John Carpenter
jest jednym z lepszych kompozytorów i reżyserów naszych czasów. W
1983 roku zekranizował powieść Stephena Kinga "Christine". Co więcej
poraz kolejny zaserwowal nam ciekawą scieżkę dźwiękową. Film ten
opisuje historię samochodu - wampira. Początkowo funkcjonuje jak
normalne auto, jednak z biegiem czasu to się zmienia. Zaczyna
działać samodzielnie. Zabija każdego kto podsunie się mu "pod koła".
Ścieżka
dźwiękowa stworzona jest w charakterystyczny sposób dla Carpentera.
Wszystkie utwory nagrane są na syntezatorach. Zawierają także
dodatkowe dźwięki, które podczas słuchania najprawdopodobniej mają
na celu przestraszenie słuchacza. Jednak płyta ta nagrana jest w
sztywno ustalonym charakterze, ponieważ tylko podczas oglądania
filmu czujemy atmosferę, którą twórca muzyki chciał nam przekazać.
Odczucia po
wysłuchaniu wszystkich utworów mogą być różne. Niektórych może
nudzić a jeszcze innych fascynować. Wszystko to rzecz gustu. Ale
najważniejsze jest to, aby każdy po wysłuchaniu nie czuł
rozgoryczenia, że stracił czas słuchając ścieżki dźwiękowej z
"Christine". Dla mnie nie może ona istnieć bez filmu, inaczej traci
na wartości. Dodatkowo denerwować może, że Carpenter nie chce
spróbować czegoś nowego, ciągłe, prawie tak samo wykreowane utwory
zaczynają powoli nudzić.
Ścieżka
dźwiękowa z "Christine" prawie niczym się nie różni od poprzednich
soundtrack'ów Carpentera. Mają one ustalony szyk. Autor nie próbuje
wprowadzić innej muzyki, która nie była by już przez niego
sprawdzona. Jednak ta płyta posiada także dużo błędów. Większość
utworów jest prawie identyczne. To co je wyróżnia to kilka
odmiennych dźwięków. "Christine" jest dobrym filmem, który posiada
muzykę na dosyć wysokim poziomie. Ale te dwa elementy nie mogą
istnieć osobno. Podczas słuchania możemy nieźle się nudzić, jeśli
kogoś nie interesuje taka muzyka.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
AUTOR:
PASTOR |