Joseph LoDuca po raz pierwszy skomponował ścieżkę dźwiękową
do filmu „Evil Dead”. Miał być to jego debiut. A okazało się
zupełnie inaczej. Może dla niektórych osób zadebiutował, ale nie dla
mnie. Na płycie panuje wielki nieład i brak harmonii. Każdy utwór
jest inny, nie pokrywa się z tym co dzieje się na ekranie.
Większość utworów skomponowana jest bardzo dziwnie. Czasami
ma się wrażenie, że na opak. Wrzucenie jak największej ilości
dźwięków, by przestraszyć słuchacza (widza) jest zupełnie bezsensu.
Efekt końcowy miał być zupełnie inny. Wygląda to tak jakby autor
muzyką chciał nam przekazać swój żal, smutek i rozgoryczenie. Choć
na ekranie wygląda to zupełnie inaczej, to podczas słuchania można
tak wywnioskować.
Muzyka znajdująca się na płycie skomponowana jest przez
orkiestrę symfoniczną. Jednak podczas słuchania można usłyszeć wiele
pojedynczych instrumentów, czyli tak zwanych solówek. Bardzo rzadko
mamy przyjemność przesłuchania całej orkiestry. Dominującymi
instrumentami, których na płycie jest aż za wiele są skrzypce,
wiolonczela i fortepian. Bardzo rzadko słyszalne są jakiekolwiek
inne instrumenty. Bezsensownym posunięciem autora było włączenie do
niektórych utworów pojedynczych odgłosów perkusji, czy innych nie
znanych mi instrumentów.
Wielkim minusem jest brak jakiejkolwiek harmonii. Często
zdarza się, że jeden utwór zaczyna się inaczej a kończy się zupełnie
czymś odmiennym nie związanym z całością. I właśnie to sprawia, że
na płycie panuje wielki harmider i nieporządek, który odczuwalny
jest na każdym kroku. Ciężko powiedzieć coś dobrego i pozytywnego o
tym soundtracku. Chyba tylko tyle, że na płycie znajduje się aż
dziewiętnaście utworów, jednak ich czas znowu niekorzystnie wpływa
na całość.
Ścieżka dźwiękowa z „Evil Dead” jest nudna. Nie przekazuje
nam kompletnie nic, a w dodatku może jedynie pogrążyć i zdołować. Z
bólem serca odradza tą ścieżkę dźwiękową a polecam zobaczenie filmu.
Przynajmniej on jest wart poświęcenia czasu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
AUTOR:
PASTOR |