym nowych
konfliktów, odnawia też te stare, może zadawnione, ale nie
zapomniane. Autor trafnie pokazał jak niewiele trzeba, byśmy
z ludzi cywilizowanych ponownie stali się wojowniczymi
zwierzętami i jak mało faktycznie znaczy fasada postępu.
Istotnym elementem „Buga”
jest wątek Kamerona Obba, który jako jedyny z wysłanej na
Marsa misji, powraca na Ziemię. Ze względu na nowo otrzymane
umiejętności, mężczyzna staje się obiektem polowania ze
strony rządów kolejnych państw oraz wielkich korporacji.
Każdy chce dowiedzieć się, dlaczego Obb ocalał i w jaki
sposób wszedł w posiadanie wiedzy wcześniej zawartej w
sieci. Z kolei sam bohater pragnie wyrwać się zacieśniającej
się coraz mocniej obławie i odnaleźć porwaną córkę. Ten
motyw sprowadza fabułę na ziemię, sprawia, że staje się
bardziej angażująca, a to wszystko za sprawą pojawienia się
osobistych motywacji. Ochrona rodziny jest z pewnością
czymś, czym kieruje się w swoich zachowaniach większość
społeczeństwa, stąd też ten element daje możliwość większej
identyfikacji z głównym protagonistą.
Fabuła pierwszej
księgi „Buga” nie jest przesadnie skomplikowana. Akcja
prowadzona jest w przejrzysty sposób, ale nie jest na
szczęście prostacka. Enki Bilal odpowiednio rozłożył akcenty
i momenty dynamiczne uzupełnia scenami prezentującymi życie
bez dotychczas posiadanej przez ludzkość technologii. Autor
całkiem nieźle zarysował też łączące kolejnych bohaterów
relacje, chociaż pod koniec tomu, na moment zawieszenia
fabuły, wciąż jest jeszcze sporo szarych plam, dopiero
oczekujących na wypełnienie.
Za rysunki w albumie
odpowiedzialny jest także Enki Bilal. Jak prezentuje się
jego kreska? Choć dosyć specyficzna, jest całkiem miła dla
oka. Ma jednak pewne wady. Mnie na przykład ciężko było
miejscami rozróżnić poszczególnych bohaterów. To kwestia
twarzy – autor nie do końca potrafił nadać im wystarczająco
dużo charakterystycznych cech, by bez problemu wyodrębniać
wizualnie kolejne postaci. Ilustracje są jednak bardzo
plastycznie przedstawione, wyglądają na rysowane ręcznie,
bez użycia narzędzi takich jak tablet (choć ile w tym
prawdy, niestety nie wiem, jednak sprawiają wrażenie
stworzonych bez większej pomocy ze strony komputera). Całość
utrzymana jest w dość ciemnej, ponurej kolorystyce, która
dobrze współgra z fabułą.
Pierwszy tom nowej
serii science-fiction na naszym rynku prezentuje
wystarczająco wysoki poziom, bym mógł go polecić fanom
interesujących opowieści umiejscowionych w nieodległej
przyszłości. Scenarzysta dobrze zapełnił te nieco ponad
osiemdziesiąt stron, przedstawiając nam historię tajemniczą,
interesującą i, w punkcie kończącym album, wciąż sprawiającą
wrażenie mającej wiele do zaoferowania. Na ile znajdą one
potwierdzenie w kolejnych odsłonach serii, okaże się zapewne
niebawem, jednak na tę chwilę można powiedzieć, że lektura „Buga”
jest całkiem satysfakcjonująca.
|
|