|
Po
raz pierwszy mam przyjemność ze skandynawską literaturą. John
Ajvide Lindqvist to szwedzki pisarz, który w znakomity spokój
buduje atmosferę grozy.
Zima. Gdzieś na
archipelagu Roslagen. Maja wraz ze swoimi rodzicami
podziwiają krajobraz wybrzeży. Nagle spostrzegają latarnię i
postanawiają wejść tam. Świat widziany z niej jest jak z
bajki, poukładany i spokojny. W pewnej chwili Maja dostrzega
coś na dole. Jej ojciec dziwi się, ponieważ sam tego nie
widzi. Maja, żeby udowodnić mu, że naprawdę coś tam było,
schodzi na dół. Jednak to był ostatni raz, w którym widział
ją ojciec. Jej ślady w pewnym momencie się urywają i
dosłownie nikt nie wie, co się z nią stało. Rodzice
zaprzysięgają, że nie ustaną do póki, do póty jej nie
odnajdą. Z czasem stosunek matki się zmienia i po prostu
odpuszcza, jednak ojciec walczy do samego końca, aby ją
odszukać.
John Ajvide Lindqvist w
bardzo ciekawy, a zarazem swoisty sposób, potrafi pokazać
uczucia, a także historie związane z kreacjami głównych
bohaterów, które w pewnym sensie są genialnie opisane. W
książce nie zabrakuje również głębokich opisów miejsc, w
których przebywają bohaterowie. Autor przeprowadza
retrospekcje, które mają na celu przybliżenie nam głównych
postaci. Jednak na początku książki nie jest tak pięknie,
ponieważ zbyt długo musimy czekać na rozwój wydarzeń. Warto
jest czekać, akcja nabiera bardzo szybkiego tempa, przez co
czytelnik ma wrażenie, jakby sam brał w nich udział.
Objętościowo książka nie powala na kolana, chociaż 384
strony to sporo. Polecam, nie powinniście być zawiedzeni po
jej przeczytaniu.
AUTOR
RECENZJI:
PASTOR |
|