|
Blade to pół wampir pół człowiek.
Dotychczas sam walczył z krwiożerczymi bestiami - wampirami. Tym
razem dołącza do niego dwójka żądnych przygód ludzi. Jak można było
się spodziewać, film nie oferuje nam już tego samego. Jest zupełnie
inny od dwóch swoich poprzedników. Jednak muzyka prawie się nie
zmieniła, powiedziałbym, że nawet się poprawiła. Może nie dużo, ale
zawsze to coś. I znowu mamy do czynienia z czarnymi rytmami, które
dość często wpadają w ucho. Można ich słuchać w kółko.
Utwory nagrane są przez największe
gwiazdy ze Stanów Zjednoczonych. Jak można było się spodziewać
piosenki dopracowane są praktycznie do perfekcji. Nie istnieją
takie, które nudziłyby lub psuły kompozycję całej płyty. Przyznam,
że soundtrack można słuchać w kółko z wielu powodów, które po
przesłuchaniu ścieżki dźwiękowej z "Blade 3" będą oczywiste,
zrozumiałe i jasne. Dlatego nie będą pisał o co tak dokładnie mi
chodzi. Po włączeniu płyty od razu zrozumiecie co i jak. Podczas
słuchania ciężko wychwycić skąd pochodzi dany kawałek. Jest to jeden
z minusów tej ścieżki, chyba najbardziej rażący.
Oczywiście nie wszystkim może spodobać
się taka kompozycja. Jedni uznają, że soundtrack z horroru powinien
być wykonany przez orkiestrę symfoniczną czy zespół z pogranicza
rocku czy metalu. Jak wiadomo film grozy powinien straszyć i muzyka
powinna odzwierciedla to co dzieje się na ekranie. A tutaj nie
czujemy tego. Praktycznie doświadczamy brak klimatu, który od razu
czujemy podczas projekcji filmu. Trzeba się zadowolić tym co daje
nam ścieżka dźwiękowa, a ściślej rzecz biorąc - bardzo dobrą
kompozycją utworów. Prędzej podczas słuchania można by wywnioskować,
że to jakaś komedia a nie film grozy. Ale oglądając "Blade 3:
Trinity" nie czujemy tej różnicy, pałamy się tylko dobrą akcją. Jak
najbardziej twórcy muzyki jak i filmu postarali się aby wszystko
było w jak największym porządku i nie istniały takie sytuacje
podczas których zadawalibyśmy sobie pytanie: Kto dobierał muzykę do
scen?
Trzecia część "Blade" oferuje nam
trochę słabszą muzykę, ale nie pod względem jakości tylko ekspresji.
Na drugiej odsłonie ścieżki dźwiękowej znalazły się rozwieź
mocniejsze utwory (rock) a tutaj pozostawiono tylko rap i hip-hop,
oczywiście amerykański. Polecam każdemu z osobna tą płytkę. Jest ona
warta przesłuchania, ale od razu uprzedzam, że nie każdemu może się
podobać.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
AUTOR:
PASTOR |
|