|

Wojownicy Nocy to pierwsza część obszernego cyklu pod tym
samym tytułem. Opowiada o walce wybrańców Ashapoli (bóstwa
nadrzędnego wszystkim innym bogom- tzw. pomniejszym
bóstwom*). Kim są Wojownicy Nocy? Wybrańcami, potomkami
innych Wojowników, ludźmi, którzy w snach walczą o to, żeby
reszta świata mogła spać spokojnie. Odwiedzają sny kobiet,
mężczyzn i dzieci po to, aby walczyć z zagrożeniem ze strony
diabła (Yaomauitla).
Musze przyznać, ze jest to jedna z lepszych powieści
Mastertona. I będę złośliwa twierdząc, że to pewnie dlatego,
że powstała w 1985 roku, czyli w czasie, kiedy autor nie
tworzył taśmowo horrorów według jednego schematu. Natomiast
to, co otrzymujemy w Wojownikach Nocy to zgrabne połączenie
sfery snu i sfery jawy. Dodatkowo, świadomi lub nie, buduje
strukturę powieści według schematu mitu inicjacyjnego. Czyli
sięga do początków kultury. To wszystko sprawia, że
otrzymujemy zgrabny horror przygodowyJ, czyli powieść
przygodową z elementami horroru.
A propos horroru. Dobrym posunięcie było wykorzystanie
węgorzy jako elementu wywoływania strachu. Większość ludzi
boi się przecież wszystkich obrzydliwie oślizgłych i
pełzających stworzeń typu węże i węgorze. Ja należę do
takich osób i, wierzcie mi, o mały włos nie zwymiotowałam
przy lekturze, co bardzo rzadko mi się zdarza w czasie
czytania książki. Właściwie ostatnim dziełem, po którym
bałam się przez tydzień był film „Egzorcyzmy Emily Rose”
(taka mała dygresja; chociaż z drugiej strony ważną sprawę
poruszyłam, bo przecież horror „żeruje” na emocjach
odbiorców).
Przejdźmy zatem do minusów, których… nie zauważyłam. Dlatego
polecam książkę z całego serca.
AUTOR
RECENZJI:
NIANIA_OGG |
|