|
|
    
KAZNODZIEJA (TOM 1)
    

Jessie Custer to nasz
tytułowy kaznodzieja. Można powiedzieć, że życie go nie
rozpieszczało - stracił rodziców w tragicznych
okolicznościach, był wykorzystywany, ciągle rozstania z
kobietami, alkohol... Miał zawsze pod górkę. Jednak pewnego dnia jego
życie wywraca się o 180 stopni. Zostaje wybrany przez potężną siłę Genesis, która to daje mu dużą moc. Jest to skutek
współżycia demona i anioła, co sprawia, że Custer potrafi wpływać na ludzi słowem. Jessiemu towarzyszy jego
była dziewczyna Tulip, bez której prawdę mówiąc nie może żyć. Do tej dwójki
dołącza Cassidy, wampir nie żałujący alkoholu i lubiący porządnie
wgryźć się w szyję. Trójka ta mimo wielu nieporozumień, kłótni i silnych
przeciwników ochoczo brnie do przodu, po to tylko żeby
odnaleźć Boga, który to znikał, a świat pogrąża sie w chaosie...
"Kaznodzieja" to
świetny przykład komiksu, który zaskakuje czytelnika z każdą kolejną stroną. Garth Ennis
stworzył coś wybitnego. Z jednej strony mamy opowieść drogi z brutalnymi akcjami.
Zaś z drugiej poszukiwanie Boga, sensu życia, rozmyśleniami i refleksjami. Ennis nie
przebierał w środkach, miało być ciekawie, brutalnie, ale rownież z czarnym humorem specyficznym dla autora.
Można by o nim rzec, że to taki Tarantino komiksu. Po prostu trzeba lubić jego
dzieła. Pierwszy tom jest niezłym wprowadzeniem w świat opuszczony przez Boga oraz
efektów działania Kaznodziei. Każda z trójki naszych głównych bohaterów jest specyficzna i posiada charakterystyczne dla siebie cechy, ciężko powiedzieć, że są one pozytywne, mimo
ich starania się. Nie można zapominać, że komiks po części uderza w uczucia religijne, co
wielokrotnie jest widoczne. Świat pozbawiony Boga staje się nie taki jakbyśmy sobie życzyli. Kaznodzieja pragnie odnaleźć Boga i wyłudzić odpowiedz, dlaczego pozostawił ludzi bez opieki. Ennis w świetny sposób przedstawia przypadkowe osoby, które nie są z nikim związane, jednak dzięki nim mamy coś, czego nie doświadczymy w innych opowieściach. Czasami można się zdziwić, że to bez sensu, po co on przedstawia nam kogoś, o kim już nie usłyszymy. Takie rzeczy tylko w "Kaznodzieja" i chwała za to autorowi. Również oponenci naszej trójki nie są jacyś upiększani, to zwykle drani, bestie i kanalie. Za to kochamy ten komiks. Autor nie przebiera w środkach i sposobach dotarcia do czytelnika. Świetnie wstrzelił się swoim stylem i kreską Steve Dillon. Kreska może nie jest jakaś wybitna, jednak do tej pozycji pasuje w stu
procentach, potrafi przekonać do siebie, przedstawić wszystkie zamierzenia Ennis, jak również
zawrzeć na kadrach wszystko to co jest potrzebne i
oczekiwane. Wydanie świetne, twarda oprawa, znakomity druk i
jakość poszczególnych elementów. "Kaznodzieja" to komiks,
który trzeba przeczytać, przynajmniej po to, aby stwierdzić
samemu, że ta pozycja jest warta poświęconego czasu.
Polecam.
|
|