"Śmierć X" to pierwszy, zalecany przez Wydawnictwo Egmont tytuł z nadchodzącego eventu, który ma wprowadzić przetasowania w Uniwersum Marvela. A wszystko to za sprawą mgły terrigenowej, która przetacza się przez Ziemię.

Mgła terrigenowa przetacza się przez Ziemię i uaktywnia ukryte moce zapisane w DNA. Inhumans zamieszkują swoje miasto Attilan, które zarządzane jest przez rodzinę królewską. Od dawna wiadomo, że coś wisi w powietrzu, a rozejm szyty cienkimi nićmi jest tylko kwestią czasu. Dla Inhumans ważnym elementem jest poruszanie się za mgła, w celu odnalezienia nowych członków. W ten sposób mogą bez problemu pokierować nowymi postaciami w swoich szeregach. W między czasie, gdy jedni pozyskują nowych członków, drudzy ich tracą. X-Men zaniepokojeni ostatnimi wydarzeniami i stratą łączności z ośrodkiem badawczym na wyspie Muir, muszą jak najszybciej sprawdzić co jest przyczyną braku kontaktu. Okazuje się, że wszyscy nie żyją. Dzięki badaniom Beasta dowiadują się, że mgły terrigena zagraża mutantom i tylko kwestią czasu jest, gdy zaleje ona cały świat i gatunek mutantów zniknie. Zaczyna się obmyślanie planu i szybkie wdrożenie go w życie. Starcie X-Men z Inhumans jest tylko kwestią czasu. Sytuacji nie da się rozwiązać polubownie...

Event "Inhumans kontra X-Men" to zbiór trzech powiązanych ze sobą tytułów: Śmierć X, Inhumans kontra X-Men oraz Extraordinary X-Men tom 4. "Śmierć X" to nic innego, jak wstęp do całego wydarzenia. Dostajemy tutaj sporo informacji na temat mgły terrigenowej, która przemierza świat. Dopiero badania Beasta sprawiają, że X-Men są w stanie pojąć, co tak na prawdę wybija ich braci. Jedni cierpią, zaś Inhumans dzięki niej rosną w siłę i wydaje się, że nikt nie jest im w stanie w tym przeszkodzić. Najlepsze jest to, że nie ma tutaj podziału na tych dobrych i złych. Każdy walczy o swoją sprawę i każdemu można czegoś współczuć. Stawka jest ogromna dla X-Men, ponieważ gdy tylko mgła zapanuje na całej planecie nie będą oni w stanie przeżyć.

"Śmierć X", jak również cały event to nic innego, jak zmiany w Uniwersum Marvela. Może nie takie drastyczne, lecz częściowo zauważalne. Mimo tego faktu, komiks często nas zaskakuje, a pomysłowość scenarzystów pozwala cieszyć się podczas czytania. Lemire jak zawsze potrafi przekazać i wykrzesać z komiksu co najlepsze. Szybkie tempo, ciekawy klimat, niekonwencjonalne rozwiązania, sposób przedstawienia postaci. Komiks czyta się sprawnie, a co najważniejsze nie nuży. Czytelnicy po raz pierwszy podchodzący do eventu bez problemu odnajdą się w fabule. Może kilka rzeczy będzie dla nich niezrozumiałe, ale większość motywów zostało sprawnie wyjaśnione.

Warstwą graficzna stoi na dobrym poziomie, lecz mam tutaj zastrzeżenie do nanoszonych pasteli. Głównie chodzi mi o cieniowanie na twarzach, wygląda to raczej jak brud, niż cienie, czy uwypuklenia. Poza tym kreska jest niezła. Ładne  kontury o dość mocno zarysowanych brzegach. Pierwszy plan bez zarzutu, o dużej ilości szczegółów, zaś drugi nie zawsze zadowalający, często schematyczny, a czasami obyło się nawet i bez niego. Wydanie stoi na najwyższym poziomie. Mógłbym nawet napisać, że taka forma to zwykły standard wydawniczy Egmontu. Komiks ten jest niezłym wstępniakiem do całego eventu, dlatego też polecam od przeczytania go jako pierwszego.