|
    
ELEKTRA - ASSASSIN
    

W Ameryce Południowej, w
szpitalu psychiatrycznym przetrzymywana jest Elektra.
Naszprycowana lekami nie potrafi przypomnieć sobie kim jest,
gdzie się znajduje, co się wydarzyło i dlaczego znalazła się
w tym miejscu. Po wielu dniach męczarni udaje się jej uciec.
Przypomniawszy sobie cel swojej misji postanawia ją
dokończyć. Musi zabić amerykańskiego ambasadora...
Dramatyczne skutki dla świata przyniesie wybranie kandydata
na prezydenta opanowanego przez demona... Garrett zostaje
wysłany przez S.H.I.E.L.D. śladami naszej bohaterki... Czy
Elektrze uda się powstrzymać wszechobecne zło?
Postać Elektry debiutowała
w serii "Daredevil", w 1981 roku, która to dzięki Frankowi
Millerowi weszła na salony. Jednak dopiero "Elektra Assassin"
robi z Elektry postać, bez której uniwersum Marvela nie
mogłoby istnieć. Bohaterka wcielała się już w ninja,
gimnastyczkę, nauczycielkę, czy morderczynię na zlecenie.
Jest to przykład komiksu, który posiada głębsze dno, nie ma
bezsensownych naparzanek, a wszystko jest dobrze
zaplanowane. Choć początek komiksu jest chaotyczny i
niezrozumiały, to w momencie włączenia się drugiego
narratora - Garretta, staje się bardziej przystępny. Nie
oznacza to, że jest to pozycja dla wszystkich. Wymaga trochę
wysiłku, aby zrozumieć przesłanie autora. Nierzadko
założenia Millera są sprzeczne i nieracjonalne. Dwie
splatające się ze sobą narracje nie do końca są obiektywne,
ponieważ Garrett połączony jest z Elektrą psychiczną więzią,
co nie pozwala mu racjonalnie myśleć. Mimo tego, że Miller
również przedstawia pewne wydarzenia polityczne (zimna
wojna) to w żadnym razie komiks nie jest realistyczny. W
całość wkradają się złe moce. Z biegiem przeczytanych stron,
komiks staje się coraz bardziej wciągający. Na okładce
zeszytu widnieje również nazwisko Sienkiewicza. Jest to
osoba odpowiedzialna za oprawę graficzną. I tutaj jest
największy problem. Dla jednych jest to dzieło rewelacyjne,
zaś dla drugich będzie mało atrakcyjne, przez co wręcz
niezrozumiałe i nie pasujące do Marvel'owskich komiksów.
Autor ma unikalną kreskę. Posługuje się różnymi stylami -
akwarela, karykaturą, realistycznymi rysunkami, czy kreską,
którą namalowałoby dziecko. Połączenie to jest niezłe. Co
róż autor zasypuje nas innym stylem, dość dobrze
dostosowanym do fabuły. Pod względem wydawniczym nie mam nic
do zarzucenia. Komiks oprawiony jest w twardą oprawę z
projektem Sienkiewicza. Świetnej jakości nadruk i papier
kredowy. Polecam wydanie. Warte jest zapoznania się z nim,
lecz uprzedzam, że nie jest to pozycja dla wszystkich.
|
|