|
W 1984 roku
niejaki Fritz Kiersch uzyskał prawa do wyreżyserowania jednej z
wcześniejszych powieści mistrz grozy literackiej Stephena Kinga.
Całość doczekała się aż siedmiu kontynuacji, nie było by nic
dziwnego, bowiem powieść jak i film otworzyły furtkę na dalszą
kontynuację sagi o społeczeństwie kontrolowanym przez dzieci.
Produkcja okazała się sukcesem komercyjnym, natomiast kolejne części
powielają jedynie główny wątek pierwszej części stanowiąc luźno
powiązane ze sobą, prezentujące różny poziom horrory. Podobnie jest
z kompozytorami tworzącymi podkład muzyczny do poszczególnych części
serii, bowiem każda produkcja opiewała nowym nazwiskiem twórcy
soundtracku. Zazwyczaj pierwsze części serii okazują się najlepsze
pod każdym względem, jednak w danym wypadku każda część pod względem
linii melodycznej może ze sobą śmiało konkurować. Prezentują
wielogatunkowość jednak łączy je muzyka ilustracyjna wzorująca się
na klasycznych dokonaniach poprzedników.
Zatem pierwsza część historii o polach kukurydzy została
zilustrowana przez
Jonathana Eliasa,
mało znanego szerszej publiczności kompozytora, który charakteryzuje
się twórczością zawierającą w sobie łączenie wszelkich dostępnych
technik, zwłaszcza chóru chłopięcego. Rezultat może w pełni nie
zaskakuje oraz nie stanowi żadnej rewelacji, jednak twórczość, jaką
zastosował ilustrując muzycznie film kompozytor wzbudza wiele
emocji, jak i negatywnych tak i pozytywnych. Podstawowym minusem
twórczości muzycznej, zastosowanej w filmie jest brak konsekwencji w
całości, wydaje się niedokończona, przerwana. Ponadto słuchacz
zapewne odniesie wrażenie, że podobne motywy były wykorzystane w
słynnych filmach grozy z początku lat osiemdziesiątych, stąd zarzut
o w pewnym stopniu powielanie sprawdzonych już motywów muzycznych,
które odniosły sukces, bez zbytniego urozmaicania.
Zacząłem od
minusów, by walory całej produkcji nie nieco zakasowały poprzedników
a mianowicie kompozytor wprawdzie wprowadza instrumenty
elektroniczne, ale dodaj element zaskoczenie poprzez migawkowy głos
męski, ciężkie brzmienie kontrabasu powiązane z snującym się tematem
skrzypiec, co w całości prezentuje nad wyraz ciekawie. Bardzo
podobają mi się partie śpiewane przez chór chłopięcy, pełen
mistycyzmu, można by rzec, zamierzonego fanatyzmu religijnego, który
powoduje dreszcze, przyciąga słuchacza brzmieniem. Każdy utwór jest
krótki, jednak ich połączenie na ścieżce po mimo urwanych fragmentów
tworzy całość, która z jednej strony rozczarowuje swoją
niedoskonałością, jednak po dogłębniejszym się wsłuchaniu,
dochodzimy do wniosku, że takie było zamierzenie kompozytora, który
stworzył utwory nietuzinkowe.
Po mimo zróżnicowania tematycznego utwory niewiele od
siebie się różnią, artysta prezentuje kilka utworów podstawowych,
które dalsze fazie są rozbudowywane po przez urozmaicanie kolejnymi
instrumentami i chórem, bądź uszczuplone poprzez urwanie w połowie
trwania utworu. Elias widocznie bawi się konwencją muzyki
ilustracyjnej, która nieznacznie przewyższa jakoś formy nad obrazem,
jednak po pewnym czasie znacząco odbiega od tematu, tworząc utwory
samodzielne, zatem dana ścieżka dźwiękowa prezentuje się znacznie
lepiej jako osobny zbiór utworów aniżeli ilustracja muzyczna filmu
„Dzieci Kukurydzy”. Całość otwiera i zamyka partia chóralna, której
fenomenalne brzmienie, której podkład muzyczny można porównać do
znanego również utworu otwierającego pewien film Carpentera, nie
podam tytułu by nie zepsuć zaskoczenie, kształtuje klimat, który
następnie jest nieco zmodyfikowany, powiedziałbym, że przerysowany,
przez co ulega zatraceniu.
Po mimo wszelkich sprzeczności i zastrzeżeń uważam daną
ścieżkę dźwiękową za bardzo udaną, wręcz trafną, która rozbudza
zmysły. Album posada gatunkowo tak zwaną muzykę filmową ilustracyjną
o tematyce okultystycznej. Podobnie jak film pobudza domyślenia,
skłania do refleksji, staje się plastyczną formą wypowiedzi, przez
co przewyższ formą wykonania film. Całość powinna zagość u każdego
melomana, który spodziewa się nieznanego, stonowanego, przy czym
dramatycznego, pełnego wzruszeń i doznań artystycznych. Nie
pozostaje mi nic innego jak tylko polecić to niecodzienną produkcję
w formie audio, na pewno się nie zawiedziecie. Bowiem po przez
dźwięk można ukoić duszę, zrelaksować ciało, wyrazić kształt, te
utwory idealnie się do tego nadają. Polecam…
ZOBACZ RÓWNIEŻ
AUTOR:
REQUIEM |
|