|
Ocena zjawiska
powstawania setek filmów science-fiction w latach 50 i 60 powinna
zacząć się od wyjaśnienia genezy tego zjawiska. Otóż większość fanów
kina grozy wie, czym była Zimna wojna. Nikt sobie jednak naprawdę
nie zdaje sprawy z tego, czym ona była dla mieszkańców stanów
Zjednoczonych. Ludzie czuli się osaczeni, potrzebowali psychicznego
wsparcia, każdego dnia obawiali się wojny atomowej, komunistyczne
ZSRR wydawało im się, choć tak odległe - przerażająco bliskie. W
końcu lata pięćdziesiąte to dopiero powrót świata po wojnie do lądu,
porządkowanie wszystkich spraw, okres uzyskiwania niepodległości w
Afryce, (czego kulminacją był rok 1960, gdy o niepodległość
wywalczyło około 10 państw). To wszystko nasilało się, strach przed
nieznanym. To, co stare minęło - wydawało się, że oto rozpoczyna się
nowa era, era atomowa, początek końca. Amerykanie szczególnie
odczuli ten strach na własnej skórze. Zaczęły mnożyć się wiadomości
o widywanym przez obywateli UFO, ludzie uważali, że są porywani
przez tajemnicze istoty z latających dysków, nagle wszyscy otworzyli
oczy na "istnienie" tajnych baz wojskowych w teksasie, Arizonie,
Nevadzie... Najbardziej znana opowieść mówi o strefie 51, w która
dalej wierzy (wierzą sondażom) prawie połowa Amerykanów przed 60
rokiem życia. Jakby tego wszystkiego było mało w Ameryce Południowej
zaczęto "widywać" byłych esesmanów, hitlerowców, a nawet Hitlera!
Masowa histeria nie ominęła Stanów Zjednoczonych. Do FBI napływały
codziennie setki wniosków o jakobym widywaniu tajemniczych osób
związanych z ubiegłym dziesięcioleciu z działalnością III Rzeszy.
Lata 50 to też rozkwit popkultury amerykańskiej. Nowe gwiazdy, nowe
filmy, kolejne sukcesy hollywood - to wszystko czyniło Stany
Zjednoczone gigantem popkulturowym na świecie! Początki rock'n'rolla
przypadają właśnie na ten okres... Media nie mogły pozostać obojętne
na histerię tłumu. Pojawiły się pierwsze gazety o UFO, miesięczniki
o ZSRR, w poważnych dziennikach pisywano o katastrofach latających
talerzy. Wiadomym był fakt, że potrzeba tylko czasu, by histeria
przeniosła się na ekrany kin.
Już w 1950r.
powstają pierwsze filmy z nowego gatunku, który z upływem lat stanie
się kultem milionów ludzi na całym świecie. 2 czerwca 1950 roku miał
swoją światową premierę film w reżyserii Kurta Neumanna pt.: "Rocketship
X". Może on posłużyć jako przykład fobii i lęków, jakie napawały
Amerykanów w latach '50 ubiegłego wieku. Oto, bowiem grupka
astronautów zostaje wystrzelona w rakiecie w kosmos w celu zbadania
księżyca. Wszystko potoczyłoby się dobrze, gdyby nie fakt, że w
czasie lotu coś uległo awarii i astronauci zmuszeni zostali lądować
na Marsie. Tam odkrywają ślady potężnej niegdyś cywilizacji, która
zniknęła z powierzchni planety (prawie całkowicie - nieliczne
wyjątki tworzyły kolonie pod ziemią) z powodu wojny atomowej. Myślę,
że nie trzeba zbyt wiele tłumaczyć. Warto wspomnieć, że Kurt Neuman,
reżyser tego dziełka, wyreżyseruje osiem lat później, bo w 1958r.,
film "The Fly", po który sięgnie sam David Cronenberg kręcąc jego
remake. Nie dość tego, że wersja Cronenberga doczekała się drugiej
części, to nawet pierwotny film Neumanna doczekał się sequeli: w
1959r.
"Return Of The Fly" w
reżyserii Edward Berdsa i w 1965r.
"Curse Of The Fly"
Dona Sharpa. Ani druga, ani trzecia cześć trylogii nie zasługuje na
brawa.
Rok 1951 to już
istny wysyp produkcji science-fiction, nie tylko w Stanach
Zjednoczonych, ale także w Japonii i ZSRR. Tak samo kolejne lata.
Warto wspomnieć tylko takie tytuły jak "Man From Planet C" z 1951r.
w reżyserii Edgara G. Ulmera, "The Day The Earth Stood Still" z
tegoż samego roku w reżyserii Roberta Wise, ten sam rocznik
zaowocował jednak jeszcze dwoma perełkami science-fiction: filmem "When
Worlds Collide" Rudolpha Mate i "The thing From Another World"
Christiana Nyby i Howarda Hawksa. Rok 1952 to przede wszystkim
mierniki typu "Red Planet Mars", wykorzystujące schematy kina s-f.
Kolejne arcydzieła przynosi rok 1953. Są to filmy "It Came From
Outer Space" w reżyserii Jacka Arnolda, jednego z najwybitniejszych
reżyserów s-f lat '50 i '60 film "War Of The Worlds" Byrona Haskina
na podstawie zaliczanej do klasyki literatury fantastycznonaukowej
powieści George'a wellesa o tym samym tytule. Warto wspomnieć, ze
"Wojnę Światów" Amerykańska Akademia Filmowa nagrodziła Oskarem za
efekty specjalne. Jednak to rok później, w 1954 roku powstaje
kultowy dla wielu, a raczej przeciętny z artystycznego punktu
widzenia, film, pt. "Them!" opowiadający o gigantycznych mrówkach. Z
całą pewnością sława tego filmu (nominowanego do Oskara za efekty
specjalne) przyćmiła wiele innych, mniejszych, ale ambitniejszych
projektów, o których nie mam miejsca napisać. Poza tym rok 1954
pozostanie w pamięci wielu rokiem narodzin pierwszej części przygód
Godzilli. Film ów nosił tytuł "Godzilla - Król Potworów" w reżyserii
Ishiro Hondy. Seria o życiu Godzilli zasługuje na oddzielny opis,
dlatego tutaj ograniczę się tylko do wymienieniu części całej serii:
"Godzilla" z 1958r., "Powrót Godzilli" z 1999r., "Godzilla kontra
Destruktor" z 1995r., "Godzilla kontra Hedora" z 1971r., "syn
Godzilli" z 1967r., "Godzilla kontra Megaguirus" z 2000r., "Godzilla
kontra król Ghidorah" z 1991r., "Godzilla kontra Biollante" z
1989r., "Godzilla kontra Kosmogodzilla"z 1995r., "Godzilla kontra
Mechagodzilla" z 2002r., "godzilla, Mothra, Król Ghidora:
Gigantyczne Potwory atakują" z 2001r., "Godzilla - King Of The
Monsters!" z 1956r., "Godzilla kontra Mechagodzilla" z 1974r., "Godzilla
kontra Megalon" z 1973r., "Godzilla kontra Gigan" z 1972r., "godzilla
kontratakuje" z 1955r., "godzilla kontra Mechagodzilla 2" z 1993r.,
"King Kong kontra Godzilla" z 1962r., "Godzilla kontra Mothra"z
1964r., "San Daikaiju Chikyu Saidai No Kessen" z 1964r., "Inwazja
Potworów" z 1965r., "Mekagojira No Gyakushu" z 1975r., "Godzilla
Tokyo S.O.S" z 2002r. Z pewnością w Polsce mieszka wielu fanów tego
wielkiego jaszczura, którzy zrobiliby wszystko by zdobyć wszystkie
filmy z nim w roli głównej. Doszedłszy do 1955r. skończyłem już
połowę lat pięćdziesiątych.
|
|