|
|
    
UNCANNY X-MAN: POWSTANIE I UPADEK IMPERIUM SHI'AR
    
Imperium Shi'ar było wielokrotnie na fali niechlubnej sławy, niszcząc cywilizacje i zabijając mnóstwo przedstawicieli różnych ras. Ed Brubaker przybliża nam postać trzeciego z braci Summersów - Gabriela, zwanego Vulcano. Potężny i bez zahamowań pragnie zemsty. Za wszystkie zło w jego życiu wini Xaviera i Imperium Shi'ar. Vulcano przemierza kosmos, aby zemścić się na Shi'ar. Zaś w pogoni za nim rusza grupa X-Menów z Zacierem na czele. Czeka nas niezła batalia...
Ed Brubaker to bardzo dobrze znany scenarzysta miłośnikom komiksu. Na tym polu radzi sobie całkiem nieźle. Pod jego piórem powstało wiele ciekawych tytułów, jednak tym razem jest trochę inaczej. Widać doskonale, że nie radzi sobie z tą historią, jak również z prowadzeniem wielu bohaterów. Powinien skupić się na jednym, przykładowo na Vulcano, który w pewnym momencie wydaje się właśnie kimś takim, na kim można skupić cała uwagę. W rezultacie okazuje się, że jest równie płaski jak pozostałe osoby, kierowany zemstą pragnie tylko jednego - śmierci. Najlepsze, że zrobiono z niego piętnastoletniego chłopaka umieszczonego w ciele mężczyzny, a dodatkowo obdarzonego ogromną mocą. Zachowuje się nieracjonalnie i działa bez przemyśleń, jak dziecko pragnące dojść do celu. W pewnym momencie jego zachowanie staje się denerwujące i niezrozumiałe.
W tej historii nie ma większej głębi, chodzi o rozwałkę i wszystko do tego zmierza, nawet, gdy początkowo wydaje się inaczej. Brubaker próbuje wprowadzać romantyczne motywy, ale nie wychodzi mu to wcale. Również dialogi nie do końca są przekonujące. Wydaje się, jakby autor na siłę chciał napisać coś, co nie do końca mu pasuje. Przeciąga wiele scen, co wprowadza nudne momenty, a co
najważniejsze, nic z tym później nie robi, sytuacja powtarza się.
Historia stoi na średnim poziomie, co nie oznacza, że nie ma w niej pozytywów. Mimo tych niedociągnięć na brak akcji nie możemy narzekać. Jest jej sporo, czasami jej rozwiązania cieszą oko i duszę, a czasami można się na niej zawieść. Jakość samej historii wygląda jak sinusoida, wahania fabuły są zbyt duże. Nie oszukujemy się, album nie jest nastawiony na głębsze przemyślenia, lecz na samą rozrywkę, a w końcu jej dostarcza.
Kresce nie można zarzucić większych minusów. Jest przejrzyście, dość realistycznie, szczegółowość również nie kuleje, kolorystyka dość dobrze dobrana. Również pod względem wydawniczym nie ma na co narzekać. Użyto najlepszych materiałów i świetnego nadruku. Mimo, że historia czasami kuleje warto jest zapoznać się z kolejnymi przygodami X-Men.
|
|