|
Niektóre filmy są tak dziwaczne i pokręcone,
że jeszcze długo po seansie można zastanawiać się, jak doszło do ich
powstania. Kim trzeba być, żeby coś takiego wymyślić? Do tej kategorii
należy miedzy innymi La lengua asesina (Killer Tongue)
niejakiego Alberto Sciammy.
Akcja tego dziwadła
kinematograficznego toczy się w Nowym Meksyku. Candy, dziewczyna przestępcy
Johnny’ego, przeczekuje jego pobyt w więzieniu w małym klasztorze. Na
„wygnaniu” towarzyszą jej cztery kolorowe pudle. Po otrzymaniu wiadomości od
ukochanego, Candy wraca do domu, gdzie mają się spotkać. Jeszcze tej samej
nocy zostaje opanowana przez istotę z kosmosu, która wpada jej przez okno do
zupy, natomiast pupile kobiety – pudle – zamieniają się w czterech
pomysłowych transwestytów. Kosmita – długi, chwytny, mięsożerny i gadający
język - po zadomowieniu się w ludzkim ciele, domaga się przede wszystkim
jedzenia i dobrego traktowania. Czy Johnny’emu uda się ocalić Candy?
Film Sciammy obfituje ponadto w wątki
poboczne, które całkiem zgrabnie dążą do wspólnego zakończenia. Podczas gdy
Candy zmaga się z kosmitą zamieszkującym jej zgrabne ciało, tytułowym
zabójczym językiem, Johnny toczy własną walkę z więziennym
strażnikiem-sadystą. Dodatkowo tropem pary przestępców podążają rozgniewani
wierzyciele. Młoda zakonnica Rita bierze lądowanie kosmity za gwiazdę
betlejemską i udaje się na poszukiwania. W finale bohaterowie spotykają się
w kościele na konfrontację. Zanim jednak do tego dojdzie, widz obejrzy
szereg scen zabawnych, czasem krwawych, a w większości absurdalnych i tak
głupich, że aż fajnych. Już po pierwszych kadrach można zorientować się, że
tego filmu nie należy pod żadnym pozorem brać na poważnie. Fabuła jest w
zasadzie prosta, ale niesamowicie groteskowa. To „dzieło” nikogo nie
przestraszy, najwyżej nieco zemdli wrażliwych, nie skłoni także do refleksji
egzystencjalnych, ale rozbawić może.
Killer Tongue
nie miał oszałamiającego budżetu, mimo tego jest nieźle zagrany. W roli
Candy, głównej bohaterki, wystąpiła piękna Melinda Clarke, znana między
innymi z Powrotu żywych trupów 3 czy seriali Reaper i CSI.
Strażnika więziennego zagrał niezapomniany Freddy Krueger – Robert Englund.
Jako Headwig mignął na ekranie także Pinhead – Doug Bradley. Muzyka (poza
czołówką), wpadnie w ucho raczej tylko bywalcom dyskotek, ale trzeba
przyznać, że pasuje do szalonego klimatu filmu.
Kosmita-symbiont, który jednocześnie jest
częścią ciała kobiety i oddzielnym organizmem, wielu widzom może wydać się
zbyt przerysowany. Z drugiej strony czasem warto obejrzeć coś innego,
lżejszego. Killer Tongue to mieszanka wybuchowa wątków i motywów
kryminalnych, sci-fi i grozy, nakręcona w pastelowych, jaskrawych barwach.
Dla jednych będzie to niestrawny koktajl, dla innych półtoragodzinna,
pozytywna głupawka.

|
::PLUSY::
+
obsada
+
mieszanka pomysłów
+
groteska
::MINUSY::
-
może okazać się zbyt specyficzny
- nie straszy
::OCENA FILMU::
5/10 |

|
|
|
AUTOR:
KAROLINA "GÓRSKA" KACZKOWSKA |
|
|