"Punisher MAX" tom dziewiąty to bezpośrednia kontynuacja działa Jasona Aarona. Finalnie Punisher starł się z Bullseyem, zaś Kingpin był jego zleceniodawcą. Frank nie jest nieśmiertelny. Odniósł poważne obrażenia, przez co nie był w stanie uciec. Trafił do więzienia, gdzie stał się celem numer jeden. Tam dowiadujemy się ciekawych informacji na temat samego Franka, jego przeszłości, rodziny. Po odzyskaniu sił i zrobieniu zamętu, Castle ucieka, tylko po to, aby rozliczyć się z Kingpinem. Dojście do niego nie będzie takie proste, do pomocy Fiskowi przyjdzie Elektra. Mimo to Frank za wszelką cenę będzie brnął do przodu. Jego cel to tylko kwestia czasu...
Dziewiąty tom wraz z ósmym tworzą jedną zwarta historię, która na łamach tego zeszytu dobiega końca. Aaron pokazuje brutalny, krwawy świat, który zostaje zmieniany przez tych "złych i dobrych". Tylko w tym świecie życie ludzkie nie liczy się dla każdego, a cel uświęca środki. Nie ma się co oszukiwać, "Punisher MAX" to komiks dla pełnoletnich odbiorów. Krew leje się strumieniami, jest brutalnie, bez tabu, śmierć czai się tuż za rogiem, a życie jest tylko nagrodą. Aaron dobrze prowadzi fabułę, jest ciekawie i na pewno nie nudno. Co jakiś czas mamy mocniejszy akcent, który powala z nóg.
Oba te tomy to również taka mała geneza głównego bohatera. Dobitnie widać, jak Frank przeżywa wojnę w Wietnamie, czy śmierć swojej rodziny. Najlepsze jest to, że w dzień masakry Frank miał skończyć związek z żoną i rozstać się. Widać również, że nie może przystosować się do normalnego życia, które daje mu w kość. Nie dla wszystkich, a raczej dla małej garstki ludzi, odbierany jest jako postać pozytywna. Nie dość, że musi walczyć z zwyrodnialcami, jak również uciekać przed prawem. Z jednej strony na własne życzenie, zaś z drugiej to życie go do tego zmusiło.
Na koniec dostajemy annual, który jest wisienka na torcie. Steve Dillon potrafi przekazać zamierzenia scenariusza, przez co w rysunkach widać brutalność, czarny humor, a zarazem prostotę i nie udziwnianie w warstwie graficznej. Kolorystyka jest stonowana, a sama kreska posiada dość mocne kontury, mimikę, czy cienie. Autor kładzie duży nacisk na pierwszy plan. Warstwa wydawnicza pozostaje od poczatku bez zmian. Otrzymujemy komiks w twardej oprawie, dobrze wydany i nie posiadający błędów. Bez problemów taką historię można polecić każdemu.