Pastor:
Witam serdecznie. Na początek chciałbym abyś
przybliżył swoją sylwetkę, ponieważ jesteś „młodym” pisarzem i nie wszyscy
mogą Cię znać.
Krzysztof T. Dąbrowski:
Na świat przybyłem roku pańskiego 1978
wydając z siebie wojowniczy okrzyk. Będąc pacholęciem przejawiałem
zamiłowanie do dezorganizowania wszystkiego, a zwłaszcza lekcji. Rozrabiałem
ile wlezie, a nauczyciele marzyli tylko o tym aby się mnie jak najszybciej
pozbyć. Skutkiem tego kilka razy zmieniałem szkoły. Dziś ktoś by stwierdził
ADHD i miałbym luz, ale wtedy nie było przebacz. Jedyne chwile gdy byłem
spokojny to te, gdy czytałem na lekcjach książki - oczywiście były to
horrory. Dorastając też byłem niepokornym typkiem i wcale bym się nie
zdziwił jakby się miało okazać, że przeze mnie rodzice osiwieli troszkę
szybciej niż powinni. W parze z trudnym charakterem szła dusza artystyczna.
Ciągle czułem, że muszę się w czymś spełnić, coś tworzyć. Nie wyobrażałem
sobie nudnego życia wypełnionego szarą odtwórczą pracą. Dzięki temu
zaliczyłem w życiu kilka ciekawych epizodów, między innymi śpiewanie w
kapeli rockowej, choć z perspektywy czasu wydaje mi się, że dość mizernie
sobie radziłem. Próbowałem też zostać reżyserem, ale i tu nie wyszło. Tak to
po latach błądzenia i szukania życiowej drogi wpadłem na pomysł, że mógłbym
pisać. Oczywiście czytanie horrorów w podstawówce odcisnęło swe piętno i
postanowiłem pisać horrory.
*
* *
Pastor:
Twoja przygoda z pisarstwem zaczęła się
jakieś dwa lata temu. Co spowodowało, że porzuciłeś swój wyuczony zawód
reżysera?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Niestety studiując reżyserię z czasem
dojrzałem do faktu, że bardziej komfortowo czuję się pracując w swojej
samotni, niż dyrygując większą grupą ludzi. Pracując w grupie trzeba się
ograniczać - ograniczają cię wizje innych ludzi, finanse - a raczej ich brak
i wiele innych czynników. Myślę, że przyznanie się przed samym sobą, że to
nie jest to było dobrą decyzją. Generalnie mam taką zasadę, że przez jakiś
czas próbuję coś w danej dziedzinie osiągnąć i jak widzę, że nie ma efektów
i że raczej nie mam do czegoś predyspozycji, lub gdy okazuje się, że cos nie
jest takie jak to sobie wyobrażałem to potrafię odpuścić. To takie
pomieszanie marzyciela z realistą. Lubię pomarzyć ale uważam, że kurczowe
trzymanie się swoich marzeń, gdy nie ma szans na ich realizację, jest po
prostu oszukiwaniem samego siebie. Jak coś za Chiny nie idzie to trzeba
sobie dać z tym spokój i spróbować czegoś innego, bo kto wie może na innym
polu ukryte jest pasmo sukcesów i spełnienie. Próbowałem wielu rzeczy i
dzięki tej swojej zasadzie w końcu zabrałem się za pisanie i tu zaczęło
wychodzić.
*
* *
Pastor:
Czy na początku Twojej kariery miałeś
wsparcie innych pisarzy, czy postanowiłeś sam wszystkim się zająć?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Generalnie to chyba większość zaczyna sama,
pisząc do szuflady itp., a dopiero potem zbiera się na odwagę i próbuje
wyjść ze swoją pisaniną na światło dzienne. Ja rzuciłem się od razu na
głęboką wodę publikując swoje pierwsze twory na wielu forach literackich. I
oczywiście nieraz dostawałem łomot i stawiano mnie do pionu uświadamiając,
że owo - w moim przekonaniu - wiekopomne dzieło, to koszmarek do potęgi,
którego nie da się czytać. Jest to pierwsza bariera dla ludzi, którzy chcą
pisać, wielu się wtedy załamuje i sobie odpuszcza, a niektórzy biorą sobie
do serca słowa krytyki i analizują popełnione błędy, co z kolei pozwala na
szybsze opanowanie pisarskiego warsztatu. Tak więc krytyka była, bo i
koszmarki na początku były takie, że do niektórych wolałbym się dziś nie
przyznawać, ale była to krytyka życzliwa, mając na celu pomóc a nie zmieszać
z błotem. A czy byli na tych forach pisarze? Szczerze mówiąc nie mam
pojęcia, tak po samych nickach ciężko rozszyfrować, kto jest kto - może i
był ktoś znany.
*
* *
Pastor:
Czy po napisaniu swojego pierwszego
opowiadania wiedziałeś, że będziesz się tym zajmował zawodowo?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Jak zawsze stwierdziłem: "spróbujemy,
zobaczymy". Owszem chodziły mi po głowie takie marzenia, ale jak to z
marzeniami bywa... człowiek chce, a co z tego wychodzi, to już najczęściej
inna sprawa. Zresztą nawet po debiucie nie mogę powiedzieć, że zajmuje się
pisaniem zawodowo. Na chwilę obecną cały czas piszę z doskoku wykorzystując
chwile wolne od tej pracy, dzięki której mam co do garnka włożyć. Pisanie w
Polsce to dla większości pisarzy hobby, niewielu może sobie pozwolić na to
by żyć tylko z pisania.
*
* *
Pastor:
Czy od tego czasu zmieniło się coś w Twoim
życiu?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Mam poczucie, że wreszcie znalazłem tą
właściwą drogę. Uwierzyłem, że potrafię czegoś dokonać i stałem się większym
optymistą. W gruncie rzeczy rok temu zakładałem, że jak uda się gdzieś
wcisnąć do jakiegoś pisma opowiadanie to już będzie wielki sukces -
tymczasem w ciągu tego roku zaliczyłem co najmniej kilkanaście publikacji w
magazynach i czołowych portalach, udało się wydać audiobooka, a niedawno
wersje książkową, zdobyłem wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie, a jakby
tego było mało to mam juz na koncie pierwsze publikacje w zagranicznych
magazynach. Wszystko to, że często robiłem rzeczy, które uważałem za
niemożliwe do osiągnięcia. Publikacja w piśmie. Eee, co jak co, ale mi się
to nie uda - a za chwilę mówiłem sobie: "No do roboty stary! Chociaż
spróbuj! Nigdy nic nie wiadomo..." I tak próbowałem coraz to nowych
"niemożliwych do osiągnięcia" rzeczy i okazywało się, że tak naprawdę to one
są na wyciągnięcie ręki - trzeba tylko zadać sobie trochę tego wysiłku,
stanąć na palcach i wyciągnąć tą rękę jak najwyżej. Teraz już wiem, że nie
ma rzeczy niemożliwych, trzeba tylko bardzo, bardzo chcieć i... włożyć w to
mnóstwo pracy. Moja dziewczyna czasami sobie żartuje, że jestem na
najlepszej drodze do pracoholizmu ;)
*
* *
Pastor:
Skąd pomysł na wydanie Twoich opowiadań na
audiobook’u?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Zadecydowała siła wyższa, czyli wydawca.
Wypalenie płytki i dodrukowanie okładki, nawet biorąc pod uwagę wynajęcie
lektora, jest dużo mniejszym wydatkiem niż wydanie książki.
*
* *
Pastor:
Czy po wydaniu audiobook’a miałeś
ułatwioną drogę w przeniesieniu tego na papier?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Wydawca uznał, że chce zaryzykować i
zainwestować we mnie. Oczywiście układ był taki, że jak audiobook zacznie
się w miarę przyzwoicie sprzedawać, to wtedy pomyśli się o edycji
książkowej. No cóż, wychodzi mi na to, że mimo iż audiobooki nie są u nas
zbyt popularne, to chyba kilka osób go kupiło.
*
* *
Pastor:
Twój zbiór opowiadań został wydany w
Armoryce. Czy nie miałeś propozycji z innych wydawnictw?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Jako żółtodziób, który wtedy niedowierzał, że
się uda zrobiłem sobie listę wydawnictw i postanowiłem, że będę wysyłał w
ciemno, w kolejności alfabetycznej. Codziennie wydawnictwa spod innej
litery. Armoryka odpowiedziała pozytywnie tego samego dnia, dosłownie w
kilka godzin po wysłaniu opowiadań miałem informację, że są zainteresowani.
*
* *
Pastor:
Dlaczego zbiór Twoich opowiadań nazwałeś „Naśmierciny”?
Czy uważasz je za najlepsze, czyli za wizytówkę zbioru?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Wiele osób twierdzi, że to świetne
opowiadanie. Ja z perspektywy czasu już się nim tak nie emocjonuję. Uważam,
że jest bardzo udane, ale spazmów już nie dostaję ;) Za to tytuł jest nadal
bardzo intrygujący. Człowiek to takie ciekawskie stworzenie, że jak go coś
zaciekawi, to odruchowo musi sprawdzić, z czym ma do czynienia. Uznałem, że
ten tytuł sam w sobie będzie dobrą reklamą - dzięki temu każdy przynajmniej
na chwilę poświęci mu odrobinę uwagi. Oczywiście taką nietypową nazwę
łatwiej jest zapamiętać, a w reklamie jest przecież bardzo ważne, aby klient
zapamiętał nazwę produktu ;) Tak poza tym to w tych opowiadaniach bardzo
często pojawia się motyw śmierci więc myślę, że dobrze oddaje zawartość
książki.
*
* *
Pastor:
Skąd bierzesz pomysły na kolejne
opowiadania?
Krzysztof T. Dąbrowski:
W sumie to ciężko powiedzieć. Same przychodzą
i to w tak niespodziewanych momentach, że na wszelki wypadek wolę nosić przy
sobie notes. Często wszystko zaczyna się od pomyślenia sobie "A co by było
gdyby... ?".
*
* *
Pastor:
Czy wzorujesz się na jakimś pisarzu?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Ostatnimi czasy mam nawrót kingomanii, więc
możliwe, że jego pisanie jakiś wpływ na mnie ma, ale tak obiektywnie to
stwierdzić nie mogę. W sumie to różnym ludziom, różne opowiadania różnie się
kojarzą. Przy jednym opowiadaniu ktoś stwierdził, że kojarzy mu się ono z
Kingiem wymieszanym z Pilipukiem. Przy innym ktoś miał skojarzenia z
Mastertonem. Ja powiem tylko tyle, że nie mnie to oceniać. Na chwilę obecną
cały czas się rozwijam i staram doskonalić swój warsztat i mam nadzieję, że
ktoś kiedyś uzna, że dorobiłem się własnego, specyficznego, stylu.
*
* *
Pastor:
Słyszałem, że zamierzasz wydać kolejne
opowiadania, czy mógłbyś zdradzić naszym czytelnikom więcej szczegółów z
nimi związanymi?
Krzysztof T. Dąbrowski:
Aktualnie pracuje nad dwiema powieściami.
Jedna z nich to będzie potężne tomiszcze o tematyce apokaliptycznej z
zombiakami w roli głównej. Na razie mam pierwszy rozdział liczący około 80
stron i, z braku czasu, myślę, że pisanie tej książki rozwlecze się na
najbliższych kilka lat. Druga książka będzie dużo krótsza - mam nadzieję, że
ukończę ją jeszcze w tym roku - będzie to mieszanka horroru, książki
podróżniczej i obyczajowej. Na chwilę obecną mogę zdradzić tylko tyle, że
akcja rozgrywa się w Tunezji. A jeśli chodzi o opowiadania to fakt, piszę je
cały czas i z czasem uzbiera się ich odpowiednia ilość aby wydać kolejny
zbiorek. Najnowsze opowiadanie pt. "Zmałpienie" ukaże się 15.XI w 4 numerze
Grabarza Polskiego. Inne, z tych ostatnio napisanych, zostało ostatnio
wyróżnione w konkursie "W kręgu sensacji" zorganizowanym przez Portal
Kryminalny (http://www.portalkryminalny.pl/content/view/1111/52/). Próbuję
też sił na rynkach zagranicznych i są juz pierwsze sukcesy (publikacje w
Czechach, USA, Brazylii i na Słowacji). Czas pokaże co z tego wszystkiego
wyjdzie, ale jako nieuleczalny optymista myślę, że będzie dobrze.
*
* *
Pastor:
Dziękuję za wywiad. Życzę powodzenia w
Twojej dalszej karierze pisarskiej.
Krzysztof T. Dąbrowski:
Również dziękuję i pozdrawiam wszystkich
czytających. A przy okazji zapraszam na moją stronę autorską: http://ktdabrowski.pl.tl