|
    
HAWKEYE KONTRA DEADPOOL
    

Halloween w USA to czas zabawy i przebieranek. Każdy tam zna wręcz kultowe zdanie: cukierek albo psikus. Deadpool nie może odpuścić sobie takiej przyjemności. Wraz z córką i rodziną agentki Preston wyrusza na łowy słodkości. W międzyczasie do mieszkania Hawkeye zgłasza się nieznajomy mężczyzna, który prosi o pomoc. Chwilę przed nim odwiedziły go dzieciaki chcące słodkości z Wade'em na czele. Sfrustrowany całą sytuację odprawia go z kwitkiem. Okazuje się, że chłopak ginie na ulicy z rąk człowieka przebranego za Daredevila... Kim on był? Zaintrygowany Deadpool włącza się w śledztwo i wraz z Clintem zaczynają współpracę... Co jest na pendrive znalezionym przez Wade i dlaczego sprowadza to na nich
kłopoty... Co łączyło chłopaka i pendrive? Dlaczego na ulicach Nowego Jorku Deadpool i Hawkeye są atakowani przez przebierańców? I jaki w tym wszystkim interes ma Czarna Kotka?
Dwa światy jakie reprezentują Hawkeye i Deadpool sprawia, że komiks jest na prawdę dobry. Wiadomo, że Clint to zwykły człowiek potrafiący bardzo dobrze posługiwać się łukiem, a Deadpool to zupełnie inna bajka. Aż dziwne, że potrafią ze sobą współpracować. Przed przystąpieniem do lektury myślałem, że będzie to pojedynek między nimi, ale szybko zmieniłem zdanie. Z jednej strony wydawało się, że ta dwójka nigdy nie będzie potrafiła znieść swojego towarzystwa. Zaś z drugiej, czemu by nie
stworzyć takiej historii i pokazać, jak tak zupełnie inne charaktery mogą się akceptować. Początkowo jest to trudne, jednak z czasem wydaje się, że coraz lepiej im się współpracuje. Mimo wielu kłótni, nieporozumień, jak i rękoczynów, postacie te spaja Kate Bishop. Czasami padają żarty, że przewyższa ona samego Hawkeye'a. Hamuje ich zapędy, uspokaja, dzięki czemu jej postać staje się jedną z ważniejszych w albumie. Clint w dalszym ciągu jest głuchy, przez co na kadrach pojawiają się znaki migowe. Podobnie, jak w serii głównej Hawkeye, autor postanowił nam zaprezentować momenty z perspektywy psa. Jeżeli jest Deadpool, muszą być i żarty w jego stylu. Każdy kto go zna, wie, że czasami jego suchary nie do końca są śmieszne. Styl w jakim napisany jest komiks to niezłe połączenie groteski, czarnego humoru, superbohaterszczyzny, jak również lekkiej fabuły nienastawionej na zawiłe momenty. To lekka, zamknięta historia, zrozumiała dla wszystkich i najważniejsze, że do komiksu można podejść nie znając innych serii. Komiks jest całkiem przyzwoicie narysowany, ładna kreskówkowa kreska z mocnymi konturami i ładnymi kolorami. Pod względem wydawniczym wszystko stoi na najlepszym poziomie. Komiks jest specyficzny, a połączenie tych dwóch postaci wyszło całkiem nieźle. Bez problemu mogę go
polecić, jako odskocznię od opasłych fabularnie historii.
|
|