|
    
UNCANNY
AVENGERS: CZAS NA RAGNAROK (TOM 3)
    

Bliźnięta Apokalipsy nie
osiadają na laurach, chcą dokończyć to co zaczęli. Scarlet
Witch zostaje przez Bliźnięta i chce uchronić ludzkość przed
nadchodzącym złem. Musi odseparować Avengersów i przenieść
ich na Arkę, która zabierze ich do nowego świata, który
stanie się ich nowym domem. Jednak nie posiada ona
wystarczającej mocy, aby to uczynić musi przekonać Wonder
Mana. Jeżeli tego nie zrobią, będą musieli patrzeć na
Armagedon, który rozpęta Red Skull... Do gry wraca również
Celestianin... Do Ziemi zbliża się zło ostateczne... Nawet
zebranie najsilniejszych Avengersów może nie pomóc... Czy
Scarlet Witch wypowie zaklęcie, które rozwiąże część
problemów, a może ktoś ją powstrzyma? Czy Hulk pomoże
uchronić Ziemię i uda mu się utrzymać kotwice
elektromagnetyczne generujące pole ochronne Ziemi? A może
Thor przyłoży rękę do obrony? Opcji jest wiele, ale czy siły
są wyrównane?
"Uncanny Avengers: Czas Na
Ragnarok" spełnia moje oczekiwania, jednak nie obyło się bez
potknięć. Fabuła z jednej strony ciekawi, przenosi nas z
jednej strefy czasowej w drugą, zmieniają się miejsca. To
oczywiście może się podobać. Jednak z drugiej strony są
również momenty, które są ckliwe, przynudzające i nie do
końca zrozumiałe. Nie wiem, dlaczego autor postanowił nam
zaserwować przydługie dialogi, jak w jakiejś telenoweli -
już na samym początku rozmowa Scarlet Witch z Wonder Man,
powiewa tandetą. Dużą zaletą tego tomu jest to, że Avengersi
nie są niezniszczalni, giną i to nie pojedyncze jednostki.
Wreszcie naprzeciw nim stają przeciwnicy, z którymi nie do
końca mogą sobie poradzić. Widać ich trudy, jak czasami
ostatnimi resztkami sił próbują zadać cios. Ich twarze są
zmęczone, często poobijane i zmasakrowane. Autor w ciekawy
sposób buduje napięcie, czuje się narastający niepokój i jak
rzadko mamy przyjemność poczuć klimat grozy i apokalipsy, to
na pewno tutaj to znajdziecie. Czytelnik na pewno nie będzie
zawiedziony po finalnej rozgrywce, która zapowiada coś na
prawdę mocnego. Czasami miałem wrażenie, że w zeszycie jest
multum postaci, które pojawiają się na chwilę i za moment o
nich zapominamy. Daniel Acuña, Salvador Larroca, Steve McNiven
świetnie przedstawili zamierzenia scenariusza. Odpowiedniej
grubości kreska przedstawiająca postacie, ich twarze
momentami powalają i aż współczujemy Avengersom. Świetny
dynamizm akcji, przejścia pomiędzy poszczególnymi kadrami.
Nie mogę nic zarzucić wypełnieniu. Odpowiednio dobrane
pastele, w odpowiedniej tonacji i nasyceniu. Egmont serwuje
nam kolejny dobry komiks, nieźle wydany, z bonusem kilku
alternatywnych okładek. Polecam.
|
|