|
    
HARLEY QUINN: CAŁA W CZERNI, BIELI I CZERWIENI (TOM 6)
    
Szósty
tom przygód z Nowego DC jest ostatnim spotkaniem z Harley.
Nie musicie się martwić, że to już koniec. Wraz wejściem
Odrodzenie DC na polski rynek będziecie mogli kontynuować
czytanie przygód Harley. Finałowy tom nie odbiega od swoich
poprzedników. Dostajemy tutaj kawal dobrej fabuły z niezłym
klimatem i czarnym humorem. Tym razem główny trzon stanowi
historia Red Toola, który pała miłością do Harley. Można go
nawet zakwalifikować jako stalkera, który to najpierw
prześladuje swoją miłość a później ją porywa, aby mieć ją
tylko dla siebie. A jej miłosne harce nie w głowie. Każdy
kto zna Harley, wie czym się to skończy. Porywcza Quinn nie
będzie robiła nic przeciwko swojej woli. Mimo, że historia
ta stoi na dobrym poziomie, nie brakuje akcji, humoru, dość
ciekawych rozwiązań to jednak nie do końca, do mnie
przemawia. Mimo to, że nasz loverboy chcąc się przypodobać
Harley zabija ludzi, a dodatkowo planuje ślub. Przesadzone?
Sami osądźcie. W tle przetacza się również sprawa Gangu
Harleyek, których umowa na bezterminowe działanie uległa
końcowi. Do konfliktu z burmistrzem Nowego Jorku, Harley
będzie chciała wykorzystać Red Toola. Jeżeli chodzi o tą
postać. To jak już zdążyliście zauważyć przypomina Deadpoola.
Nic dziwnego, wystarczy spojrzeć na jego charakteryzacje i
zachowanie. A żeby tego było mało, w komiksie zamiast
normalnych dymków nad nim, zastosowali rożne dymki w postaci
narzędzi, czy to młotków, pił... Kto co lubi...
Kolejna wartą
uwali historią jest spotkanie Harley z mafiosami, którzy to
podpisami wyrok na nią. Niby nic szczególnego, jednak Harley
wchodzi w posiadanie coś na wzór egzo szkieletu, taki mały
transformer strzelający rakietami z każdej strony. Dużo
akcji, pojedynków, czasami jest śmiesznie i boleśnie dla
przeciwników Harley. Nie zabraknie w tym wszystkim udziału
Poison Ivy, która nieźle namiesza.
Ostatni zeszyt
z tego albumu jest swoistym wprowadzeniem w Odrodzenie,
wyprostowaniem niektórych spraw i pokazaniem, że wchodząc w
coś nowego, nie musi dostać zupełnie innych opowieści. Nie
ma się co martwić o dalsze lody Harley, na stanowiskach
zostali scenarzyści i niektórzy rysownicy. Dalej będzie
kolorowo i z dużą pompą.
"Harley Quinn: Cała w czerni, bieli i czerwieni"
sprostał
moim oczekiwaniom. Mamy tutaj wszystko to, co cechowało
naszą bohaterkę. Teraz nie służy złu, lecz dobru,
przynajmniej tak się określa i mimo to, że czasami trup
ściele się gęsto.
W końcu dobro też potrzebuje ofiar. Autorzy nie raczą nas
nudnymi momentami, a akcja nie jest naciąganą do granic
możliwości. Ten tom jest takim małym zakończeniem Nowego DC
i wejściem w Odrodzenie DC, więc autorzy musieli
zrobić to
tak, abyśmy z jednej strony nie czuli zniesmaczenia końcówką
oraz z drugiej zażenowania, że wchodzimy w coś, co będzie
trudne do ogarnięcia. Komiks cechuje łatwość w odbiorze, a
co za tym idzie, nie ma w nim zawiłych scenariuszy, które
opierają się na
kilku seriach. Również kreska jest ładna i przejrzysta, ze
świetnie dobranymi, żywymi i jaskrawymi kolorami, czyli wchodzi w
kanon całej serii. Nie brakuje dynamizmu oraz erotyzmu.
Komiks po prostu jest ładny. Pod względem wydawniczym nie mam
do czego się przyczepić - twarda oprawa, odpowiednia
gramatura papieru kredowego oraz świetny nadruk. Polecam ten
tom, jak i całą serię.
|
|