|
Rozwój muzyki w filmie uwarunkowany
jest przebiegiem wizualnym, który wyznacza i organizuje całą
strukturę muzyczną. Najczęściej, więc postępująca za obrazem muzyka
jest amorficzna, nie ukształtowana i istnieje w postaci luźnych
fragmentów, czy nawet drobniejszych komórek motywicznych. Stworzona
przez teoretyków muzyki filmowej systematyka obejmuje 3 podstawowe
typy form używanych przez tego rodzaju kompozycje. Pierwszy typ to
formy autonomiczne funkcjonujące w myśl zasady pars pro toto,
według której może stać się i stawał się niejednokrotnie miejscem
realizacji niemalże wszystkich form muzyki autonomicznej, które
realizowane na gruncie obrazu można uznać za specyficzne dla muzyki
filmowej. W tym przypadku należy oczywiście uwzględnić ograniczenia
czasowe, które sprawiają, że film nie zabezpiecza w żaden sposób
możliwości wykonania, np. Utworu o budowie i rozmiarach czasowych
czteroczęściowej symfonii klasycznej czy romantycznej. Gdy zostaje
wykorzystany fragment muzyki adaptowanej, to z zamieszczona w filmie
części pozwala na wyciągnięcie wniosków dotyczących całości,
oczywiście pod warunkiem, że utwór jest znany odbiorcy.
Niejednokrotnie również przy muzyce filmowej, zamiast przejść na
tryb postępującego za obrazem recytatywu, twórcy nadają jej
strukturę fragmentu, który "w domyśle" stanowi część zamkniętej
formy, znajdującej pełną realizację już poza terenem filmu. Odbiorca
nie jest w stanie "dobudować" w wyobraźnie dalszych członów
usłyszanego fragmentu, jednak faktem jest, że fragment taki,
odpowiednio umotywowany wizualnie lub dramaturgicznie, pełni rolę
symfonii, dramatu bądź sonaty. Nie jest też wykluczone, że widz
filmowy, któremu obraz niesie "akcję ułamków charakterystycznych"
godzi się na ich odpowiednik w warstwie muzycznej. Podobnie jak
obraz danej sytuacji może być zastąpiony syntetycznym skrótem, w
wyniku, czego szeroko rozbudowaną formę muzyczną eliminuje się na
rzecz fragmentu, który jest zdolny ją ilustrować.
Po tym wstępie naukowym chciałbym
zwrócić uwagę na specyfikę muzyki filmowej, która po mimo
ograniczonej czasowo formy zachowuje swój indywidualizm przekazując
historię ilustrowaną dźwiękiem. Doskonałym tego przykładem jest
ilustracja autorstwa mało znanego słuchaczom Haralda Klosera, który
sięgnął po krótką formę w celu wyodrębnienia momentu ilustrującego
film Alien Vs. Predator. Dzięki temu zabiegowi stworzył zupełnie
nową historię, która porusza, czasami pobudza a co najważniejsze
relaksuje zachowując w pełni odrębność z pozostałymi płaszczyznami,
między innymi z obrazem, którego powinna stanowić nierozłączną
część... Pora na podróż w świat twórczości Haralda Klosera...
Album otwiera „1904”, mroczny utwór,
pełen ekspresji zawiera w sobie wiele momentów zaskoczenia,
piętnując wzrastające napięcie. Za pomocą orkiestry symfonicznej
kompozytor uzyskał muzyczną ilustrację ucieczki, być może walki z
czymś. Po mimo krótkiego czasu trwania wprowadza niepokój a to
dopiero początek...
Utwór „Alien Vs.
Predator Main Theme” to zwolnienie tempa, obniżenie tonów...
To sielanka opisana dźwiękami skrzypiec, które przoduje pozostałym
instrumentom. Znakomitym dodatkiem jest trąbka, której dźwięk niczym
narrator opisuje zdarzenie, być może nadciągający koniec.
Rozbudowana ilustracja, która otwiera nowy rozdział historii po
dramatycznym wstępie...
Utwór „Antarctica” jest niczym
rozbudzający się sztorm na środku spokojnego morza, chwila przed
burzą... Ponownie skrzypce odgrywają czołowe znaczenie, dopełnione
dźwiękiem bębnów. W tle pozostałe instrumenty...
Po odsłuchaniu kolejnego utworu o
nazwie „Bouvetoya Island” zauważamy, że kompozytor popada ze
skrajności w skrajność. Buduje napięcie, które znowu złagadza
stonowanym dźwiękiem grupy instrumentów. Niczym łagodna kołysanka
uspokaja nas, relaksuje, usypia naszą czujność...
Utwory „Down The Tunnel” oraz „
Hanging Bodies” to krótkie, ale jakże ekspresywne zrywy. Poprzez
zgrzyt pierwszego utworu, kompozytor wprowadza tempo, które
kontynuuje w drugim za pomocą tych samych dźwięków. Niskie tony
skrzypiec wraz dźwiękiem rozszalałych bębnów w zależności od momentu
zwalniają bądź przyspieszają tempo. Utwory inspirują, pobudzają,
lecz ich dramatyzm zmienia się w tragizm sceniczny. Odczuwamy
niepokój, przeczuwamy tragedię, która właśnie miała miejsce...
Kolejne załamanie następuje przy
utworach: „Southern Lights”, „Predator Space Ship”, „The Pyramid”
oraz „Temple”. Są to pozycje nieznacznie się od siebie różniące,
tworzące całość. Snują opowieść w formie stonowanej, pozbawionej
zwiększonej ekspresji, oddziaływają kojąco, wręcz relaksacyjnie,
następują nieznaczne zrywy, które ponownie są łagodzone przez
dźwięki orientu. Charakterystyczne dla tych utworów są dźwięki
instrumentów pochodzących z Ameryki łacińskiej, nadające charakter
odosobnionego mistycyzmu...
Utwór „Dark World” stanowi pomost po
między częścią pierwszą, mniej rozbudowaną a częścią drugą, znacznie
bogatszą o rozmach i kształt dźwięku. W tym utworze zauważamy
pełniejsze wykorzystanie symfonicznego brzmienia w oparciu o
akustykę kontrabasu oraz bębnów. Następuje zróżnicowanie tempa oraz
ukształtowanie dalszych utworów w oparciu o strukturę wzorcową,
czyli ten utwór...
„History Of The World” to utwór
niezwykle zróżnicowany pod względem dźwięku oraz instrumentów. Tu
linia melodyczna nabiera znaczenia onomatopei, następuje
naśladownictwo odgłosów za pomocą instrumentów. Dodany zostaje chór
męski, który pozostaje nieco wyciszony przez symfonizm utworu...
„Alien Fight” to klasyczna ilustracja
muzyczna pojedynku, pełna ekspresji oraz naginania tempa, powstaje
chaos melodyjny ogarnięty za pomocą bębnów nadających ogólny
wydźwięk.
„I Need This” to utwór łagodzący
klimat poprzednika, subtelny i relaksujący, w którym przeważają
instrumenty smyczkowe przy akompaniamencie fortepianu. Krótki ależ
jakże treściwy, zawiera w sobie początek wielkiego finału...
„Weyland's End” to utwór nawiązujący
swoją treścią bezpośrednio do „Alien Fight”.
„Alien Queen” oraz „Showdown” to dwa
utwory o treści zbliżonej, o zabarwieniu niezwykle ekspresywnym.
Cechuje je szybkie tempo z częstymi załamaniami, płynny aczkolwiek
nieco enigmatyczny dźwięk smyczków oraz instrumentów typowo
akustycznych. Pikanterii dodaje częściowa ekspansja partii
chóralnych, przypominających religijne oratorium.
Ostatni z utworów to podsumowanie
całości w sposób dosłowny, zawiera wszystkie elementy poprzednich
utworów tworzą poniekąd colage. « The End... Or
Maybe Not » zawiera w sobie elementy gregoriału, wspaniałe partie
smyczków oraz ukrytą ironię, nacechowany emocjonalnie stanowi
element wzorcowy albumu.
Harald Kloser stworzył nietuzinkową
ilustrację do filmu, który jest kontynuacją klasyki, niestety moim
zdaniem niektóre elementy po mimo innowacyjnego brzmienia są
wyjątkowo monotonne, by nie użyć pojęcia naciągane. Całość po mimo
znakomitego wydźwięku stanowi minimalny pułap moich oczekiwań w
stosunku do muzyki ilustracyjnej, która traktowana jest jako
oddzielna forma. Zabrakło zdolności poszerzenia partii chóralnych,
które nie ukrywam w takich produkcjach są wskazane, nadają głębszego
sensu i stanowią miłą odmianę od standardów, których coraz więcej na
naszym rynku fonograficznym. Mam nadzieje, że jeszcze o tym
kompozytorze usłyszymy, bowiem jego umiejętności po mimo kilku
mankamentów posiadają potencjał, który może przerodzić się w
klasykę...
ZOBACZ RÓWNIEŻ
AUTOR:
REQUIEM |
|