"Friday the 13th" ma
być zupełnie nowym początkiem opowieści o Jasonie
Voorhees znanego z serii horrorów "Piątek
trzynastego". Jason jest tu seryjnym zabójcą
działającym w okolicach Crystal Lake (w oryginalnej
serii, Jason pojawia się jako główny złoczyńca
dopiero w drugiej części filmu). Od razu Voorhees
przywdzieje maskę hokejową.
Obraz reżyseruje
Marcus Nispel ("Tropiciel") według scenariusza
Damiana Shannona i Marka Swifta, twórców horroru "Freddy
kontra Jason". Amerykańska premiera zaplanowana
została na piątek, 13 lutego 2009 roku.
Jasonem Voorheesem
zostanie Derek Mears ("Wzgórza mają oczy 2").
Na Comic Conie producenci stwierdzili, że:
- jeśli filmowi dobrze pójdzie, będą sequele,
- nie jest jeden z modnych ostatnio rebootów typu
"początek",
- mama Jasona będzie, ale w innej roli niż
dotychczas,
Bay opowiedział także o innych filmach, w których
pełni rolę producenta. Na pierwszy ogień poszły
pytania na temat remake’u Piątku 13-tego. Zgodnie z
przypuszczeniami będzie to wznowienie serii z nutką
świeżości. “Nie uwierzycie, co się będzie działo w
pierwszych 12-tu minutach!” - ekscytuje się Bay.
Fabuła filmu ma tylko trochę odbiegać od oryginału,
choć pojawią się wątki z dwóch pierwszych części.
“Nie chcę z niego [pierwowzoru] rezygnować ze
względu na internetowych maniaków.” Jak miło.
Pomimo, że remake ma u mnie kredyt zaufania, gdyż
wznowienie Teksańskiej masakry piłą mechaniczną
wyszło bardzo dobrze, to jednak martwi mnie trochę
stwierdzenie na temat humoru w filmie. “Wiem, że
jest straszny, ale także zabawny. To zabawna
studencka przygoda, która nie idzie po myśli.” Z
drugiej strony Bay uspokaja fanów oryginału (do
których ja się nie zaliczam), że “próbujemy być
wierni oryginałowi i sami jesteśmy fanami.”









