Życie płata nam często figle…
Zdarza się, że "prezenty", które dostajemy nie podobają się nam,
nikt nas nie spyta czy ich chcemy czy nie po prostu są i trzeba się
z tym pogodzić. Doświadczyła tego Buffy, cheerlederka z małego
miasta, której marzeniem jest poślubić koszykarza. Wiodła spokojne
życie aż do dnia, w którym spotkała Merricka, człowieka, który od
wieków przygotowywał wybrańców do ich przeznaczenia. Jej
przyszłością według mężczyzny była walka z wampirami. Podczas gdy
ona przygotowuje się do eliminacji krwiopijców, budzi się jeden z
ich władców. Liczba wampirów rośnie natomiast Buffy nie jest
przekonana do własnych umiejętności...
Film ukazał się w 1992 roku i
jak na tamte czasy to nie jest najlepszym filmem. Można się było
bardziej wykazać. Image Panny Sommers nie koniecznie pasuje do jej
zadania. Gra aktorska jest momentami sztuczna. Ujęcia, w których
pogromczymi zabija wampiry wydają się być nad wyraz nie realne,
ponieważ bardzo rzuca się w oczy brak prób scen walki. Ruchy Buffy w
pojedynkach są sztywne i wolne. Dziwi również fakt, że po połamaniu
krzesła otrzymujemy od razu kołek. Scenka śmierci sługi guru bestii
doprowadziła mnie do łez, pada jak w teatralnej tragedii. Gdy Buffy
unicestwia potwory widzimy jedynie osuwające się na ziemię ciała.
Same wampiry przypominają elfy z powodu uszu... Jeszcze nie
widziałam, żeby w jakiejkolwiek innej ekranizacji wampiry miały
takie uszy. Ogólnie film nie jest zbytnio urozmaicony. Postać
Merricka dodaje trochę tajemniczości, ale tylko na początku. Od
strony technicznej film również nie nie zadowala. Jest parę efektów
specjalnych, które zasługują na uwagę jak na przykład kolega Pike’a,
który unosi się w powietrzu. Charakterystyka wampirów niczym nie
zaskakuje niestety. Nie przypisałabym tego filmu do gatunku horroru,
to wręcz oburzające, ponieważ co najwyżej zasługuje na miano filmu
sensacyjnego. Średnio polecam, chyba, że fanom krwiopijców jako
uzupełnienie ich wideoteki.