DOOM PATROL (TOM 2)  /  K O M I K S Y  /  ARENA HORROR
   
 


DOOM PATROL (TOM 2)

Komiks superbohaterski przyzwyczaił nas do kilku rzeczy. Jakich? Chociażby patosu. Ratowanie świata nader często odbywa się wszak w podniosłej atmosferze, w akompaniamencie chóralnych podziękowań zwykłych ludzi, którzy kolejny raz zostali ocaleni przez prawie równych bogom herosów. Sami bohaterowie to zresztą poważne persony, które po rozprawieniu się z większym zagrożeniem mają czasami także osobiste problemy, ale radzą sobie z nimi bez większego wysiłku. Rzadko kiedy idą na totalny żywioł, rzadko kiedy stykają się z nieznanym, na tyle dziwnym, że mogłoby ono połknąć i wykoślawić całą naszą rzeczywistość. Nie, z tymi zagrożeniami muszą walczyć inni, bardziej porąbani obrońcy. Czyli krótko mówiąc – Doom Patrol.

Najdziwniejsi superbohaterowie świata nie mają lekko. Nie dla nich zwyczajność, nie dla nich normalność, i choć ratują świat przed prawdziwymi zagrożeniami, ich czyny rzadko kiedy zostają należycie docenione. Bo perypetie Doom Patrolu tak bardzo dalekie są od wszystkiego co konwencjonalne jak tylko można. Spotkanie z największymi wynaturzeniami tego i innych światów niejednego przyprawiłoby o rozstrój mentalny, dla Doom Patrolu jest to jednak codzienność i normalka. Na nasze szczęście.

Pierwszy tom w znacznej mierze określił czego możemy się spodziewać po perypetiach tej nieszablonowej drużyny – dziwactwa, rzeczy niecodziennych i absurdalnych. I druga odsłona przygód Doom Patrolu przynosi właśnie sporą dawkę powyższego. Gdyby trzeba określić czym dokładnie ten komiks jest, miałbym z tym pewien problem. Bo jest tu masa surrealizmu, jest też spora dawka humoru, który cechuje się przy okazji zauważalną dozą absurdu – to coś na kształt Monty Pythona na sterydach. Jakby tego było mało, całość faktycznie jest komiksem superbohaterskim, czyli dostajemy tu motywy typowe dla gatunku, ale przedstawione zupełnie inaczej niż zazwyczaj, bo przemaglowane przez ten Morrisonowski tygiel dziwności. Mieszanka iście wybuchowa.

Jeśli mowa o dziwnych wątkach czy postaciach, wypada podać kilka przykładów tego, co Morrison wymyślił tym razem. Ciekawym pomysłem jest np. postać Danny'ego Ulicy. Jest to zarazem bohater jak i lokalizacja, mówimy bowiem o świadomej i mobilnej ulicy. Daje to kilka ciekawych możliwości fabularnych – Danny przydatny będzie chociażby w momencie, gdy Doom Patrol szuka nowej siedziby dla swej kwatery głównej, przyda się także gdy drużyna musi się gdzieś szybko przemieścić.

Innym motywem z gatunku „weird” jest Herbaciarnia Rozpaczy, która serwuje herbatę i ciastka, i która ma wszystko z wyjątkiem nadziei. Motyw jakże abstrakcyjny, ale zarazem niesamowicie hipnotyzujący. Podobnych wstawek jest w całym albumie zdecydowanie więcej, co tworzy naprawdę osobliwy nastrój i klimat.

Co zaskakuje, wszystkie absurdalne pomysły scenarzysty wcale nie przysłaniają fabuły, ale świetnie z nią współgrają. Całość czyta się naprawdę bardzo płynnie co wcale nie musiało mieć miejsca. Morrisonowi udała się bardzo trudna sztuka – w komiksie tak bardzo przepełnionym niecodziennością, zachował sensowną, a co najważniejsze, wciągającą fabułę, która autentycznie angażuje. Dodać do tego wszystkiego można także specyficzne poczucie humoru, dzięki któremu narkotyczne wizje scenarzysty (uściślę dla porządku, że to określenie jest tylko moim własnym odczuciem na to, co Szkot serwuje na kolejnych kartach tego komiksu) nabierają jeszcze większego uroku.

Na wysokim poziomie stoją tu także ilustracje. Głównym artystą jest Richard Case, któremu od czasu do czasu towarzyszą inni plastycy. Najistotniejsze jest, że Case potrafi świetnie pokazać wszystkie dziwactwa wymyślone przez scenarzystę. Abstrakcyjne formy, zaskakujące połączenia – to wszystko jawi się zaskakująco dobrze – nawet najbardziej odjechane elementy wydają się doskonale pasować do świata przedstawionego. Jako że zamieszczone w tomie zeszyty pochodzą z początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, warstwa graficzna może wydawać się nieco retro dla dzisiejszego czytelnika, nie znaczy to jednak, że jest trudno przyswajalna – co to, to nie, warto jednak mieć na uwadze, że nie są to takie bombastyczne ilustracje, jakie rysownicy często prezentują dzisiaj.

Jeśli spodobał wam się pierwszy tom „Doom Patrolu”, powinniście byś stuprocentowo usatysfakcjonowani lekturą odsłony numer dwa. Stężenie absurdu i dziwactwa jest tu co prawda jeszcze większe niż poprzednio, ale Morrisonowi udało się utrzymać wszystko w ryzach na tyle mocnych, że lektura jest naprawdę przyjemna i ostatecznie unika miana „sztuki dla sztuki”. Granica między czymś wartościowym a grafomanią czasami jest bardzo cienka i jakkolwiek Szkot miejscami po niej balansował, to ostatecznie pozostał po tej lepszej stronie. Teraz pozostaje nam czekać jakie cuda przyniesie ze sobą trzeci tom.

     

 
 



 


:: TYTUŁ POLSKI ::
Doom Patrol. Tom 2

:: TYTUŁ ORYGINAŁU ::
Doom Patrol. Book Two

:: SCENARIUSZ ::
Grant Morrison

:: WYDAWCA POLSKI ::
Egmont Polska

:: WYDAWCA ORYGINAŁU ::
DC Vertigo

:: ROK WYDANIA ::
PL 2019

:: KOMIKS DOSTARCZONY PRZEZ ::



 

 
 


AUTOR:
MAREK ADAMKIEWICZ