|
”Termin "muzyka
filmowa" jest powszechnie stosowany do określenia muzyki, która
towarzyszy obrazowi. Z ogólnego punktu widzenia ten rodzaj
kompozycji nie wyróżnia się czymś szczególnym w odniesieniu do
innego rodzaju muzyki. Jak każda inna posługuje się dźwiękiem jako
tworzywem, korzysta z tych samych elementów i jest przebiegiem w
czasie. Istnieją jednak pewne kryteria kwalifikacyjne, świadczące o
tym, że dana muzyka jest muzyką filmową. To przede wszystkim
kompozycja napisana specjalnie na potrzeby konkretnego filmu,
uwzględniając zarówno jego strukturę, jak również konwencję
stylistyczną i gatunek. Poza tym takiego rodzaju kompozycja musi
uwzględniać warunki poza muzyczne, wynikające z konstrukcji filmu,
które decydują o szeroko pojętej strukturze, w której mieści się
zarówno ukształtowanie formalne muzyki, jej czas trwania, faktura,
kolorystyka, dynamika, itp.” Takie wnioski wysnuł w swoim eseju
Henryk Kuźnika, cytuje je, ponieważ, osoby oczekujące czegoś więcej
od albumu „The Grudge” aniżeli czynniki, które wynikają z powyższego
tekstu srodze się zawiodą, ponieważ omawiana prze zemnie ścieżka
dźwiękowa jest typową muzyką ilustracyjną i jako samodzielna forma
nie znajduje uznania u słuchaczy, którzy nie są związani w
jakikolwiek sposób z twórczością filmową.
Christopher Young jest kompozytorem
wszechstronnym, skomponował utwory do ponad siedemdziesięciu dzieł
filmowych, zdobywca wielu nagród i wyróżnień napisał podkład
muzyczny, sam w sobie niezwykły, zaskakujący, nieco monotonny przez
co interesujący, jednak jako samodzielna konstrukcja muzyczna nie
mający racji bytu. Mowa tu oczywiści po ścieżce dźwiękowej do
amerykańskiego remake’a „The Grudge”, którego struktura bazuje nie
tylko na obrazie ale również na dźwięku, który pełni rolę
równorzędną. Album został podzielony na osiem utworów o tej samej
nazwie, autor kompozycji wyraźnie zaznaczył tu przynależność utworów
jako nierozerwalną całość z obrazem. Mamy, zatem do czynienia z
muzyką stonowaną, pełną mistycyzmu, przepełnioną enigmatyczną
przeszłością, która bazuje na wcześniejszym dorobku artysty. Utwory
charakteryzują się małym zróżnicowaniem, nagranie stworzono przy
udziale orkiestry symfonicznej. Poszczególne elementy albumu jednak
różnią się zróżnicowaniem tonacji dźwięków, po przez dodawanie
kolejnych rozwinięć tematycznych.
Kompozytora w danym wypadku trafnie
zaaranżował narastające tempo, instrumenty smyczkowe stanowią
jedynie tło, snując szemrzącą opowieść, bowiem nie znajdziemy tu
instrumentu wiodącego. Kompozytor stara się uwydatnić niskie tony po
przez zaskoczenie poprzedzone sekundą ciszy. Często pojawia się
muzyczna onomatopeja, naśladująca powiew wiatru, szmer, używając
przy tym gwałtownych pociągnięć smyczka przy skrzypcach, łuskanie
kotła bębna, wprowadzenie kołatek i dźwięków elektronicznych. Całość
nabiera swoistego kolorytu, staje się rozbudowaną epicką powieścią
muzyczną, której podstawowym elementem jest niepewność wzmagana
przez kolejne dźwięki. Nie znajdziemy tu partii solowych, wokalnych
czy chóralnych, kompozytor prowadzi grę dźwiękiem, zadziwia
płynnością przekazu oraz jego ciągłym załamywaniem. Ciągłe przestoje
wprowadzają na w nastrój błogiego ukojenia, następnie podrywają by
po chwili zwolnić tępo. Słyszymy delikatne szarpnięcia gitary,
niskie tony fortepianu, wiolonczela gdzieś w tle, wszystkie te
zabiegi wprowadzają przestrzenność dźwięku, jego wyrazistość oraz
obrazowość.
Niestety dana propozycja nie znajdzie
wielu zwolenników, po mimo swojej płynności przekazu pozostaje tylko
muzyką ilustracyjną, która nie spełnia wszelkich wymogów jako coś
poza zastosowaniem właściwym. Ja osobiście doszukałem się w niej
kilku elementów relaksujących, pobudzających, lecz na dłuższą metę
może porządnie zmęczyć monotonia przekazu i dźwięku, która w
wspaniały sposób spełnia swoją funkcję w filmie, czyli przeraża, tu
niestety usypia i to w dosłownym słowa tego znaczeniu. Zatem wybór
pozostawiam wam, bowiem ta dziedzina dla każdego jest indywidualnym
doznaniem.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
AUTOR:
REQUIEM |
|